Bilet do raju - recenzja Blu‑ray od Galapagos
Z jednej strony nieznośnie kolonialne podejście i przewidywalny scenariusz, z drugiej cudne widoki i wspaniała chemia między Julią Roberts a George'em Clooneyem. "Bilet do raju" nie wyważa żadnych drzwi, ale sprawdzi się jako niezobowiązująca rozrywka w leniwe weekendowe popołudnie.
Komedia romantyczna w reżyserii Oliviera Parkera ("Mamma Mia: Here We Go Again!" czy "Hotel Marigold") poradziła sobie nadzwyczaj dobrze w światowym box office, zarabiając łącznie ponad 170 mln dol. (film kosztował równą stówę). W polskich kinach, do których weszła 30 września 2022 r., zaliczyła świetne otwarcie, prawdopodobnie najlepsze, jeśli chodzi o ten gatunek w tamtym roku.
Czy kogoś to dziwi? Tylko spójrzcie na zwiastun. Zapierające dech widoki, lazurowe morze, plaże, mięsista zieleń i oni: prześcigający się w złośliwościach, dojrzalsi, ale wciąż piękni Julia Roberts i George Clooney. Tak właśnie wygląda przepis na sukces.
Nieco gorzej "Bilet do raju" wypada, kiedy wrzucimy go na ruszt. Hollywoodzcy weterani wcielają się w rozwodników próbujących odwieść swoją córkę od ślubu z chłopakiem poznanym chwilę wcześniej na Bali. Byli małżonkowie, choć non stop skaczą sobie do oczu, zawierają sojusz i zaczynają bezwzględnie sabotować przygotowania do uroczystości. A mi dłużej ze sobą przebywają, tym uświadamiają sobie, że łącząca ich miłość nigdy nie wygasła.
Bilet do raju - oficjalny zwiastun Blu-ray™ i DVD!
Sztampa? Oj tak. Od pierwszych minut wiemy, w jakim kierunku to wszystko zmierza. Scenariusz Oliviera Parkera i Daniela Pipskiego zbudowany jest bowiem z gatunkowych klisz, które widzieliśmy już nie raz, nie dwa, nie sto. Do tego dochodzi zupełnie niedzisiejsze przedstawienie relacji między białymi, bogatymi Amerykanami, a mieszkańcami wyspy, które uszłoby na sucho 50 lat temu, ale dziś jest po prostu krzywdzące i obciachowe.
Jednak mimo scenariuszowych mankamentów "Bilet do raju" ogląda się nad wyraz gładko. A wszystko dzięki odtwórcom głównych ról, którzy są po prostu sobą. Clooney jak zwykle jest cyniczny i czarujący, a Roberts pyskata i rozbrajająca. Chemia między tą dwójką buzuje aż miło i trzeba mieć naprawdę dużo złej woli, aby im nie kibicować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zresztą scenariusz "Biletu do raju" powstał z myślą o nich, a w wywiadzie dla Deadline aktorzy zdradzili, że praca na planie była po prostu świetną zabawą dwójki starych przyjaciół. Co jaskrawo widać na ekranie, m.in. w scenie, w której byli małżonkowie imprezują w barze i z każdą minutą tracą kontakt z bazą.
Jeśli dodamy do tego krajobrazy jak z folderu biura podróży, okaże się, że "Bilet do raju" sprawdza się jako przyzwoita, bezpretensjonalna komedia, najlepiej do obejrzenia we dwoje.
Co znajdziemy w polskiej edycji Blu-ray? Niestety, nic poza daniem głównym. Podobnie jak w większości innych wydań filmów Universala dostajemy wydanie typu "golas". Oczywiście parametry techniczne są bez zarzutu, co nie powinno dziwić w przypadku nowej produkcji.
Natomiast szkoda, że na płycie nie ma nic ponadto. Zwłaszcza że w edycji amerykańskiej lub niemieckiej znalazło się 15 min dodatków naświetlających kulisy powstania filmu, w tym kręcenia scen z Roberts i Clooneyem. A więc crème de la crème "Biletu do raju".
Obraz: 1080p HD 16x9 2.39:1, dźwięk: DTS-HD Master Audio 7.1 (angielski), DTS Digital Surround 5.1 (polski dubbing) napisy: polskie
Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad ofertą SkyShowtime (ale chwalimy "Yellowstone"), podziwiamy Brendana Frasera w "Wielorybie" i nabijamy się z polskich propozycji na Eurowizję. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.