Beata Tyszkiewicz: Kiedyś mężczyźni czarowali...
[
]( http://www.efakt.pl )
Beata Tyszkiewicz to bez wątpienia pierwsza dama polskiego kina. Jej uroda i wdzięk czarowały i czarują widzów do dziś. O jej względy przez lata zabiegali sławni i przystojni mężczyźni. Wystarczył jej jeden gest, jedno słowo, jedno spojrzenie, a męskie serca topniały.
O tym, jacy są dzisiejsi mężczyźni i co się zmieniło w relacjach damsko męskich pani Beata Tyszkiewicz opowiada w rozmowie z Faktem.
Co różni dawnych mężczyzn od dzisiejszych?
– Bardzo wiele. Choć głównie wynika to ze zmian jakie nastąpiły w naszym kraju. Moje pierwsze spostrzeżenia na temat mężczyzn to przełom lat 60. i 70. To były bardzo kuse czasy. Wtedy, gdy mężczyzna zaprosił dziewczynę do kawiarni na obrzydliwą turecką kawę i wuzetkę, ta wariowała ze szczęścia. Całkiem naturalne było również, że kobieta dawała mężczyźnie pod stolikiem pieniądze, by on za nią zapłacił. Nie było kart płatniczych, nikt nie miał pieniędzy. Kimże teraz jest amant? Takie słowo nie ma już racji bytu. W latach 20–tych byli prawdziwi amanci, ale tego nawet ja nie pamiętam.
Jak zabiegali o panią wielbiciele?
– Mężczyźni byli biedni. Nie mogli obsypywać wybranki kwiatami, proponować kolacji w drogich restauracjach. Wtedy mężczyźni uwodzili nas intelektem, żartem. Przede wszystkim byli też bardzo wytrwali.
Czy pamięta pani kogoś kto w nietypowy sposób zabiegał o panią?
– Dostałam kiedyś od pewnego mężczyzny latarkę i mapę Polski z napisem „Szukaj mnie”, bardzo mnie to rozbawiło. Zaczarował mnie jego intelektualny żart.
Czego dziś brakuje mężczyznom?
– Przede wszystkim polotu. Ale to już jest nasza wina. Kobiety przejęły inicjatywę. Bądźmy szczere, teraz...
Polecamy w wydaniu internetowym efakt.pl:
window.open(this.href);return false;">Rosati nie chciała grać z De Niro
...to my wybieramy sobie mężczyzn. Kobiety stać na wszystko, mogą sobie kupić co chcą. W którymś momencie po prostu zamieniłyśmy się rolami z mężczyznami.
Dlaczego dziś jest tak mało romantyzmu?
– Takie czasy. Mamy wszystko. W każdym domu jest telewizor, w mieście tysiące klubów, teatrów, kin. Kiedyś byliśmy szczęśliwi po prostu się spotykając. W obecnym świecie nikt nie ma czasu. Za mojej młodości cieszyliśmy się robiąc prywatki przy jednej puszce sardynek. Mieliśmy czas na zabawę, przyjaciół i romansowanie. Moje córki często mi mówią, że zazdroszczą mi czasów, w których żyłam, bo były one barwniejsze.