Edyta Jungowska: Ja tylko na pozór idę przez życie jak taran

Edyta Jungowska: Ja tylko na pozór idę przez życie jak taran
Źródło zdjęć: © AKPA

Przebojowa, żywiołowa, pełna energii. A przy tym wiecznie młoda – Edyta Jungowska, która 1 lutego świętuje 50. urodziny, wciąż zachowuje promienny, młodzieńczy wygląd. I to, jak stale podkreśla, nie dzięki zabiegom plastycznym, a zdrowemu trybowi życia i, co najważniejsze, umiejętności cieszenia się drobnymi rzeczami.

Przebojowa, żywiołowa, pełna energii. A przy tym wiecznie młoda – Edyta Jungowska, która 1 lutego świętuje 50. urodziny, wciąż zachowuje promienny, młodzieńczy wygląd. I to, jak stale podkreśla, nie dzięki zabiegom plastycznym, a zdrowemu trybowi życia i, co najważniejsze, umiejętności cieszenia się drobnymi rzeczami.

Oczywiście nie zawsze było tak kolorowo. Choć dziś aktorka nie ma już żadnych kompleksów na punkcie swojego wyglądu, jako młoda dziewczyna cierpiała, gdy dotarło do niej, że nie wygląda jak jedna z topowych modelek.

Dopiero z biegiem czasu nauczyła się akceptować swoje nieidealne ciało i urodowe „niedoskonałości”.

Nic zresztą dziwnego, bo to przecież właśnie dzięki nim zaistniała w świecie filmu i stała się artystką rozpoznawalną, charakterystyczną.


1 / 6

''Stałam się okrąglakiem''

Obraz
© East News

Z problemami z wagą Jungowska zmagała się już w dzieciństwie, choć jak wspominała, na początku była „chorowitym niejadkiem”.

- Mama wysłała mnie do sióstr zakonnych do Rabki. Był post, przez cztery tygodnie nie jedliśmy mięsa.Za to pchano w nas kluchy w różnych postaciach. Dzięki diecie kluskowej stałam się okrąglakiem – wspominała w Na żywo. - Na zdjęciu z tamtego okresu pięcioletnia Edytka to mały grubasek w czapce z krepiny i w okularach jak denka od butelek.I oczywiście byłam ogromnym łasuchem.

2 / 6

Mówili, że nie ma szans

Obraz
© East News

Zgubiła ją właśnie miłość do słodyczy.

- Był moment, że zaczęłam być wysoka i chuda. I nawet bardzo zgrabna. Problemy z tuszą powróciły, gdy zaczęłam dojrzewać. Na ulicy Nowy Świat był sklep z lodami i innymi łakociami. Jeździłam tam z moją przyjaciółka. Wciągałyśmy gofry z bitą śmietaną. W liceum wciąż się odchudzałam, ale i tak byłam pulchna – tłumaczyła w Na żywo.

To właśnie dlatego, kiedy oznajmiła, że zamierza zostać aktorką, ludzie patrzyli na nią z niedowierzaniem, zaś złośliwy brat kazał jej „spojrzeć w lustro”. Jungowska postanowiła jednak udowodnić, że wygląd zewnętrzny nie jest dla niej żadną przeszkodą. Miała rację. Do szkoły zdała już za pierwszym razem.

3 / 6

Brzydkie kaczątko

Obraz
© East News

Już na samym początku zasygnalizowano jej, że jest aktorką charakterystyczną i raczej nie powinna liczyć, że zostanie „amantką”. To jej jednak nie zraziło i postanowiła wykorzystać swoje mocne strony; jej idolką była Krystyna Janda, „charakterna, wcale nie piękna, ale jakaś!”.

- Grałam różne role – wyznała w Na żywo. - Ale głównie brzydkie kaczątka. Moja uroda stała się moim atutem.

Filmowcy zachwycali się również jej energią i temperamentem. Aleksander Bardini nazwał Jungowską Niagarą Wdzięku, która czasem zalewa. A Hanuszkiewicz ją uwielbiał i chętnie obsadzał w kolejnych spektaklach.

4 / 6

Trudności z angażem

Obraz
© East News

Na ekranie Jungowska zadebiutowała w 1983 roku, jednak rzadko kiedy pojawiała się na pierwszym planie. Popularność zyskała głównie dzięki roli siostry Bożenki w „Na dobre i na złe”.Aktorce marzył się jakaś większy angaż na dużym ekranie, ale najczęściej musiała się obchodzić smakiem.

Przegrała walkę o rolę Judyty w filmie "Ja wam pokażę!".

Nie została również Horpyną w „Ogniem i mieczem” - tym razem dlatego, że była... za chuda. - Ona jest dużą, okrągłą babą. A na castingu usłyszałam: „Pani Edyto, ale dlaczego jest pani taka malutka i taka chudziutka?”- śmiała się w Na żywo.

5 / 6

Trudne odejście

Obraz
© Agencja Forum

W miłości Jungowska długo szukała szczęścia. Zaszła w ciążę, ale wkrótce zorientowała się, że nie jest zadowolona z życia u boku partnera.

Długo jednak zbierała się na odwagę, by odejść od ojca swojego dziecka. Bała się, wiedziała, że byłaby zdana wyłącznie na siebie.

– Bycie supermenką nie leży w kobiecej naturze. Ja tylko na pozór idę przez życie jak taran. W głębi duszy lubię czuć na sobie opiekuńcze męskie oko – wspominała.

Była w ciąży, kiedy spotkała reżysera Rafała Sabarę (na zdjęciu). Spodobali się sobie, ale wówczas nic z tego nie wyszło. Dopiero kilka lat później, kiedy oboje mieli za sobą kolejne nieudane związki, postanowili zaryzykować. Teraz nie wyobrażają sobie życia bez siebie.

6 / 6

Sukces w rozmiarze XXL

Obraz
© AKPA

Jungowska nie ogranicza się wyłącznie do grania. Udzieliła wywiadu do książki pod tytułem „Sukces w rozmiarze XXL”,* nagrywa audiobooki i założyła wydawnictwo, które pochłania jej mnóstwo czasu.*

Ma przy tym jednak mnóstwo energii – i wygląda kwitnąco. I to wcale nie dzięki pomocy chirurgów plastycznych.

- Wolę poprawiać sobie humor i to naturalnymi sposobami.Botoks odkłada się nie tylko na twarzy, ale i w nerkach, a te bidule muszą się potem męczyć z tą trucizną. Oszczędzę im tego – mówiła. - Dla zdrowia skupiłam się na masażach stóp, całego ciała, akupunkturze, czyli medycynie chińskiej.

Wreszcie też dobrze czuje się w swojej skórze. - Nieważne jest, czy ktoś jest gruby, czy jest doskonały. Ważne, jakim jest człowiekiem– dodawała w Na żywo.

- W ostatecznym rozrachunku chodzi o to, żeby móc bez wstydu spojrzeć na siebie w lustrze. Na grubą czy chudą, nieważne.
(sm/gb/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (35)