Czemu to miało służyć? Najgorszy moment tegorocznej gali wręczenia Oscarów
Tego jeszcze nie było. Po raz pierwszy w historii Oscarów na salę w Dolby Theatre weszła grupa turystów. Zdarzenie zostało mocno skrytykowane przez Małgorzatę Sadowską ze Stowarzyszenia Nowe Horyzonty, komentującą galę w studiu Canal+. I trudno się dziwić – to był najsłabszy punkt tegorocznej imprezy.
Wydarzenie będzie z pewnością jednym z najbardziej komentowanych punktów tegorocznego wręczenia nagród. Tuż przed ogłoszeniem zwycięzcy w kategorii „Najlepsze efekty specjalne” bocznymi drzwiami weszła kilkunastoosobowa grupa "normalsów". Na sali zapanowała chwilowa konsternacja.
Chwilę potem niecodzienni goście, przypominający bohaterów zdjęć People of Walmart, zaczęli bez skrępowania robić zdjęcia, filmować publiczność smartfonami i wymieniać uściski z kolejnymi gwiazdami. Plecaki, siatki i dresy kontra niebotycznie drogie sukienki, błyskotki i smokingi. Czemu to miało służyć?
Zajście spotkało się z krytycznym komentarzem Małgorzaty Sadowskiej. Dziennikarka trafnie zauważyła, że dziwaczna sytuacja pokazuje ogromną skalę zadufania hollywoodzkich elit oraz ich kompletne oderwanie od rzeczywistości. Czarę goryczy przelała rozentuzjazmowana Jennifer Aniston, która jednej z kobiet wręczyła swoje okulary. Intencją producentów imprezy było najprawdopodobniej pokazanie relacji widz-aktor. Niestety zamiast tego otrzymaliśmy kilka minut niezręczności i niesmacznej zabawy kosztem innych.