''Jack Strong'': Nasze recenzja filmu - To coś więcej niż ''Kapitan Polska''
Niestety nie wszyscy w naszym kraju nazwaliby Ryszarda Kuklińskiego "Kapitanem Polską". Decyzje, które podjął kilkadziesiąt lat temu, w trakcie swojej służby wojskowej, wciąż wywołują kontrowersje. Jednak jego filmowy portret powala na kolana.
Tytuł najnowszego filmu Władysława Pasikowskiego brzmi jak imię superbohatera - "Jack Strong".
"Jack Strong" to znakomicie zrealizowany thriller szpiegowski, jakiego jeszcze w Polsce nie było. Do filmu zaangażowano amerykańskie gwiazdy, współpracowano z CIA, konsultowano się z byłymi szpiegami, a także rozmawiano z rodziną i najbliższymi przyjaciółmi pułkownika Kuklińskiego. To wszystko dało efekt kina na miarę zachodnich standardów. Zresztą to nie pierwszy raz, kiedy filmy Pasikowskiego dorównują amerykańskim superprodukcjom. Być może historia Ryszarda Kuklińskiego nadal wywołuje skrajne emocje, lecz jako bohater filmowy zasługuje on na pełne uznanie.
Jack Strong to pseudonim operacyjny pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, który w trakcie swojej działalności szpiegowskiej był zastępcą szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Niektórzy nazywali go ulubieńcem generała Wojciecha Jaruzelskiego. Będąc wysoko postawionym wojskowym, Kukliński otrzymuje dostęp do tajnych dokumentów. W tym momencie rozpoczyna się walka o bezpieczną i wolną Polskę oraz najlepsza część filmu. Pułkownik Kukliński uświadamiając sobie nadciągające niebezpieczeństwo, postanawia sprzeniewierzyć się sowieckiej władzy i podejmuje współpracę z CIA.
Taką historię przedstawia Władysław Pasikowski w swoim najnowszym filmie i w taką należy wierzyć w trakcie seansu. Nie warto doszukiwać się prawdy lub też nieścisłości w wydarzeniach przedstawionych w filmie. Nie ma to znaczenia, ponieważ "Jack Strong" nie jest produkcją historyczną, to thriller szpiegowski z krwi i kości. Główny bohater pogrążony w matni, niezwykłe polityczne okoliczności, desperacja, błaganie o pomoc, walka o przetrwanie - "Jack Strong" jest fascynujący i trzyma w napięciu od początku do końca.
Największą siłą, dzięki której tak szczerze wierzymy w wydarzenia przedstawione na ekranie, jest Marcin Dorociński. Odtwórca Ryszarda Kuklińskiego po raz kolejny udowodnił swoją wszechstronność i znakomity warsztat. Dorociński w mundurze ma w sobie charyzmę, siłę i spokój podszyty przerażeniem, dzięki czemu jego występ można porównać do roli Roberta Redforda w filmie "Trzy dni Kondora" (1975). W kreacji Dorocińskiego jest też coś z Cary'ego Granta i wczesnych filmów szpiegowskich Alfreda Hitchcocka - niepokojący dystans oraz izolacja. Z pewnością jest to jedna z najbardziej niezapomnianych ról w
karierze Marcina Dorocińskiego. U jego boku zagrała amerykańska gwiazda - Patrick Wilson. To nie lada gratka móc zobaczyć aktora jego pokroju w polskiej produkcji i to na dodatek mówiącego prawie przez cały film po polsku. Świetny występ! Dorociński wspólnie z Wilsonem stworzyli typowy filmowy bromance na dużym ekranie.
Na brawa zasługuje cały zespół aktorski, który możemy podziwiać w nowym obrazie Pasikowskiego. Maja Ostaszewska, Dagmara Domińczyk, Dimitri Bilov, Ireneusz Czop oraz nie do poznania Krzysztof Dracz w roli generała Jaruzelskiego - to tylko niektóre osoby, które swoją kreacją przykuwają uwagę widza. Ich postacie i nazwiska pozostają w pamięci na długo po wyjściu z sali kinowej.
Należy podkreślić, że "Jack Strong", który został zrealizowany według najlepszych gatunkowych wzorców, ma w sobie unikatową wartość, a za sprawą świetnego aktorstwa trudno go zignorować. Za sukcesem filmu nie stoi jednak "prawdziwa historia polskiego szpiega", jak głosi slogan na plakacie, tylko człowiek. To właśnie filmowe życie prywatne pułkownika Kuklińskiego jest o wiele bardziej frapującym elementem produkcji, niż jego walka z systemem. Marcin Dorociński wiarygodnie zaprezentował obraz człowieka złamanego psychicznie, który ostatkiem sił stara się uratować kraj i rodzinę. Dlatego cześć i chwała polskim bohaterom oraz szacunek polskim filmowcom.
Ocena: 8/10 Katarzyna Kasperska