Czarna komedia? Po obejrzeniu "Nocy w przedszkolu" niejednemu rodzicowi stanie gula w gardle
Choć przyzwyczailiśmy się, że dobra polska komedia to gatunek rzadki i zagrożony wyginięciem, filmowcy wciąż potrafią pozytywnie zaskoczyć widzów. I tak znienacka na Netfliksie pojawił się film "Noc w przedszkolu", w którym wielu młodych rodziców może dostrzec samych siebie.
"Rodzicem być, oto jest wyzwanie!" - zdaje się krzyczeć nowa produkcja Netfliksa. Jednak zamiast silić się na dydaktyczny ton, film Rafała Skalskiego (również reżysera nowego serialu Netfliksa "Brokat") w zabawny, ale i przemyślany sposób rekonstruuje bolączki współczesnych rodziców.
A zaczyna się dość absurdalnie. Oto Eryk (Piotr Witkowski) skręcając blanta z kolegą dilerem dogląda syna swojej partnerki. Jako wytrawny obserwator życia społecznego zakłada, że spuszczone z oka dziecko samotnej matki wpatrzonej w telefon ("na Tinderze ojca szuka") wywróci się na sankach. Bingo! Kobieta zawstydzona, przybrany tatuś rozbawiony, a w tle słychać zawodzenie dziecka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największe hity Netfliksa. Nadal przyciągają przed ekrany
Jednak Eryk zamierza wykazać się jako dobry partner i oferuje swojej ukochanej, że w jej imieniu pójdzie na radę rodziców w przedszkolu. Tam czeka go spotkanie z plejadą różnych osobowości, a jego podopieczny znajduje się na ich czarnej liście. Przewodnicząca rady (Lena Góra) stawia sobie za cel pozbycie się nielubianego chłopca z placówki. Z racji, że to wytrawna manipulatorka, która niczym królowa licealnej paczki rozstawia wszystkich po kątach, jest przekonana, że osiągnie swój cel.
Wierną służką Justyny jest Krysia (Aleksandra Domańska), pokorna Matka Polka, dla której całym światem jest jej cudowne dziecko. W kontrze znajduje się Kacha (Matylda Damięcka) i Lesław (Maciej Nawrocki), dwójka lekkoduchów pochłoniętych swoimi romansami oraz wiecznie rozkojarzona Sandra (Sylwia Boroń). Dostajemy też trzech przedstawicieli ojców zaangażowanych: biznesmana Hamzę (Piotr Borowski), dawnego barda (Zbigniew Zamachowski) i Kazika (Dobromir Dymecki), konserwatywnego tatę piątki szkrabów, w tym jednego z zespołem Downa, którego "wychowuje tak, jakby go tego nie miał".
Świeżo upieczony ojczym szybko zostaje uwikłany w sieć przedszkolnych gierek. Grupa przygotowuje jasełka, a Eryk zamierza stoczyć bój z Justyną i odebrać jej grono popleczników. Stąd "Noc w przedszkolu" ogląda się niczym wciągającą produkcję dla nastolatków, wszak jej bohaterów cechuje zawziętość zbuntowanej młodzieży. Spora w tym zasługa świetnej ekipy aktorskiej, zwłaszcza magnetyzującej kreacji Leny Góry.
Jednak pod warstwą konfliktu napędzającego akcję kryje się sporo celnych spostrzeżeń o problemach i lękach, z jakimi mierzą się matki i ojcowie. Każdy chce być rodzicem idealnym, ale wielu gubi się w gąszczu porad "ekspertów", znajomych czy własnych rodziców. W filmie burzy się posąg heroiny, czyli samotnej matki czy rodzica w pełni oddanego dziecku, a tym samym tracącego własną tożsamość. Na pierwszy plan wysuwa się nieustające poczucie winy i wstyd bohaterów za to, że popełniają błędy oraz wątpliwości, czy dorośli do roli rodzica. "Kim ja jestem, żeby je życia uczyć?" - mówi jedna z postaci filmu Netfliksa i jest to pytanie, które wielu widzom w podobnej sytuacji może dźwięczeć w uszach jeszcze długo po seansie.
Słynne polskie komedie dobrze uchwyciły ducha swoich czasów. "Noc w przedszkolu" robi to samo, nie tylko w kwestii współczesnego pojmowania rodzicielstwa, ale i niewielkich, prostych odniesień do naszej rzeczywistości. Scenariusz Marka Borowskiego z lekkością rozprawia o rzeczach najistotniejszych, jakimi są rozterki na temat sposobów na wychowanie dobrego człowieka, podkreślając, że nie ma jednej słusznej drogi. Mam nadzieję, że choć część widzów po seansie odetchnie z ulgą i weźmie sobie do serca radę dyrektorki przedszkola, aby "nie bać się popełniać błędów, bo chce w końcu jakichś normalnych ludzi w tym kraju".
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski