Bilety znikają w mig. Hit czy rozczarowanie? To drugie
Trzeci film z serii "Obecność" triumfuje w kinach z kapitalnym otwarciem i milionami dolarów na koncie. Bilety rozchodzą się jak za starych dobrych czasów sprzed pandemii. Tylko czy twórcy serwują hit na miarę pierwszej części? Otóż niestety nie.
W naszym cotygodniowym podsumowaniu box office, czyli informacji o najchętniej wybieranych seansach, pisaliśmy tak: "Bezkonkurencyjnym hitem minionego weekendu była 'Obecność 3: Na rozkaz diabła'. Hollywoodzki horror zgromadził 144,6 tys. osób. Jak informują zaprzyjaźnieni pracownicy kin, bilety na większość wieczornych seansów tego filmu w piątek i w sobotę został sprzedane jeszcze przed rozpoczęciem weekendu".
I faktycznie, nawet w środku tygodnia bilety na seans trzeciej części "Obecności" rozchodzą się tak, jak na najgorętsze premiery przed pandemią. Wypełnione sale kinowe (na tyle, ile pozwalają obowiązujące wciąż obostrzenia) to widok, który cieszy. Ale czy seans "Obecność 3: Na rozkaz diabła" zadowala fanów serii i horrorów?
Reżyser Michael Caves wziął na warsztat kolejną prawdziwą sprawę, którą zajmowali się przed laty Ed i Lorraine Warrenowie (grani przez Patricka Wilsona i Verę Farmigę). Scenariusz jest oparty na historii Arnego Cheyenne Johnsona z 1981 r., którego oskarżono o zamordowanie właściciela domu, w którym mieszkał. Arne utrzymywał w sądzie, że był w tym czasie opętany przez demona. Był to pierwszy w USA przypadek, gdy takiego argumentu używano w obronie oskarżonego.
Zobacz: Megahity wrócą do kin. Na te filmy czekają miliony widzów
Film zaczyna się od egzorcyzmów (czyli z przytupem) małego Davida Glatzela. Chłopak zdaje się być skazany na śmierć, dlatego Arne - chłopak siostry Davida - pozwala demonowi się opętać. Teraz to on musi zmierzyć się z klątwą i demonem, który każe mu zabijać. Równocześnie małżeństwo Warrenów próbuje ustalić, kto odpowiada za rzucenie klątwy.
Twórcy skupiają się na kilku wątkach, próbując je jakoś sprawnie połączyć, co finalnie ledwo się udaje. Skaczemy od historii małego Davida, do Arnego i jego opętania, są historie innych bohaterów, działania satanistów, członków sekt i gdzieś w tym wszystkim jeszcze relacja Eda i Lorraine. Taki mariaż wątków sprawia, że napięcia praktycznie tu nie ma.
A szkoda, bo potencjał był ogromny. Wierzy w to chyba każdy, kto oglądał pierwszą część serii, dzięki której można było stworzyć uniwersum "Obecności". Poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko. Siłą pierwszej odsłony "Obecności" było to, że historia skupiała się na jednej, bardzo zżytej rodzinie. Wszystko działo się w jednym domu, który był równie ważnym bohaterem filmu. Sama obecność sił nieczystych miała jakiś sens. W trzeciej części go brakuje.
"Obecność 3" ma słabo rozpisany scenariusz, którego ewidentne luki przysłania się scenkami z młodości Eda i Lorraine. Z resztą gdyby nie ich relacja, historia i niezwykła chemia między aktorskim duetem doskonałym, czyli Verą Farmigą i Patrickiem Wilsonem, ten film skazany byłby na porażkę. Widać, że reżyser, producenci i scenarzyści kochają tę parę. Sceny z ich udziałem to najlepsze momenty tego filmu i chyba tylko dla nich powstają kolejne odsłony "Obecności". Rozumiemy, szanujemy.
Hit czy rozczarowanie? Zdecydowanie zmarnowany potencjał na mocny horror, o którym myśli się co najmniej dzień po wyjściu z kina. Fani serii na pewno z przyjemnością będą oglądali duet Farmiga-Willson i przymkną oko na brak mrożących krew w żyłach scen, czy takich, gdzie podskakuje się mimowolnie w fotelu. Pozostali pewnie bez sentymentu dadzą na koniec ocenę 4 na 10.