"Dosłownie wymiata". Najbardziej widowiskowy film roku podbija kina
Bardzo dobre recenzje krytyków i świetne opinie widzów. Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Tak powinien wyglądać letni przebój. "Twisters", długo oczekiwany sequel produkcji z 1996 roku, w pełni zasłużenie podbija amerykańskie kina.
- Właśnie dlatego robi się letni hit. Zawiera wszystko, czego potrzebujesz. Jest ekscytujący. Jest pełen przygód. Jest zabawny. Historia jest dobrze napisana i wyreżyserowana. Jest pełna emocji. I opowiada o mieszkańcach Oklahomy – powiedział na czerwonym dywanie Glenn Powell podczas premiery "Twisters" w Oklahoma City. Premierowy pokaz oraz promowanie filmu piosenką "Ain’t No Love in Oklahoma" zaowocował rekordową w tym stanie frekwencją w kinach.
"Twisters", którego budżet sięgnął 200 mln dolarów, stał się godnym następcą filmu "Twister" w reżyserii Jana De Bonta. Produkcja sprzed 28 lat została sklasyfikowana na drugiem miejscu pośród największych przebojów sezonu. Uważana jest za wzór kina katastroficznego z kultowymi rolami Billa Paxtona i Helen Hunt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
TWISTERS - Ofilcjalny zwiastun #2 PL
Podczas premierowego weekendu "Twister" zarobił w Stanach 41 mln dolarów, co po uwzględnieniu inflacji daje dziś kwotę w granicach 80 mln dolarów. Sequel osiągnął na starcie bardzo podobny wynik – 80,5 mln dolarów (niewiele gorszy od osiągnięcia drugiej części "Diuny" – 82,5 mln dolarów – najpopularniejszego filmu dla starszych widzów w tym roku). W sumie przebój z 1996 roku uwzględniając inflację zarobił na całym świecie aż 992 mln dolarów. Aż dziwne, że na jego sequel widzowie musieli czekać tyle czasu.
Pierwsze informacje na temat realizacji dalszej części "Twistera" pojawiły się bardzo szybko, już kilka tygodni po premierze filmu. Brakowało jednak ciekawego pomysłu na scenariusz, a gdy filmów katastroficznych wykorzystujących cyfrowe efekty specjalne zaczęło się pojawiać zbyt dużo, projekt został zamrożony. Na drodze do realizacji sequela stanęła także niespodziewana śmierć Billa Paxtona, który miał być gwiazdą filmu.
W jednym z wywiadów promujących "Twisters", Glen Powell ("Top Gun" Maverick", "Tylko nie ty") powiedział: - Wiem, że nie mogę się z nim równać ani go zastąpić. Mam do niego i do jego ról ogromny szacunek. Na ogół był bohaterem drugiego planu, ale w "Twisterze" udowodnił, że może być też gwiazdą blockbusterów. Poza tym Bil Paxton był chyba najbardziej w porządku facetem w Hollywood.
W sequelu bohaterowie znowu ścigają tornada używając najnowszej technologii i choć mamy do czynienia z całkiem nowymi postaciami, to mają one w sobie równie dużo pasji i uroku, co poprzednicy. Pomiędzy Powellem i Daisy Edgar-Jones ("Gdzie śpiewają raki") jest dobra chemia, która sprawia, że naukowe, dramatyczne, romansowe przerywniki pomiędzy widowiskowymi scenami z szalejącym żywiołem, ogląda się z dużą przyjemnością i ulgą, bo możemy podczas nich odpocząć od nadmiaru silnych wrażeń.
Na portalu Rotten Tomatoes "Twisters" zebrał 78 proc. pozytywnych recenzji od krytyków i aż 92 proc. pozytywnych ocen od widzów. "Film dosłownie wymiata i porywa. Widzowie zostają wciągnięci w wir wydarzeń z mocą trąby powietrznej. Idealny na letni przebój w starym, dobrym stylu" – napisał krytyk "Decidera".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" mówimy szokującym "Królu Zanzibaru", który oszukał setki turystów z Polski. Jest też o epokowej zmianie w krwawym, pełnym przemocy "Rodzie smoka". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: