Dno czy hit? "Mała Syrenka" już tonie w zalewie recenzji

Jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów ostatnich miesięcy? Nowa wersja "Małej Syrenki". Widzowie z kilku krajach obejrzeli, a recenzenci wydają wyroki. Opinie są mieszane.

"Mała Syrenka" w nowej wersji pojawi się w polskich kinach od 26 maja
"Mała Syrenka" w nowej wersji pojawi się w polskich kinach od 26 maja
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Drozdek

Cytując fragment piosenki z "Pięknej i Bestii" Disneya: "Tej historii bieg, stary jest jak świat". Historia o Belli i Bestii przełożona została już kilka lat temu na pełnometrażowy film aktorski z Emmą Watson w roli głównej. Tamta produkcja nie podbiła serc krytyków. Podobnie jak nowa wersja "Króla lwa". Czy tworzenie nowych wersji starych, klasycznych bajek ma jeszcze sens? Tym razem Disney sięgnął po kolejnego klasyka - "Małą Syrenkę". Prace nad adaptacją baśni Hansa Christiana Andersena trwały od 2016 r. Gdy trzy lata później ogłoszono, że w Arielkę wcieli się czarnoskóra Halle Bailey, pojawiły się ostre komentarze, że nie tak tę postać opisywał Andersen.

Jednak zwiastun odtworzono ponad 100 mln razy na YouTube'ie. Zainteresowanie produkcją jest ogromne. Film miał już swoją światową premierę. Posypały się reakcje krytyków. Są mieszane. Gdy jedni piszą, że Disney próbuje z nas robić idiotów, inni chwalą giganta za pokazanie nowej, progresywnej wersji bajki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dziennikarka "Guardiana" dała "Małej Syrence" jedynie dwie na pięć gwiazdek. Jak pisze, mimo utalentowanej obsady film nie sięga magii bajki z 1989 r. Jej zdaniem poza Bailey wszystko "trąci zdechłą rybą". "To boli, bo oryginalna 'Mała Syrenka' to prawdziwa klasyka. Piosenki i choreografia są jednymi z najlepszych w całym kanonie Disneya" - pisze.

Natomiast jej kolega z redakcji już po obejrzeniu zwiastuna pisał: "Nuda wyzierająca z zapowiedzi robi z nas wszystkich idiotów - bez względu na to, czy Arielka jest biała, czy czarnoskóra. Ten film powinien być zignorowany i na zawsze zapomniany".

Recenzentka "The Independent" punktuje, że "fajny casting nie jest w stanie przykryć brzydkich efektów specjalnych i braku kreatywnego ryzyka". Wspomina o tym też krytyk "The Telegraph": "Halle Bailey wnosi urok i siłę wokalu to świetnej adaptacji disneyowskiego klasyka autorstwa Roba Marshalla, pomijając niektóre dziwaczne efekty specjalne".

Widzowie muszą przygotować się na nowe wersje piosenek, a także zupełnie inne postaci. Sebastian, Florek i Blagier w tej wersji są zbliżeni do prawdziwych zwierząt pozbawionych mimiki animowanych postaci.

"Variety" podkreśla talent głównej aktorki: "Halle Bailey jest najlepszym powodem, dla którego warto było sięgnąć po tę klasyczną historię Disneya". Młodziutka aktorka zbiera praktycznie same pochwały od recenzentów, a to już dobra zapowiedź tego, co czeka nas podczas seansu w polskich kinach. W końcu dzieci na całym świecie pokochały przede wszystkim Arielkę, nie to, co działo się wokół niej, prawda?

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat finały tegorocznej Eurowizji, rozprawiamy o "Yellowstone" z Kevinem Costnerem oraz polecamy trzy książki, od których nie będziecie mogli się oderwać w maju. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (98)