Film *"Iluzja" opowiada o czwórce utalentowanych iluzjonistów, którzy zadziwiają międzynarodową publiczność serią odważnych i oryginalnych napadów rabunkowych, które odbywają się… w trakcie ich przedstawień. W jednego z nich wcielił się Woody Harrelson, aktor znany z tak wielkich hitów jak "Niemoralna propozycja" czy "Urodzeni mordercy". Tylko WP.PL Harrelson opowiedział o pracy na planie swojego najnowszego filmu.*
W filmie „Iluzja” Twój bohater jest obdarzony umiejętnością hipnotyzowania innych ludzi. Chciałbyś mieć takie zdolności?
Wiedziałem, ze prędzej czy później padnie takie pytanie (śmiech). Podejrzewam, że każdemu byłoby na rękę czytanie w myślach innych osób, albo skłanianie ich do robienia rzeczy, które zasiejesz w ich umysłach podczas sesji hipnotycznej. Bycie mentalistą polega głównie na iluzji, na trikach, nie jest prawdziwe. Taki dar byłby ciekawy do używania w momencie, gdy można by go było wyłączyć.
Jak Ty byś go użył?
Pewnie tylko w bardzo ważnych dla mnie sytuacjach, jak podczas rozmowy o pracę, albo podczas imprezy gdy chcesz się popisać przed innymi gośćmi.
Oglądając film miałam wrażenie, że cała ekipa aktorska była doskonale zgrana i świetnie się bawiła. Czy rzeczywiście tak było podczas zdjęć do filmu?
Masz rację. Muszę przyznać, że była to jedna z najlepszych i najśmieszniejszych grup aktorów, z jakimi miałem okazję współpracować. Isla Fisher, Jesse Eisenberg, Mark Ruffalo i Dave Franco byli świetnymi kompanami na planie „Iluzji” i poza nim. Czuję się szczęściarzem, że miałem okazję z nimi pracować.
Kto z Was okazał się być najlepszym w sztuczkach magicznych?
Nie konkurowaliśmy między sobą, ale dopingowaliśmy się nawzajem. Ja zagrałem mentalistę, więc cały czas próbowałem hipnotyzować pozostałych aktorów, chociaż częściej miało to odwrotny skutek, niż zamierzałem. Raz wziąłem talię kart i – nie był to trik, którego się nauczyłem – poprosiłem, żeby Jesse’go Eisenberga aby wybrał kartę. Zacząłem szukać jego karty i trafiłem na nią. Nie spodziewałem się, że ta sztuczka mi się uda, ale być może była to odpowiednia chwila, moje myśli były skupione na tym triku. Cieszyłem się, że mi się udało. Podejrzewam, że gdybym próbował po raz drugi, to już nie miałbym takiego szczęścia.
Czy spotkało Cię coś magicznego podczas kręcenia „Iluzji”?
Na pewno dzień, w którym poznałem Michaela Caine’a był dla mnie specjalnym i magicznym momentem. Zatkało mnie, nie mogłem znaleźć słów, same przekleństwa gromadziły mi się na końcu języka, ale na szczęście się powstrzymałem przed ich wypowiedzeniem (śmiech). Zajęło mi dłuższą chwilę zanim odnalazłem swój głos. Michael Caine jest wspaniałym człowiekiem i aktorem, niezwykle dystyngowanym i miłym, a historie, które opowiada są niesamowite. Praca z nim była dla mnie ogromnym przywilejem.
Jak przygotowywałeś się do roli hipnotyzera?
Większość instrukcji dostałem od niezwykłego i utalentowanego Irlandzkiego iluzjonisty Keitha Barry’ego. Ale także czytałem wiele książek na temat magii, iluzji, hipnozy i muszę przyznać, że wciągnąłem się w temat, ponieważ jest to fascynująca sprawa. Ponieważ mój bohater potrafi hipnotyzować ludzi, starałem się dowiedzieć jak najwięcej o umiejętnościach wprowadzania kogoś w stan hipnozy i możliwości bycia zahipnotyzowanym, o zbiorowych hipnozach, technikach, manipulacjach ludzkimi myślami i działaniami. Ja nie byłbym w stanie tego zrobić, ale Keith Barry ma takie umiejętności. Próbowałem kilka razy poddać się hipnozie, ale nie udało się prawdopodobnie z tego powodu, że ja w to nie wierzyłem. Jednym z warunków, aby hipnoza przyniosła zamierzony efekt jest to, że osoba musi pozwolić na to, żeby zostać zahipnotyzowaną, a jeśli się temu opiera, jest to bardzo trudne, a nawet wręcz niemożliwe.
Dlaczego opierałeś się hipnozie?
Ja po prostu nie wierzyłem, że to będzie możliwe w moim przypadku.
Czy teraz wierzysz w to, że mógłbyś zostać zahipnotyzowany?
Nadal nie sądzę, że to jest możliwe. Czy Ty przypadkiem nie starasz się mnie zahipnotyzować? (śmiech).
Jak myślisz dlaczego ludzi tak fascynuje magia i powstaje tak dużo filmów o tej tematyce?
Każdy z nas lubi oglądać i doświadczać magii. Pozwala nam się to oderwać na chwilę od rzeczywistości. Wielokrotnie widziałem jak mój dobry przyjaciel David Blaine dokonuje magicznych sztuczek przed tysiącami ludzi i za każdym razem jest to dla mnie niesamowite doświadczenie.
Jesteś osobą która chce poznać sekrety tych sztuczek, czy wolisz nie wiedzieć? Ja wielokrotnie próbowałem się dowiedzieć, ale David nie chce mi zdradzić swoich sekretów! Czasami coś mi pokaże, gdy naprawdę nie daję mu spokoju, ale wielokrotnie muszę zgadywać i on mi mówi czy zgadłem czy nie.
Czy nasz świat potrzebuje magii?
Przydałoby się trochę magii w polityce. Jeśli wszyscy przywódcy na świecie nagle zaczęli naprawdę interesować się sprawami mieszkańców ich krajów, to dopiero byłaby sztuczka magiczna.
Jak utrzymujesz magię w swoim życiu?
Najważniejsza dla mnie zawsze była, jest i będzie rodzina. Kręciliśmy „Iluzję” w Nowym Orleanie przez sześć miesięcy i ja ściągnąłem całą rodzinę. Po prostu przenieśliśmy się do tego miasta na chwilę, moje dzieci chodziły tam do szkoły. Poza tym uprawiam jogę, dobrze się odżywiam, dbam o siebie i moich najbliższych.
Kiedy w końcu zobaczymy Cię w roli reżysera?
Wiem, że odkładam to od wielu lat, ale mam wrażenie, że zdarzy się to naprawdę niedługo. Mam dwa scenariusze, nad którymi pracuję już sam nie wiem od jak dawna i jestem blisko skończenia ich. One są gotowe, a ja je po prostu przerabiam, ale muszę w końcu przestać. Jeden z nich jest skończony w trzech czwartych i jak tylko dodam wszystkie poprawki, chcę wyreżyserować ten film jak najszybciej. Mam nadzieje, że stanie się to w ciągu następnego roku.