Claude Heater nie żyje. Jezus z "Ben Hura" miał 92 lata

Claude Heater nie był zawodowym aktorem, ale dostał kluczową rolę w jednym z największych przebojów wszech czasów. Jego twarz nie została jednak pokazana, a nazwisko nie pojawiło się w napisach końcowych z powodu kuriozalnego przepisu.

Claude Heater miał piękny głos, a nie mógł się odezwać przed kamerą
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Claude Heater, słynny śpiewak operowy i odtwórca roli Jezusa w "Ben Hurze" z 1959 r., zmarł 28 maja w szpitalu w San Francisco. Zgon nastąpił z przyczyn naturalnych po długiej walce z chorobą, o czym poinformowali jego bliscy.

Heater urodził się w Oakland w 1927 r. W czasie wojny służył w marynarce, później zamieszkał w Los Angeles, gdzie zaczął rozwijać swój talent wokalny. W 1950 r. przeniósł się do Nowego Jorku, zaczął występować na Broadwayu, a wkrótce także w nowojorskiej operze. Jako baryton studiował w Mediolanie, występował na scenach w Hiszpanii, Niemczech i Szwajcarii. Przez trzy lata śpiewał w słynnej Operze Wiedeńskiej.

Obraz
© Materiały prasowe

Gdy w latach 50. występował w Rzymie, został dostrzeżony przez rodaka, który szukał talentów do hollywoodzkiej superprodukcji "Ben Hur". Producent był zauroczony jego "wspaniałym głosem i piękną, uduchowioną twarzą". W taki właśnie sposób Heather dostał rolę Jezusa.

- Głównie interesowali się dłońmi. Chcieli, żeby były silne, ale zarazem czułe – mówił Heater po latach. Choć w książkowym "Ben Hurze" postać Jezusa jest kluczowa, to w filmie jego udział miał być tylko symboliczny. Ostatecznie scenarzyści wprowadzili go do kilku scen i dali Heaterowi kilka linijek tekstu, ale śpiewak operowy nie mógł pokazywać twarzy.

Obraz
© Materiały prasowe

Jak podaje "The Hollywood Reporter", wynikało to z brytyjskiego prawa, przez które filmowcy nie mogli pokazywać twarzy Jezusa ani "udzielać mu głosu", jeżeli postać Syna Bożego nie była postacią pierwszoplanową. Właśnie dlatego w klasyku z 1959 r. widzimy Heatera tylko od tyłu, a jego nazwisko nie pojawia się w napisach końcowych.

Po "Ben Hurze" pojawił się jeszcze tylko w jednym filmie. Był to telewizyjny musical "Tristan i Izolda" z 1970 r., w którym Heater zagrał tytułową rolę. Później przez 30 lat uczył kolejne pokolenia śpiewaków operowych. W 1992 r. startował do kongresu jako Republikanin. W 2018 r. założył fundację swojego imienia, która "pielęgnuje, zachęca i wspiera głosy operowe, muzyków klasycznych i artystów poprzez programy rozwojowe, edukacyjne i możliwości występów zawodowych".

Obejrzyj: Najgłupsze wypowiedzi gwiazd o koronawirusie

Źródło artykułu: WP Film

Wybrane dla Ciebie

Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek