Aleksandr Domogarow: Jak zmienił się odtwórca niezapomnianego Bohuna?
Aleksandr Domogarow ma najwyraźniej do Polski i polskich produkcji prawdziwą słabość – co kilka lat, ku uciesze żeńskiej części publiczności, przyjmuje propozycję od któregoś z naszych reżyserów.
Jako Bohun w "Ogniem i mieczem" przyprawiał o szybsze bicie serca, uwodził swoim dzikim temperamentem w "Na koniec świata"; nawet jako szef mafii w "Fali zbrodni" roztaczał wokół siebie nieodparty czar.
Aleksandr Domogarow ma najwyraźniej do Polski i polskich produkcji prawdziwą słabość – co kilka lat, ku uciesze żeńskiej części publiczności, przyjmuje propozycję od któregoś z naszych reżyserów.
Ostatnio mogliśmy go oglądać w kinowej "1920 Bitwie warszawskiej", a już rok później w serialu "Krew z krwi".
Linda Bohunem?
Gdyby nie szczęśliwe zrządzenie losu, polska publiczność mogłaby nigdy nie usłyszeć o Domogarowie – Jerzy Hoffman rolę Bohuna powierzyć chciał bowiem... Bogusławowi Lindzie.
Aktor jednak propozycję odrzucił.
- Odmówiłem grania Bohuna w "Ogniem i mieczem", bo scenariusz wydawał mi się plastikowy i komiksowy – tłumaczył swoją decyzję w wywiadzie dla Playboya.
''Bohun to ja''
Domogarow, który twierdził, że rola Bohuna jest wręcz dla niego stworzona, nie mógł przepuścić takiej okazji.
Jego taśma zdobyła aprobatę całej ekipy i aktora natychmiast zaproszono na plan. Wybór okazał się najlepszym z możliwych.
- Chciałem pokazać Bohuna jako postać złożoną psychologicznie, a nie tylko zabijakę z szabelką – opowiadał później aktor, zadowolony, że grany przez niego bohater zdobył tak wielką sympatię publiczności.
Czy ten głos może kłamać?
Dla wielu ogromnym rozczarowaniem okazała się wiadomość, że Bohun nie przemawia głosem Domogarowa.
Smętną pieśń kozacką "Oj czyj to kiń stoit" wykonuje bowiem Roman Radziwonowicz, a w kwestiach mówionych głosu użycza Jacek Rozenek.
Szkoda tym większa, że aktor ze śpiewaniem radzi sobie doskonale – co udowodnił chociażby, występując w muzycznym duecie z Justyną Steczkowską.
Na końcu świata
Rolę Wiktora w filmie Magdaleny Łazarkiewicz "Na koniec świata" miał początkowo zagrać ktoś inny, ale kiedy reżyserka zobaczyła Domogarowa, musiała ulec jego charyzmatycznemu urokowi.
Aktor wahał się jedynie przez chwilę – rola bohatera negatywnego, opanowanego przez namiętność i gwałtownego była czymś, czego nie mógł łatwo odrzucić.
* Wbrew obawom, nie stracił sympatii widzów.* Wręcz przeciwnie, jego popularność wśród polskiej widowni stale rosła.
''Nie udało mi się w nim zakochać''
Potem przyszła pora na "Noc czerwcową", niezwykle udany spektakl w reżyserii Andrzeja Wajdy, i niewielką rólkę w niezbyt udanym serialu "Całe zdanie nieboszczyka".
Jego koleżanka z obsady, Marta Klubowicz, w jednym z wywiadów mówiła:
- Miło nam się pracowało. Na planie był spokojny i koleżeński. Nie udało mi się jednak w nim zakochać, choć bardzo mnie ostrzegano. Od pierwszego wejrzenia jakoś mnie nie wzięło, a potem może zbyt krótko graliśmy ze sobą. Spaliśmy wprawdzie razem w autobusie, czekając na ujęcie przy świątyni Apolla nad morzem, ale on na siedzeniu przede mną, ja za nim. Sasza jest świetnym aktorem i nie ma w nim gwiazdorstwa, nie robi wokół siebie szumu.
Powrót na polskie ekrany
I nagle zniknął z polskich ekranów. Coraz rzadziej występował też w Rosji, poświęcając się niemal całkowicie grze w teatrze.
Ale gdy Hoffman zaproponował mu rolę w swoim najnowszym filmie, nie odmówił. Powrócił więc w "1920 Bitwie warszawskiej", gdzie powierzono mu epizod, ale za to niezwykle nostalgiczny, ponieważ postać Kryszkina ma w sobie wiele z kochanego przez publiczność Bohuna.
Nie powiedział ostatniego słowa...
Po serialu "Krew z krwi", w którym wcielił się, naturalnie, w okrutnego przestępcę, Domogarow znowu zrobił sobie przerwę od planu zdjęciowego.
Ale bez obaw, wygląda na to, że aktor nie potrafi wytrzymać zbyt długo bez towarzystwa kamer i mamy pewność, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
(sm/kk/mn)