Trwa ładowanie...
d153lhy

Dorastanie boli

d153lhy
d153lhy

Bohaterką filmu jest mieszkająca (jak zwykle u Solondza) w New Jersey dwunastoletnia Dawn (pol. „poranek”) Wiener. Wypadałoby powiedzieć kilka słów o tej, obdarowanej przez rodziców jakże uroczym imieniem dziewczynce. Niestety, poza nim rodziciele nie mieli swojej pociesze wiele do zaoferowania. Może dlatego, że codziennie udowadnia, że nie dorosła do ich wyobrażeń na temat córki idealnej. Ze swoim krzywym zgryzem, wadą wzroku i nieco zbyt obłym ciałem (jakby na złość odziewanym w koszmarne stroje, podkreślające nieforemność figury) grana przez Heather Matarazzo dziewczynka uosabia raczej anty- wzór dziecka, co sprowadza na nią nieustanną krytykę ze strony rodziców i równieśników. Jak na złość młodsza siostra Dawn, Missy (żeby było śmiesznie – grana przez niemówiąca po angielsku Ukrainkę) to dziecko idealne: spolegliwa, śliczna baletnica. Powierzchowność Dawn byłaby może do przełknięcia dla kolegów, gdyby posiadała inne, równoważące ten, jakże dyskredytujący społecznie, defekt cechy. Niestety, nie dość, że
piękna inaczej, jest ona także nieco ekscentryczna i zdecydowanie aspołeczna.

Dawn, której relacja z matką skutecznie omija tematy związane z płciowością, matrycę kobiecości konstruuje na podstawie rozmów z bratem (o tym, „czego pragną mężczyźni”), poprzez dyskusje ze starszym od siebie playboyem Stevem (o jego byłych/przyszłych/obecnych dziewczynach) i z tymiż spotkania. Jej pojmowanie ciała, miłości – zarówno duchowej jak i fizycznej – jest całkowicie autorskie i niebezpiecznie odległe od tego, które wydaje się właściwe. W jej wyniesionej z domu i szkoły wizji świata kobieta podlega mężczyźnie i jest od niego zależna a miłość to merkantylny układ oparty na systemie kar i nagród. Dawn sama musi opanować zasady i zależności rządzące dorosłym życiem.

Jak zwykle, głównym narzędziem, za pomocą którego Solondz cieniuje tę historię pozostają sarkazm i ironia – jednak trudno przypisać mu brak empatii dla głównej bohaterki, która zdaje się uosabiać pewne cechy zwyczajowo przypisywane jemu samemu. „Witaj w domku” dla lalek to bezpardonowy zamach na lukrowaną wizję dzieciństwa i okresu dojrzewania serwowaną przez amerykańskie media. Solondz odkłamuje ją w nieco kpiarski, zabawny, ale też głęboko krytyczny sposób, zwracając uwagę na wychowawcze patologie i zdubną siłę bezmyślnego słowa, często lekceważone w głównym dyskursie. Niezwykle przenikliwy i poruszający film. Dla outsiderów... i dla rodziców.

d153lhy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d153lhy

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj