Carroll Baker: zjawiskowa Polka, która rzuciła na kolana Fabrykę Snów
Przez lata uchodziła za symbol seksu. Dzięki urodzie i talentowi wspięła się na sam szczyt popularności. Ale, chociaż spełniła swój amerykański sen, a marzenia o wielkiej sławie stały się rzeczywistością, Hollywood nie przyniosło jej szczęścia.
Przez lata uchodziła za symbol seksu. Dzięki urodzie i talentowi wspięła się na sam szczyt popularności. Ale, chociaż spełniła swój amerykański sen, a marzenia o wielkiej sławie stały się rzeczywistością, Hollywood nie przyniosło jej szczęścia.
Chociaż urodziła się w Ameryce, tak naprawdę nazywała się Karolina Piekarska i była córką komiwojażera polskiego pochodzenia. Przez lata tańczyła i pracowała jako asystentka magika.
Przełom w jej karierze nastąpił dopiero w połowie lat 50... 28 maja Carroll Baker świętuje 85. urodziny. Poznajcie jej pasjonującą historię.
''Laleczka''
Ambitna i pracowita Baker od zawsze marzyła o karierze na wielkim ekranie.
Gdy miała 20 lat, zdobyła się na odwagę, by wreszcie spróbować zrealizować swoje plany – wyjechała do Nowego Jorku i zaczęła uczęszczać do Actors Studio, szkoły prowadzonej przez słynnego Lee Strasberga.
Zadebiutowała w 1953 roku niewielką rólką w „Easy to Love”, potem wystąpiła w kilku reklamach i w broadwayowskim przedstawieniu.
To wtedy wypatrzył ją dziś już legendarny reżyser Elia Kazan, pracujący właśnie nad filmem „Laleczka”.
Pokonała Marylin Monroe
Był to pierwszy większy sukces Baker – udało się jej zdobyć rolę, którą miała otrzymać pewna hollywoodzka gwiazda...
Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę, dzięki „Laleczce” (1956) Baker zdobyła niemałą popularność, a za swój występ otrzymała kilka nominacji do prestiżowych nagród, między innymi Oscara.
Bała się zaszufladkowania
Jeszcze w tym samym roku na ekrany wszedł inny przebój z jej udziałem, „Olbrzym” w reżyserii George'a Stevensa, w którym zagrała u boku Elizabeth Taylor i Jamesa Deana.
Z nikomu nieznanej debiutantki stała się prawdziwą gwiazdą, a kolejne propozycje zawodowe napływały nieprzerwanym strumieniem. Baker jednak strasznie się bała, że, tak jak wiele innych młodych artystek, zostanie zaszufladkowana i stanie się aktorką jednej roli.
- Po „Laleczce” pojawiłam w kilku westernach. Chciałam zagrać w czymś zupełnie odmiennym od filmu Kazana – mówiła.
''Zachowywał się tak, jakbym była jego własnością''
Ale jej sytuacja zawodowa nie była łatwa. Baker nie mogła cieszyć się wolnością, bo miała podpisany kontrakt z producentem Joe Levine'em.
- Zachowywał się tak, jakbym była jego własnością – komentowała po latach.
Nie podobał się jej też sposób, w jaki Hollywood zaczęło ją promować.
- Mój mąż uważał, że wszystko jest świetnie, dopóki przynosiłam pieniądze – opowiadała. **- Wreszcie postanowiłam się temu wszystkiemu sprzeciwić, ale było już za późno. Przyczepiono mi łatkę, postrzegano jako „seks-symbol”. A kiedy zaczęłam odrzucać kolejne role, trafiłam na „czarną listę”...
''Byłam bliska popełnienia samobójstwa''
Miała dość kolejnych gierek, w które wciągały ją wytwórnie filmowe.
- Chciałam zagrać w „Kotce na gorącym, blaszanym dachu”* - mówiła.* - MGM planowało mnie zatrudnić, ale Warner Bros. nie wyraziło na to zgody.
Zrozumiała, że w Hollywood jest wyłącznie towarem wystawionym na sprzedaż.
- Studio Paramount wykorzystywało nasz kontrakt, kazali mi grać w kolejnych filmach... Moje małżeństwo się rozpadało. Prasa ciągle mnie atakowała. Byłam bardzo bliska popełnienia samobójstwa – wyznawała.
Ucieczka z Fabryki Snów
Nie potrafiła odnaleźć się w Fabryce Snów. Pod koniec lat 60. podjęła decyzję o opuszczeniu Stanów Zjednoczonych* i wyjechała do Włoch.*
Ale z aktorstwa nie zrezygnowała. Jak twierdzi, w Europie zrobiła znacznie więcej filmów i grało się jej o wiele lepiej.
Po dłuższej przerwie Baker znowu powróci na ekrany. Na rok 2016 zaplanowano film z jej udziałem,* komedię „Summer of Ivy”.* (sm/gk)