Brudnopis dobrego kina komediowego
Film Jacka Gąsiorowskiego nie wpłynie na rozwój polskiej kinematografii, ale z całą pewnością dostarczy wiele radości.
Bonus, Fifi i Kozioł to paczka "dresów" udających groźnych gangsterów. Realizując plan pedantycznego Dżokera (Bogusław Linda)
, próbują szybko się wzbogacić. W teorii zadanie jest proste: porwać pewnego biznesmena, który jest dłużnikiem mafii. W praktyce wszystko jednak idzie nie tak jak powinno.
04.12.2006 18:08
"Czas surferów" ma kilka słabych punktów. Przede wszystkim koszmarne jest aktorstwo. Linda nie wychodzi z roli serialowego gangstera Dzikiego. Bartosz Obuchowicz (Bonus), Krzysztof Skarbiński (Fifi), Michał Nowaczyk (Kozioł) recytują swoje kwestie bez przekonania.
Szczególnie sztucznie w ich ustach brzmią przekleństwa, które - jak na role opryszków przystało - padają bardzo często. W porównaniu jednak z Mateuszem Maksiakiem, wcielającym się w wygadanego akwizytora Rysia, panowie zasługują jednak na nominację do Oscara. Także debiut aktorski sławnej polskiej modelki Agnieszki Maciąg nie zwala z nóg. Jej rolą na dużym ekranie jest wyglądać ładnie, chodzić z gracją i od czasu do czasu zasłonić dłonią usta.
Słabe aktorstwo rekompensuje interesujący scenariusz. Spodoba się on przede wszystkim widzom, którzy dobrze bawili się na innej polskiej komedii - "Ciało". Gąsiorowski podobnie jak Tomasz Konecki i Andrzej Saramonowicz bawi się czasem akcji. Fabuła "Czasu surferów" opiera się na licznych retrospekcjach i zabawnych skeczach, spośród których najlepsze są te ze zwierzętami - kotami i wężem - w rolach głównych. Ostatecznie, podobnie jak w przypadku "Ciała", po komedii Gąsiorowskiego widać, iż reżyser lubi kino i chce kręcić filmy, które sam chciałby zobaczyć.
Autor "Czasu surferów" odwołuje się nie tylko do takich kultowych produkcji, jak "Wściekłe psy", ale także konstruując postać Klamy (Zbigniew Zamachowski) czerpie z galerii bondowskich czarnych charakterów. Ukoronowaniem jego zabawy z innymi filmami jest Rysio, który wzorem jednego z bohaterów "Krzyku" Wesa Cravena, wyjaśnia tajniki i reguły kina sensacyjnego.
"Czas surferów" można potraktować jak "brudnopis", z którego hollywoodzcy magicy mogliby zrobić naprawdę dobry film. Fabryka Snów kupiła "Kilera", może i kupi Bonusa, Fifiego i Kozła.