"Boże Ciało": arcybiskup nie pozwolił, by film kręcono w jednym z "jego" kościołów
"Boże Ciało" już niebawem powalczy o Oscara. Produkcja podoba się polskim widzom, ale jest też bardzo dobrze odbierana na świecie. Jednak nie wszyscy są zachwyceni historią chłopaka, który przez kilka miesięcy udawał księdza.
"Boże Ciało" jest kolejnym polskim filmem, który ma szansę zdobyć najważniejszą nagrodę filmową - Oscara. Rozdanie odbędzie się już 10 lutego 2020 r. (transmisja w Canal+). To wtedy stanie się jasne, czy Jan Komasa, reżyser "Bożego Ciała", wróci z USA ze statuetką. Film, który porusza dość niecodzienny temat, robi furorę nie tylko w naszym kraju. Jednak są tacy, których scenariusz nie przekonał. A już na pewno nie na tyle, by pozwolić na wcielenie go w życie w kościele w Jaśliskach - miejscowości, gdzie kręcono film.
Okazuje się, że arcybiskup Adama Szala, metropolita przemyski, odmówił filmowcom, gdy wystosowali do niego oficjalny wniosek o możliwość nagrywania części scen w kościele znajdującym się na terenie jednej z jego diecezji. Komasa na odpowiedź od duchownego czekał kilka tygodni. W końcu otrzymał list, w którym dokładnie wypunktowano, dlaczego ksiądz nie zgadza się na wejście ekipy filmowej na teren kościoła.
"Boże Ciało" z szansą na Oscara. Tomasz Ziętek: "Nie myślałem, że skończy się to na Oscarach"
Jan Komasa przytoczył list w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
- Na kręcenie w środku sanktuarium maryjnego nie dostaliśmy pozwolenia od biskupa przemyskiego. To jest szczególne miejsce. Tam na Boże Ciało zjeżdżają się tysiące ludzi. W środku jest obraz odsłaniany za pomocą takiego specjalnego prztyczka, pilota. Pilot, obraz się odsłaniania, do tego fanfary - mówił w wywiadzie.
Odmowa na wniosek Komasy była jednocześnie analizą scenariusza, który miał budzić zbyt wiele kontrowersji i mógł rodzić problemy związane z duchowością wiernych. Arcybiskup obawiał się, że film będzie problematyczny. Tymczasem on sam, jak przyznał, ma zadanie strzec wiary katolickiej i promować postawy chrześcijańskie.
Komasa i reszta ekipy musieli więc znaleźć inny plan filmowy.
Poniżej znajduje się cały list, który reżyser otrzymał od duchownego:
"Patrząc ogólnie na prezentowany scenariusz, budzi on z katolickiego i kościelnego punktu widzenia wiele kontrowersji. Powtarzają się w nim wielokrotnie sceny o charakterze antychrześcijańskim i antyklerykalnym. Moralność chrześcijańska jest oceniana subiektywnie i tendencyjnie. Tradycyjna obyczajowość jest z premedytacją mącona i burzona. Sceny z duchownymi są nacechowane negatywnymi konotacjami, co naraża na szwank autorytet kapłana i niebezpieczeństwo przypisywania filmowych cech prawdziwym duchownym.
Scenariusz jednoznacznie deprecjonuje kapłaństwo i urzędy z nim związane (proboszcza, wikariusza).
Scenariusz wkracza w kanonicznie i moralnie ważną materię związaną z uzurpacją święceń kapłańskich. Przedłożony scenariusz w ani jednym miejscu nie wyjaśnia i nie opisuje kar związanych z tym nadużyciem. Są one jednymi z najpoważniejszych w ocenie moralnej i kanonicznej kościoła powszechnego.
Sceneria w zamyśle autorów wpisuje się w miejsce święte – kościół i parafię w Jaśliskach. Jest to lokalne sanktuarium oraz miejsce poświęcone Bogu i sprawowaniu kultu według zasad liturgiczne i kanonicznie obowiązujących. Nie można pozwolić na instrumentalne, przedmiotowe traktowanie miejsca świętego dla osiągnięcia celów filmu. Cel nigdy nie uświęca środków.
Scenariusz, w sposób niezamierzony, ale jednak opiniotwórczo możliwy, nasuwa skojarzenie moralnie niedopuszczalnych czy dwuznacznych postaw z miejscami i osobami związanymi z Archidiecezją Przemyską.
Zmiana postępowania i autorefleksja głównego bohatera nie może być usprawiedliwiana epatowaniem życiowymi zawiłościami powiązanymi z sakramentem kapłaństwa i najcięższymi karami, jakie zaciąga na siebie osoba przywłaszczająca sobie ten sakrament. Subiektywna zmiana zachowania nie rekompensuje nadużycia bohatera ani nie poucza widzów o nadużyciu kanonicznym. Scenariusz nie wyjaśnia tych nadużyć w kontekście nauki Kościoła, w tym kodeksu prawa kanonicznego.
Niewyobrażalna i niedopuszczalna jest akceptacja przez biskupa takich postaw i scen, które przez np. insynuację i infantylizację lub jawną kpinę z sakramentu wykorzystują kapłaństwo i strój duchowny w celu wprowadzenia wątków intrygujących czy dwuznacznych, jak np. w przypadku upijania się alkoholem i scen o zabarwieniu erotycznym z wykorzystaniem koszuli pod koloratką (pijany Daniel tańczy, całuje się, dotyka po całym ciele, sięga do swojego plecaka, wyciąga czarną koszulę z koloratką, przebiera się w nią). Zgoda biskupa oznaczałaby formalną akceptację takich pseudochrześcijańskich postaw. Pozostawiłyby one ślad w umyśle i sercu wiernych, doprowadzając do zgorszenia i oceny stanu kapłańskiego innych duchownych i kleryków.
Zaprezentowane w scenariuszu sceny stanowią wymarzoną pożywkę do medialno-internetowych dyskusji obyczajowych oraz wywoływania wielu podejrzeń, oskarżeń, a także fali hejtu i niesprawiedliwych osądów prowokacji wymierzonych w kapłanów.
Kapłaństwo w scenariuszu jest przedstawione jako łatwy sposób na życie i bogacenie się. Odziera to posługę sakramentalną z jej istoty i właściwego sensu funkcjonowania duchownych, w których racją posługi jest służba Bogu i ludziom.
Scenariusz naraża na ośmieszenie urzędy kurialne administracyjne diecezji i samych biskupów. Niemożliwym jest bowiem brak weryfikacji stanu kapłańskiego poszczególnych osób i objęcia funkcji w parafii bez stosownych dokumentów sporządzonych przez biskupa diecezjalnego, a także przewidzianych procedur. Co za tym idzie, wprowadza to widza w kolejne rozterki i wątpliwości dotyczące instytucji kościelnych.
Absolutnie niedopuszczalna jest akceptacja w scenariuszu momentów, w których pojawiają się motywy związane ze sprawowaniem sakramentów: kapłaństwa, namaszczenia chorych, chrztu, eucharystii, spowiedzi, np. smartfon w konfesjonale i treść rozmów wynikająca z sakramentu spowiedzi, zdrada spowiedzi może insynuować lub prowokować wiernych i przeciwników Kościoła do wykorzystania prezentowanych wydarzeń jako powszechnie występujących, co z kolei przekłamuje rzeczywistość i utrudnia posługę kapłanom wiernie sprawującym swoją posługę.
Jako biskup ordynariusz, który niekoniecznie zna się na sztuce filmowej oraz nie rości sobie prawa do merytorycznej i estetycznej oceny scenariusza, nie mogę jednak udzielić pozwolenia na realizację przedłożonego scenariusza ze względu na realne zagrożenia, jakie mogą powstać w mentalności wiernych i kapłanów Archidiecezji Przemyskiej.
Jako jej ordynariusz jestem zobowiązany do tego, by wiernie strzec wiary katolickiej, promować postawy chrześcijańskie oparte na Ewangelii i magisterium Kościoła. Wielość sensacyjnych, kontrowersyjnych, na dodatek niewyjaśnionych teologicznie czy kanonicznie postaw wobec zasadniczych świętości naszej wiary, sakramentu, struktury Kościoła uczynią więcej szkody i staną się przyczyną raczej wątpliwości i zamieszania aniżeli zbudowania dla wiernych.
Transmisja oscarowej gali tylko w Canal+ w poniedziałek 10 lutego od 00:30.