Historia bardzo wyszukana
I chyba z lekka przekombinowana, choć przyznać trzeba, że film ten jest pewną nowością, jeśli chodzi o temat bajek. Raczej dla dużych, niż małych, gdyż ci mniejsi mogą się pogubić w tym bajkowym, baśniowym, zakręconym świecie.
Niemiecko-amerykańska produkcja wprowadza nowe spojrzenie na 7 krasnoludków, Czerwonego Kapturka, królewnę Śnieżkę i temat bajek w ogóle. Od teraz może zmienić się diametralnie wszystko to, co do tej pory stanowiło o tym, co jest bajką, a co nią nie jest w ogóle. Od teraz możemy bardzo się pogubić w tym wszystkim.
Dodatkową innowacją jest fakt, iż w aktorskiej produkcji pojawia się dubbing i dzięki temu, chyba jest zabawniej, niż gdyby był to film z napisami. Piszę chyba, bo tylko miejscami było zabawnie, miejscami, dzięki polskiemu tekstowi, nie wiedziałem, czy śmiać się mam, czy też z marsową miną przyglądać się temu, co dalej.
O ile to, co Jan Wescile zaprezentował w „Autach” rozbawiło mnie do łez, to „7 krasnoludków-historia prawdziwa” jest trudną do odebrania kompozycją słowa, żartu i luźnych skojarzeń. Miałem i mam… mieszane uczucia, co do oprawy tekstowej tego filmu. Daleka od ideału, wymęczona, jest słabym punktem tego filmu, choć jak wspomniałem powyżej, jedynie miejscami jest bardzo zabawnie, szkoda, że nie w całości.
Natomiast mocnym punktem programu jest obsada dubbingu. Siedmiu niesfornych krasnoludków, wśród nich: Maciej Stuhr, Paweł Wilczak, Jerzy Kryszak, Jarosław Boberek, a także Cezary Morawski. Ten ostatni wystąpił w podwójnej roli, bo także jako reżyser polskiego dubbingu. Jest krótko, bo krótko, ale genialny Bohdan Smoleń, jako stary mędrzec Bogdan, jest Zła Królowa w osobie Katarzyny Figury, jest jej utrapienie, czyli Joasia Jabłczyńska, zwiewna i ponętna Królewna Śnieżka. Pocałunek Czerwonego Kapturka dla tego, kto w jednej z postaci odkryje dumną postać detektywa III RP.
Trudno mi szczerze i bez wątpliwości ocenić pozytywnie ten film. Trudno, gdyż wyszedłem z seansu mając bardzo mieszane uczucia i chyba raczej więcej na „Nie”, niż na „Tak”. Sprawa kolejna, nie wiem też, do kogo skierowany jest ten film. Dla dzieci za poważny i może zbyt trudny, dorośli mogą poczuć się zdegustowani już w trakcie seansu.
Pozostaje zaryzykować, kto wie, akurat może pojawi się ktoś, kto w sposób odpowiedni wkomponuje się zarówno wiekiem, jak i poczuciem humoru w ten film. Mi ta sztuka, pomimo szczerych chęci, nie udała się.