Gwiazdy, które cudem uniknęły śmierci
W życiu pewne są tylko dwie rzeczy - śmierć i podatki. Okazuje się nawet, że znacznie łatwiej uciec przed kostuchą... a przynajmniej tak mogłyby powiedzieć niektóre hollywoodzkie gwiazdy.
W życiu pewne są tylko dwie rzeczy - śmierć i podatki.
Okazuje się nawet, że znacznie łatwiej uciec przed kostuchą... a przynajmniej tak mogłyby powiedzieć niektóre hollywoodzkie gwiazdy.
W ich przypadku można mówić o nieprawdopodobnym zbiegu okoliczności i ogromnym szczęściu. Zobaczcie, jakim znanym artystom udało się oszukać przeznaczenie – i przeżyć.
Seth MacFarlane
Jeden z ulubionych twórców komediowych w Ameryce, autor "Głowy rodziny", "Teda" i "Miliona sposobów, jak zginąć na Zachodzie", pewnie do dziś nie może uwierzyć w swoje szczęście.
11 września 2001 roku MacFarlane miał wyruszyć w podróż z Bostonu do Los Angeles. Wykupiono mu miejsce w samolocie, tym samym, który został porwany przez terrorystów i uderzył w wieżę World Trade Center. Zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi.
MacFarlane nie znalazł się na pokładzie jedynie przez przypadek - poprzedniego wieczoru pił z kolegami i... zaspał na swój lot.
Gary Busey
Nominowany do Oscara za rolę w "Opowieść o Buddym Hollym" aktor również może mówić o wielkim szczęściu.
Któregoś dnia Busey wsiadł na swój motocykl bez kasku i stracił panowanie nad pojazdem. Spadł, niefortunnie uderzając głową o jezdnię. Kiedy przewieziono go do szpitala, był w stanie krytycznym - miał pękniętą czaszkę, uszkodzenie mózgu. Leżał w śpiączce przez miesiąc.
Lekarze nie dawali mu szans... A jednak udało mu się wrócić do żywych.
Sharon Stone
Niewiele brakowało, a piękna gwiazda "Nagiego instynktu" również opuściłaby ziemski padół. We wrześniu 2001 rok Stone, skarżąca się na dotkliwe bóle głowy, trafiła do szpitala.
Lekarze zdiagnozowali u niej wylew krwi do mózgu - natychmiast przeprowadzono zabieg, by naprawić pękniętą arterię. Tylko dzięki szybkiej reakcji specjalistów aktorkę udało się odratować i dziś Stone cieszy się dobrym zdrowiem.
50 Cent
Jeszcze zanim 50 Cent został sławnym raperem, walczył na ringu i handlował narkotykami.
W 2000 roku, gdy siedział w samochodzie pod domem swojej babci, podbiegł do niego mężczyzna z bronią. Napastnik zaczął strzelać. 50 Cent został trafiony w ręce, klatkę piersiową, biodra, nogi i lewy policzek. Ale przeżył.
Przez 13 dni lekarze wyjmowali fragmenty kul z jego ciała. Jeden nadal tkwi w jego języku. Po tym wydarzeniu raper dochodził do siebie przez prawie pół roku.
Martin Lawrence
W 1999 roku Lawrence, przygotowując się do nowej roli, postanowił zrzucić kilka kilogramów.
Mężczyzna nie wziął jednak pod uwagę, że bieganie na dworze przy prawie 40 stopniach w grubym dresie nie jest najlepszym pomysłem.
Gdy wrócił do domu, natychmiast wezwano pogotowie – temperatura jego ciała wynosiła 42 stopnie. Aktor dostał udaru i zapadł w trzydniową śpiączkę. Całe szczęście udało się go odratować.
Eminem
Niewiele brakowało, a w 2007 roku ze światem pożegnałby się znany aktor i raper.
Eminem, niestroniący od używek, chciał zażyć Vicodin, ale przyjaciel dał mu inny lek, metadon. Raperowi spodobało się działanie substancji, łyknął kolejną dawkę i... wylądował w szpitalu.
Podobno wziął równowartość czterech torebek heroiny i tylko cudem przeżył. Chyba dostał nauczkę - Eminem zarzeka się, że od tamtej pory nie tyka żadnych narkotyków. (sm/mf)