Nowy Bond już budzi kontrowersje. Aktorka padła ofiarą hejtu
W nadchodzącym filmie "Nie czas umierać" u boku Daniela Craiga wystąpi m.in. Lashana Lynch. Grana przez nią postać jest określana mianem "kobiecej wersji Bonda". Choć film trafi na ekrany dopiero za pół roku, na aktorkę już wylała się fala hejtu.
"Nie czas umierać" to ostatni film, w którym rolę agenta 007 zagra Daniel Craig. Od dawna pojawiają się spekulacje, że miejsce Craiga może zająć czarnoskóry aktor (np. Idris Elba). Na giełdzie nazwisk pojawiały się także kobiety. Czy tak się stanie? Dowiemy się najpewniej dopiero za kilka lat.
Tymczasem wiadomo, że w "Nie czas umierać" oprócz Jamesa Bonda pojawi się niejaka Nomi, agentka z licencją na zabijanie, która zajęła miejsce 007 po wydarzeniach z filmu "Spectre". Nomi sportretowała Lashana Lynch, brytyjska aktorka znana z drugoplanowej roli w "Kapitan Marvel".
Czarny rok dla światowego kina. Przez pandemię nie ma co oglądać
W rozmowie z "Harper's Bazaar" Lynch opowiedziała co nieco o swojej postaci i hejcie, jaki spotkał ją za to, że jest czarnoskórą kobietą grającą "kobiecą wersję Jamesa Bonda".
- Jestem jedną czarnoskórą kobietą - gdyby to była inna czarnoskóra kobieta obsadzona w tej roli, to miałaby tę samą rozmowę. Miałaby te same ataki, to samo znęcanie się – mówiła Lynch.
Aktorka dodaje, że te nieprzyjemne komentarze nie są dla niej ważne, bo wie, że jej udział w filmie o Bondzie ma wielkie znaczenie.
- Muszę tylko sobie przypominać, że jestem częścią czegoś, co będzie bardzo, bardzo rewolucyjne – dodała aktorka.
Przypomnijmy, że film "Nie czas umierać" miał trafić do kin w 2020 r., ale przez pandemię koronawirusa wytwórnia kilkakrotnie przesuwała datę premiery. Aktualna to kwiecień 2021 r.