''Galerianki'': tak zaczynała Anna Kaczmarczyk
Ma zaledwie 24 lata, ale już może pochwalić się doświadczeniem zawodowym większym niż niektóre jej znacznie starsze koleżanki po fachu
Ma zaledwie 24 lata, ale już może pochwalić się doświadczeniem zawodowym większym niż niektóre jej znacznie starsze koleżanki po fachu. Jest odważna, zdeterminowana i ambitna – długo walczyła o rolę, która przyniosła jej ogromną sławę.
Ale wreszcie została doceniona i zauważona, a dzięki „Galeriankom” stała się artystką rozpoznawalną również poza granicami naszego kraju.
Anna Karczmarczyk nie spoczęła jednak na laurach i stale udowadnia, że zachwyt krytyki, jaki wzbudziła, nie był wcale przesadzony. Ostatnio można ją było zobaczyć w filmie „Pitbull. Nowe porządki”.
Od najmłodszych lat
Graniem zainteresowała się dzięki tacie,* który w młodości również związany był z aktorstwem.*
Przed kamery ciągnęło ją od najmłodszych lat. Tak długo namawiała rodziców, aby pozwolili jej występować, że ci, wreszcie, zmęczeni jej błaganiami, wyrazili zgodę.
Zaczynała od udziału w reklamach i programach telewizyjnych (na przykład „Bajkowa Miss”). Praca na planie filmowym tak bardzo przypadła jej do gustu, że postanowiła kontynuować aktorską przygodę.
Przełomowa rola
Kiedy zjawiła się na przesłuchaniu do „Galerianek”, miała już za sobą zaledwie niewielkie doświadczenie aktorskie, ale i tak udało się jej pokonać bardziej „profesjonalne” rywalki.
Reżyserka Katarzyna Rosłaniec wkrótce zrozumiała, że nie mogła wymarzyć sobie lepszej ekranowej Alicji.
* - Miałam 16 lat i bez wahania zgodziłam się na wszystko, co ta rola ze sobą niosła. Rodzice wierzyli w moje decyzje, ale oczywiście zwrócili mi uwagę, że mogę mieć problemy z odwagą na planie przy scenach erotycznych. Pytali reżyserkę, jak te sceny mają być pokazane itd. A ja i tak bardzo chciałam zagrać- opowiadała Karczmarczyk w jednym z wywiadów. *- Ta rola była dla mnie wyzwaniem, nauką i dała mi odwagę do przełamania swoich barier.
''Nagrody dodały mi skrzydeł''
Choć film zebrał mieszane recenzje, w kraju odbił się szerokim echem. A Karczmarczyk z miejsca przykuła uwagę widzów i krytyki.
Zaraz potem posypały się wyróżnienia i nagrody.
– Nagrody dodały mi skrzydeł – wspominała aktorka. - Pamiętam jak dziś, gdy dostałam w Koszalinie pierwszą nagrodę za debiut. Było to dla mnie coś bardzo ważnego. Tym bardziej, że nie jestem ze środowiska i to, co robię zostało dostrzeżone. Wcześniej miałam obawy, nie wierzyłam w siebie i myślałam, że inni widzą tylko moje niedociągnięcia. Nagroda dała mi zastrzyk energii – jednak coś potrafię, warto próbować! Potem dostałam nagrodę na międzynarodowym festiwalu w Cottbus. I dotarło do mnie, że wygrałam nawet z aktorkami po szkołach.
''To, co kocham''
Nic dziwnego, że po ukończeniu technikum hotelarskiego (do którego, jak tłumaczyła, trafiła przez zupełny przypadek) Karczmarczyk postanowiła zdawać do szkoły teatralnej. I przyznaje, że choć mogłaby robić mnóstwo innych rzeczy, to właśnie aktorstwo daje jej prawdziwą satysfakcję.
- Bo kiedy inni bawili się lalkami, mi największą frajdę sprawiał udział w programach telewizyjnych i statystowanie w wielu produkcjach– tłumaczyła w "Rewii".
- Tam się najlepiej bawiłam. A potem po prostu chciałam się sprawdzić. Dlatego zdecydowałam się na zdawanie do Akademii Teatralnej. I widać los nie miał nic przeciwko temu, bo się dostałam. Teraz jestem bardzo szczęśliwa, bo zawodowo mogę robić to, co kocham.
''Siniaki, krew, pot i łzy mi niestraszne''
Twierdzi, że nie boi się wyzwań i nie ma scen, w których bałaby się zagrać.
– Być może na to nie wyglądam, ale jeżdżę motocyklem, uprawiam kitesurfing, uwielbiam adrenalinę – dodawała w "TV14". - Siniaki, krew, pot i łzy mi niestraszne.
Boi się zaszufladkowania
W zawodzie boi się właściwie tylko jednej rzeczy – że zostanie zaszufladkowana. Już teraz narzeka, że filmowcy nie chcą jej obsadzać w rolach negatywnych postaci.
– Zupełnie bez sensu! To powierzchowne. Niestety, żaden reżyser nie zdecydował się, do tej pory, obsadzić mnie w roli czarnego charakteru. Szkoda, bo bardzo chętnie zagrałabym taką postać – mówiła w "TV14", dodając, że jeśli przeszkodą jest jej niewinny wygląd, chętnie przejdzie jakąś mocniejszą metamorfozę.
Plany na przyszłość ma ambitne – choć nie zależy jej na rozgłosie, a satysfakcji zawodowej.
Obecnie Annę Kaczmarczyk możemy podziwiać w programie "Taniec z Gwiazdami", gdzie partneruje jej Jacek Jeschke, oraz serialu "Na dobre i na złe". (sm/gk)