Nietrafiony playboy
W tym czasie Christensen wiódł dość spokojne życie, unikając większych skandali. Choć swego czasu próbowano go wypromować na bożyszcze tłumów, następcę dawnego idola nastolatek, Leonarda DiCaprio, plan nigdy nie wypalił – żeńska część publiczności nie wykazywała zainteresowania mało charyzmatycznym aktorem.
A i on sam chyba nie najlepiej czuł się w roli bawidamka, którą mu przypisano. Zresztą od dobrych siedmiu lat jest w związku z jedną i tą samą kobietą.