Docusoap - przyszłość telewizji?
Telenowela dokumentalna (z ang. documentary soap, w skrócie docusoap) to gatunek, który zrodził się w brytyjskiej telewizji w połowie lat 90. I od początku przyjął się także na gruncie polskim. Któż z nas nie pamięta popularności, emitowanej przez telewizyjną Dwójkę, *"Kawalerii powietrznej" albo wzruszeń podczas oglądania "Szpitala Dzieciątka Jezus"? Pierwsze kroki rodzimego docusoapu dawały nadzieję, że gatunek będzie czymś w rodzaju "zwierciadła, przechadzającego się po gościńcu". Ile zostało z misyjności tego typu programów po 12 latach istnienia na polskim rynku telewizyjnym?*
20.02.2012 11:31
Jak się okazuje, bardzo niewiele. Pierwsze docusoap realizowała w Polsce telewizyjna Dwójka. Miały one charakter prospołeczny, pokazując problemy różnych grup zawodowych wykluczonych ze względu na kłopoty zdrowotne albo finansowe. Wspominany już "Szpital Dzieciątka Jezus" opowiadał historie dzieci, zmagających się z chorobami, zmuszającymi je do rezygnacji z funkcjonowania razem z innymi rówieśnikami. Ograniczały ich życie do szpitalnej sali, lekcji udzielanych przez nauczyciela dyżurującego na oddziale i rzadkich chwil radości, gdy wychodziły na przepustki do domów.
**[
]( http://aleseriale.pl/sid,29731,title,Szpital-Dzieciatka-Jezus,serial.html )**
Program pokazał polskiemu społeczeństwu, z jakimi trudnościami borykają się rodzice dzieci skazanych na długotrwałą hospitalizację związaną z kosztownym, często przekraczającym możliwości finansowe rodziny, leczeniem. Z pewnością dotykał ważnej kwestii społecznej, a także wskazywał ludziom w podobnej sytuacji, gdzie szukać pomocy.
Nieco lżejsza gatunkowo, "Kawaleria powietrzna", prezentowała nam warunki, w jakich szkoleni byli żołnierze zasadniczej służby wojskowej w 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Serial spotkał się z dużym zainteresowaniem widzów, ponieważ pokazywał każdy etap szkolenia unitarnego rekrutów. Telewidzowie chcieli zobaczyć, jak wygląda standardowy dzień żołnierza, wcielonego do zasadniczej służby wojskowej. Kontrowersje wywołał nie tylko język, jakim posługiwali się zarówno rekruci, jak i oficerowie, ale także sposoby musztry.
"Kawaleria powietrzna" dobitnie ukazała nam, na jakim etapie procesów emancypacyjnych jest polskie społeczeństwo. Mogliśmy przekonać się, że w 1999 roku, kiedy serial powstawał, polska armia była silnie zmaskulinizowana i miała problemy z zachowaniem odpowiedniego poziomu morale wśród żołnierzy. Produkcja Jacka Bławuta i Wojciecha Maciejewskiego spowodowała burzliwą dyskusję w polskich mediach. Udział w niej wzięli, m.in. biskup polowy Wojska Polskiego Sławoj Leszek Głódź oraz przedstawiciele MON. Seria wywołała spory oddźwięk społeczny i pokazała, jak wielu procesów modernizacyjnych wymaga nasza armia jeszcze przed wstąpieniem do Unii Europejskiej.
Nie sposób nie wspomnieć o serialu, który na długo zelektryzował polskie społeczeństwo. Mowa o "Balladzie o lekkim zabarwieniu erotycznym" (emitowanej w 2003 r.), pokazującej, jak marzenia dziewcząt z prowincji o karierze na wybiegu, zderzają się z twardą rzeczywistością nocnych klubów. Czarek Mończyk, impresario kandydatek na modelki, okazał się antybohaterem polskiej telewizji, gdy wyszło na jaw, że jego działalność ogranicza się do zlecania młodym dziewczynom walk w kisielu albo pracy w charakterze "escort", czyli pań do towarzystwa.
**[
]( http://aleseriale.pl/sid,28633,title,Ballada-o-lekkim-zabarwieniu-erotycznym,serial.html )**
Serial miał swój dalszy ciąg w prokuratorskich gabinetach. Bez wątpienia "Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym" była potrzebna polskim widzom. Pokazała bowiem skalę bezrobocia wśród młodych kobiet mieszkających na prowincji, ale także brak jakichkolwiek perspektyw na życie i niezaradność społeczną, którą dziedziczy się z pokolenia na pokolenie, podobnie zresztą jak biedę.
Tak dobry start polskich telenowel dokumentalnych mógłby sugerować, że będzie leszcze lepiej. Stało się jednak odwrotnie. Dopóki tego typu programy realizowała TVP, miały one wymiar społeczny i często były początkiem ważnej debaty publicznej. Z czasem jednak, produkcją docusoap zainteresowały się telewizje komercyjne, niszcząc społeczną rolę telenowel dokumentalnych.
Stacja Polsat ma na swoim koncie dwie bardzo popularne telenowele: "Dlaczego ja?" i "Trudne sprawy".Są to programy nagrywane przy udziale aktorów-amatorów, nieposiadających żadnego przygotowania zawodowego. Dlatego też sposób realizacji poszczególnych odcinków wzbudza rozczarowanie widzów, oczekujących rozrywki na wyższym poziomie niż dyskusje rodem z reality show.
Program "Dlaczego ja?" (podobnie jak "Trudne sprawy") w każdym odcinku porusza losy innej fikcyjnej rodziny, która staje w obliczu życiowej tragedii. Na ogół są to zgony mężów, wypadki samochodowe dzieci, tajemnicze listy z pogróżkami, nieplanowana ciąża, utrata pracy, pożar domu albo też problemy wychowawcze z dorastającymi pociechami. Scenariusze są bardzo schematyczne, aktorstwo katastrofalne, a przygotowywany przez twórców finałowy suspens na ogół nikogo nie zaskakuje.
Paradoksalnie, seriale typu "Dlaczego ja?" i "Trudne sprawy" zyskały drugie życie w Internecie. Stało się tak, ponieważ twórcy osiągnęli sukces odwrotny od zamierzonego. Zamiast trafić do widza docelowego, czyli niewykształconego mieszkańca małego miasta albo wsi w wieku 50+, seriale spotkały się z zainteresowaniem nastolatków. Uczniowie gimnazjów i liceów oglądają odcinki w sieci i traktują je jak serial komediowy (oczywiście niezamierzony efekt komiczny jest porażką koncepcyjną twórców). Co się stało, że seriale, które miały mówić o kondycji polskiego społeczeństwa stały się źródłem kpiny ze strony najmłodszych widzów?
Z pewnością problemem są banalne scenariusze, które wcale nie diagnozują problemów, z jakimi borykają się tzw. zwykli ludzie, ale pokazują kuriozalne sytuacje, rzadko spotykane w życiu codziennym. Ile kobiet po stracie męża z dnia na dzień zapisuje się do szkoły flirtu, albo ile żon planuje zabójstwo byłego partnera, żeby ratować nową rodzinę? Poziom absurdu oraz fatalna gra aktorska powoduje, że nie sposób poważnie traktować tematów przedstawianych w poszczególnych odcinkach seriali typu "Dlaczego ja?" oraz "Trudne sprawy".
Kolejnym programem, wzbudzającym kontrowersje wśród widzów oczekujących od telenowel dokumentarnych waloru edukacyjnego, są "Pamiętniki z wakacji". Serial opowiada perypetie Polaków podczas ich zagranicznych wojaży. Niestety, zamiast edukować w zakresie swobody poruszania się po świecie oraz mówić o różnicach kulturowych, program eksponuje stereotypowy wizerunek naszego rodaka zagranicą.
**[
]( http://aleseriale.pl/sid,29377,title,Pamietniki-z-wakacji,serial.html )**
Oglądamy zatem cwaniaków, kombinatorów skłonnych do niepłacenia napiwków, oszukiwania właścicieli hoteli, romansowania bez odpowiedzialności za ciąże przypadkowych kochanek itd. Wszystko to wzbudza mieszane uczucia publiczności i powoduje, że pozostawianie tego programu w ramówce spotyka się z rosnącym zdumieniem krytyków telewizyjnych i bardziej wymagających widzów.
Docusoap na rynku polskim dopiero się rozwija, więc trudno diagnozować przyszłość tego gatunku. Jeżeli jednak stanie się on domeną stacji komercyjnych, z pewnością nie wpłynie znacząco na poziom emancypacji społecznej.
**[
]( http://aleseriale.pl/sid,29377,title,Pamietniki-z-wakacji,serial.html )**
Telenowele dokumentalne cieszą się sporym powodzeniem także w Wielkiej Brytanii (gdzie gatunek się zrodził) oraz w Stanach Zjednoczonych. Tematy, które poruszają anglojęzyczne stacje dotyczą na ogół konkretnych grup zawodowych. I tak, na przykład w brytyjskiej telewizji możemy oglądać docusoap poświęcone pracy weterynarzy ("Vet school" oraz "Vet in practice") albo obsłudze lotnisk (np. Heathrow – "Airport"). Z kolei amerykańskie programy opowiadają o zawodzie tatuażystów ("Miami Ink") czy też o stylu życia motocyklistów ("American Chopper: The series").
Z pewnością skupienie się na specyfice określonych profesji jest lepszym rozwiązaniem niż ciągłe opowiadanie jednej historii o tym, jak spędzają wakacje polscy turyści. Jeżeli stacje komercyjne nie wyciągną wniosków z sukcesów zachodnich telewizji, docusoap może zakończyć swój żywot, zanim na dobre zagościł w naszych ramówkach.