"Gra o tron" sezon 6: let it snow, Jon [RECENZJA DVD]
Przez dziesięć długich miesięcy twórcy serialu trzymali wszystkich w niepewności. Finał 5. sezonu wywołał u części fanów histerię. Dramatyczny koniec, w którym śmierć poniósł jeden z uwielbianych bohaterów, rozbudził falę plotek. Nikt nie mógł uwierzyć, że już go więcej nie zobaczymy. Produkcja nie ujawniała żadnych szczegółów, a fani podsycali spekulacje dotyczące dalszych wydarzeń, zamieszczając w internecie zdjęcia obsady przyłapanej na planie kolejnych odcinków. To był najpilniej strzeżony sekret. 6. sezon "Gry o tron" rozpoczął się od zwrotu akcji, jakiego trudno było sobie wyobrazić. A to nie jedyne zaskoczenie, które czekało widzów!
09.12.2016 | aktual.: 09.12.2016 20:42
Spektakularne widowisko - tak w dwóch słowach można streścić tę serię światowego hitu. Nie mam zamiaru zdradzać za dużo, by nie psuć dobrej zabawy, jaką sama miałam ze śledzenia kolejnych odcinków. Uchylę jedynie rąbka tajemnicy, że nie zabrakło powrotów dawno niewidzianych postaci, krwawych starć oraz niespodziewanych śmierci. Nie dało się powstrzymać łez, gdy na jaw wyszła prawda o przeszłości, a raczej przyszłości Hodora. Były też retrospekcje, które potwierdziły teorie fanów związane z pochodzeniem Jona Snowa. Do tego dołożyć trzeba wielki pożar, wybuch i największą bitwę w historii telewizji. Akcja wyraźnie nabiera tempa, a liczba postaci maleje. To znak, że czas ostatecznych rozstrzygnięć zbliża się wielkimi krokami.
Chociaż większość osób ekscytuje się przede wszystkim losami głównych bohaterów, w 6. sezonie "Gry o tron" na pierwszy plan wysunęła się zupełnie nowa postać. Mowa o dziewczynce, która siłą charakteru przyćmiła niejednego dorosłego. Lady Lyanna Mormont po śmierci najbliższych stanęła na czele Niedźwiedziej Wyspy. To ona w kluczowych momentach wykazuje się niezwykłą dojrzałością. Nic dziwnego, że świat oszalał na punkcie charyzmatycznej władczyni, w którą wciela się 12-letnia Bella Ramsey. I trudno się dziwić, bo młoda aktorka swoją grą dorównuje na ekranie bardziej doświadczonym kolegom. Za pośrednictwem mediów społecznościowych widzowie zaapelowali nawet do twórców, by po zakończeniu produkcji, stworzyli kontynuację serii, ale już z Lyanną jako główną bohaterką.
Nie wszystkie pomysły twórców były jednak równie udane. Na tle innych historii mało interesująco wypadła ta dotycząca Żelaznych Wysp. Wątkowi związanemu z archipelagiem leżącym przy zachodnim wybrzeżu Westeros poświęcono w serialu zdecydowanie mniej czasu niż w książce. Można było odnieść wrażenie, że jest jedynie "zapychaczem czasu" między kolejnymi trzymającymi w napięciu scenami z udziałem pozostałych bohaterów. Niestety, zachwiano też czasoprzestrzeń, m.in. podczas podróży Lorda Varysa, który przemierzał ogromne odległości w tak krótkim czasie, że możliwe by to było jedynie, gdyby leciał samolotem lub na smoku Daenerys. Oczywiście, te zarzuty można uznać za zbytnie czepialstwo, ale w przypadku tak znakomitej produkcji oczekiwania są wielkie.
Ponownie potwierdziło się, że produkcja HBO nie ma sobie równych. 6. sezon "Gry o tron" zaskakuje, czasami szokuje i na pewno nie nudzi. Wzbudza zachwyt dopracowaniem detali wizualnych oraz rozmachem bitwy, jakiej telewizyjna publiczność jeszcze nie widziała. Ta seria jest wyjątkowa z jeszcze jednego powodu. Po raz pierwszy ekranowy hit wyprzedził fabularnie książkowy pierwowzór. O ile wcześniej wystarczyło przeczytać kilka rozdziałów, by dowiedzieć się, co stanie się z bohaterami, teraz wszystko jest już wielką niewiadomą. A to tylko podsyca ciekawość widzów, których liczba rośnie z każdym sezonem. Jedno jest pewne - zapowiadana od pierwszych odcinków zima w końcu nadeszła.
Wydanie DVD:
Szósty sezon serialu "Gra o tron" ukazał się na DVD nakładem Galapagos. Dystrybutor przyzwyczaił nas do niezwykłych wydań światowego hitu. W tej kwestii nic się nie zmieniło. O tym, że mamy do czynienia z nieprzeciętną produkcją, przekonujemy się, patrząc na opakowanie płyt. A to, jak zwykle, zaskakuje. By naszym oczom ukazała się standardowa plastikowa obudowa, musimy zdjąć aż dwie dodatkowe nakładki. Zewnętrzną, zsuwaną warstwę stanowi lekko błyszcząca obwoluta prezentująca głowy bohaterów ustawione tak samo, jak te, znajdujące się w świątyni Boga o Wielu Twarzach. Pod spodem skrywa się twarda okładka z trójwymiarową wersją podobizn dziewięciu serialowych postaci, sprawiająca wrażenie, jakbyśmy mieli przed sobą miniaturową wersję prawdziwej kolumnady. Z drugiej strony widnieje natomiast wyglądający na wyryty na kamiennej ścianie napis: "I am no one". Taka dbałość o szczegóły podnosi ocenę całości wydania DVD.
Na pięciu płytach znalazło się 10 odcinków, które oglądać można w wersji oryginalnej z polskimi napisami lub lektorem. Oprócz standardowych komentarzy twórców i aktorów opisujących poszczególne odcinki dołączono też trwające półtorej godziny materiały bonusowe. Należą do nich:
- Odtworzenie świata Dothraków: 20-minutowy klip odkrywa kulisy ponownego powołania do życia grupy poznanej przez widzów w pierwszym sezonie. Przenosimy się do ich stolicy - miejsca, gdzie kilka razy w roku spotykają się porozrzucane po różnych krainach wędrujące hordy Dothraków. Z wideo dowiadujemy się więcej o kulturze i zwyczajach świata rządzonego przez mężczyzn, w którym kobiety są im bezwzględnie poddane i od nich zależne. Ekipa produkcji zdradza, jak stworzono wioskę wojowników, czy nauka ich języka jest trudna oraz ilu statystów trzeba było zatrudnić, by pokazać siłę tego niezwykłego ludu. Dodatkowo na własne oczy możemy przekonać się, jak zrealizowano jedną z najbardziej spektakularnych scen sezonu z udziałem Daenerys. Od samego patrzenia robi się gorąco!
- Sceny niewykorzystane: standardowy dodatek składający się z trzech trwających w sumie prawie 11 minut fragmentów. Na uwagę zasługuje zwłaszcza część prezentująca przedstawienie w Braavos, którego świadkiem była Arya.
- Bitwa bękartów: dogłębne spojrzenie: prawie półgodzinne wideo prezentuje przygotowania do starcia, jakiego jeszcze nie było. Przeszło ono do historii serialu, a nawet do historii telewizji. Zanim zaprezentowano najbardziej oczekiwany fragment serii, który chyba na każdym zrobił wrażenie, produkcja spędziła wiele tygodni na próbach sceny z udziałem 500 statystów, 600 osób z załogi "Gry o tron" i 80 koni. Okazuje się, że bitwę kręcono przez 25 dni. Uczestniczyły w tym aż 4 różne ekipy filmowe, używające specjalnych podnośników i pojazdów z ruchomym ramieniem, do którego przyczepione były kamery. Na polu walki rozsypano w sumie 160 ton żwiru. By uwiarygodnić prezentowane sceny, użyto dziesiątek manekinów imitujących poległych podczas starcia wojowników. Jeżeli wciąż nie robi to na was wrażenia, obejrzycie ten dodatek, by odkryć szczegóły, które większość widzów przegapiła, oglądając tę nakręconą z niesamowitym rozmachem scenę potyczki.
- 18 godzin w studiu filmowym Paint Hall: przez 27 minut możemy podziwiać ekipę przy pracy nad kolejnymi odcinkami. Dostajemy dostęp do najważniejszego miejsca "Gry o tron". Paint Hall jest bazą dla produkcji serialu, gdzie znajduje się sześć planów zdjęciowych, główne biura i pomieszczenia ekipy kreatywnej. Jak wygląda koordynacja jednoczesnego kręcenia ujęć na różnych makietach znajdujących się w tej samej hali? By zdążyć ze wszystkim, praca zaczyna się już o trzeciej w nocy od charakteryzacji bohaterów. Gwiazdy hitu nie mogą liczyć na taryfę ulgową i nawet one muszą stawiać się w studiu o wczesnych godzinach porannych. W materiale bonusowym poznajemy ludzi odpowiedzialnych za finałowy efekt, który potem podziwiamy na ekranie. Z kamerą zaglądamy do poszczególnych działów. Podpatrujemy, jak tworzone są rekwizyty oraz scenografia. Ale nie tylko! Przekonajcie się sami, jak wygląda jeden dzień pracy ekipy światowego hitu.
Wszystkie materiały dodatkowe dostępne są jedynie w wersji oryginalnej z napisami angielskimi lub włoskimi. Chociaż znów nie zadbano o polskich fanów serialu, wersja DVD 6. sezonu "Gry o tron" to coś, co warto mieć w swojej domowej kolekcji. To też idealny prezent dla każdego wielbiciela seriali.