"Boże Ciało": arcybiskup nie pozwolił, by film kręcono w jednym z "jego" kościołów
"Boże Ciało" już niebawem powalczy o Oscara. Produkcja podoba się polskim widzom, ale jest też bardzo dobrze odbierana na świecie. Jednak nie wszyscy są zachwyceni historią chłopaka, który przez kilka miesięcy udawał księdza.
17.01.2020 | aktual.: 17.01.2020 15:25
"Boże Ciało" jest kolejnym polskim filmem, który ma szansę zdobyć najważniejszą nagrodę filmową - Oscara. Rozdanie odbędzie się już 10 lutego 2020 r. (transmisja w Canal+). To wtedy stanie się jasne, czy Jan Komasa, reżyser "Bożego Ciała", wróci z USA ze statuetką. Film, który porusza dość niecodzienny temat, robi furorę nie tylko w naszym kraju. Jednak są tacy, których scenariusz nie przekonał. A już na pewno nie na tyle, by pozwolić na wcielenie go w życie w kościele w Jaśliskach - miejscowości, gdzie kręcono film.
Okazuje się, że arcybiskup Adama Szala, metropolita przemyski, odmówił filmowcom, gdy wystosowali do niego oficjalny wniosek o możliwość nagrywania części scen w kościele znajdującym się na terenie jednej z jego diecezji. Komasa na odpowiedź od duchownego czekał kilka tygodni. W końcu otrzymał list, w którym dokładnie wypunktowano, dlaczego ksiądz nie zgadza się na wejście ekipy filmowej na teren kościoła.
Jan Komasa przytoczył list w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
- Na kręcenie w środku sanktuarium maryjnego nie dostaliśmy pozwolenia od biskupa przemyskiego. To jest szczególne miejsce. Tam na Boże Ciało zjeżdżają się tysiące ludzi. W środku jest obraz odsłaniany za pomocą takiego specjalnego prztyczka, pilota. Pilot, obraz się odsłaniania, do tego fanfary - mówił w wywiadzie.
Odmowa na wniosek Komasy była jednocześnie analizą scenariusza, który miał budzić zbyt wiele kontrowersji i mógł rodzić problemy związane z duchowością wiernych. Arcybiskup obawiał się, że film będzie problematyczny. Tymczasem on sam, jak przyznał, ma zadanie strzec wiary katolickiej i promować postawy chrześcijańskie.
Komasa i reszta ekipy musieli więc znaleźć inny plan filmowy.
Poniżej znajduje się cały list, który reżyser otrzymał od duchownego:
"Patrząc ogólnie na prezentowany scenariusz, budzi on z katolickiego i kościelnego punktu widzenia wiele kontrowersji. Powtarzają się w nim wielokrotnie sceny o charakterze antychrześcijańskim i antyklerykalnym. Moralność chrześcijańska jest oceniana subiektywnie i tendencyjnie. Tradycyjna obyczajowość jest z premedytacją mącona i burzona. Sceny z duchownymi są nacechowane negatywnymi konotacjami, co naraża na szwank autorytet kapłana i niebezpieczeństwo przypisywania filmowych cech prawdziwym duchownym.
Scenariusz jednoznacznie deprecjonuje kapłaństwo i urzędy z nim związane (proboszcza, wikariusza).
Scenariusz wkracza w kanonicznie i moralnie ważną materię związaną z uzurpacją święceń kapłańskich. Przedłożony scenariusz w ani jednym miejscu nie wyjaśnia i nie opisuje kar związanych z tym nadużyciem. Są one jednymi z najpoważniejszych w ocenie moralnej i kanonicznej kościoła powszechnego.
Sceneria w zamyśle autorów wpisuje się w miejsce święte – kościół i parafię w Jaśliskach. Jest to lokalne sanktuarium oraz miejsce poświęcone Bogu i sprawowaniu kultu według zasad liturgiczne i kanonicznie obowiązujących. Nie można pozwolić na instrumentalne, przedmiotowe traktowanie miejsca świętego dla osiągnięcia celów filmu. Cel nigdy nie uświęca środków.
Scenariusz, w sposób niezamierzony, ale jednak opiniotwórczo możliwy, nasuwa skojarzenie moralnie niedopuszczalnych czy dwuznacznych postaw z miejscami i osobami związanymi z Archidiecezją Przemyską.
Zmiana postępowania i autorefleksja głównego bohatera nie może być usprawiedliwiana epatowaniem życiowymi zawiłościami powiązanymi z sakramentem kapłaństwa i najcięższymi karami, jakie zaciąga na siebie osoba przywłaszczająca sobie ten sakrament. Subiektywna zmiana zachowania nie rekompensuje nadużycia bohatera ani nie poucza widzów o nadużyciu kanonicznym. Scenariusz nie wyjaśnia tych nadużyć w kontekście nauki Kościoła, w tym kodeksu prawa kanonicznego.
Niewyobrażalna i niedopuszczalna jest akceptacja przez biskupa takich postaw i scen, które przez np. insynuację i infantylizację lub jawną kpinę z sakramentu wykorzystują kapłaństwo i strój duchowny w celu wprowadzenia wątków intrygujących czy dwuznacznych, jak np. w przypadku upijania się alkoholem i scen o zabarwieniu erotycznym z wykorzystaniem koszuli pod koloratką (pijany Daniel tańczy, całuje się, dotyka po całym ciele, sięga do swojego plecaka, wyciąga czarną koszulę z koloratką, przebiera się w nią). Zgoda biskupa oznaczałaby formalną akceptację takich pseudochrześcijańskich postaw. Pozostawiłyby one ślad w umyśle i sercu wiernych, doprowadzając do zgorszenia i oceny stanu kapłańskiego innych duchownych i kleryków.
Zaprezentowane w scenariuszu sceny stanowią wymarzoną pożywkę do medialno-internetowych dyskusji obyczajowych oraz wywoływania wielu podejrzeń, oskarżeń, a także fali hejtu i niesprawiedliwych osądów prowokacji wymierzonych w kapłanów.
Kapłaństwo w scenariuszu jest przedstawione jako łatwy sposób na życie i bogacenie się. Odziera to posługę sakramentalną z jej istoty i właściwego sensu funkcjonowania duchownych, w których racją posługi jest służba Bogu i ludziom.
Scenariusz naraża na ośmieszenie urzędy kurialne administracyjne diecezji i samych biskupów. Niemożliwym jest bowiem brak weryfikacji stanu kapłańskiego poszczególnych osób i objęcia funkcji w parafii bez stosownych dokumentów sporządzonych przez biskupa diecezjalnego, a także przewidzianych procedur. Co za tym idzie, wprowadza to widza w kolejne rozterki i wątpliwości dotyczące instytucji kościelnych.
Absolutnie niedopuszczalna jest akceptacja w scenariuszu momentów, w których pojawiają się motywy związane ze sprawowaniem sakramentów: kapłaństwa, namaszczenia chorych, chrztu, eucharystii, spowiedzi, np. smartfon w konfesjonale i treść rozmów wynikająca z sakramentu spowiedzi, zdrada spowiedzi może insynuować lub prowokować wiernych i przeciwników Kościoła do wykorzystania prezentowanych wydarzeń jako powszechnie występujących, co z kolei przekłamuje rzeczywistość i utrudnia posługę kapłanom wiernie sprawującym swoją posługę.
Jako biskup ordynariusz, który niekoniecznie zna się na sztuce filmowej oraz nie rości sobie prawa do merytorycznej i estetycznej oceny scenariusza, nie mogę jednak udzielić pozwolenia na realizację przedłożonego scenariusza ze względu na realne zagrożenia, jakie mogą powstać w mentalności wiernych i kapłanów Archidiecezji Przemyskiej.
Jako jej ordynariusz jestem zobowiązany do tego, by wiernie strzec wiary katolickiej, promować postawy chrześcijańskie oparte na Ewangelii i magisterium Kościoła. Wielość sensacyjnych, kontrowersyjnych, na dodatek niewyjaśnionych teologicznie czy kanonicznie postaw wobec zasadniczych świętości naszej wiary, sakramentu, struktury Kościoła uczynią więcej szkody i staną się przyczyną raczej wątpliwości i zamieszania aniżeli zbudowania dla wiernych.
Transmisja oscarowej gali tylko w Canal+ w poniedziałek 10 lutego od 00:30.