Joaquin Phoenix o roli "Jokera": Chodziłem na naukę tańca
Wyprodukowany za "zaledwie" 55 milionów dolarów "Joker" niespodziewanie okazał się jednym z największych filmowych przebojów roku 2019. Przeczytajcie wywiad z Joaquinem Phoenixem, który odbył się z okazji premiery filmu "Joker" na 4K UHD Blu-ray, Blu-ray i DVD.
Przejmująca opowieść o "narodzinach" najsłynniejszego przeciwnika Batmana, zarobiła w kinach ponad miliard dolarów i z 11 nominacjami jest czarnym koniem oscarowej rywalizacji. Nagrodzony dwoma Złotymi Globami film z fenomenalnym Joaquinem Phoenixem w roli tytułowej zadebiutuje na 4K UHD Blu-ray™, Blu-ray™ i DVD już 29 stycznia.
Gdy scenariusz "Jokera” trafił w twoje ręce, co w nim przekonało cię do przyjęcia roli Arthura Flecka?
Joaquin Phoenix: Przede wszystkim uznałem go za coś bardzo odważnego, niepodobnego do niczego, co kiedykolwiek przeczytałem. Zdecydowanie różni się od każdego innego filmu o superbohaterach. Różni się nawet od dramatów, które miałem okazję czytać. Wydawał się mieć wiele różnych odcieni.
Joker, zarówno we wcześniejszych ekranizacjach, jak i w tym filmie, nie jest do końca wiarygodnym narratorem. Czy ten aspekt jego natury wpływa na twoje wybory jako aktora?
Joaquin Phoenix: Były momenty, w których wydawało mi się, że zmienianie historii przez narratora i wpływ tych zmian na odbiorcę i tego, jak jest przez odbiorcę postrzegany, sprawia mu ogromną przyjemność. Były też momenty, w których zmienia ją, ponieważ chce powiedzieć to, w co naprawdę wierzy. Zwykle jest to frustrujące, ponieważ jako aktor chcesz zrozumieć, co motywuje tego typu bohatera. Ale dla niego stało się to pewnego rodzaju wyzwoleniem i zrozumiałem, że to może potoczyć się w dowolnym kierunku.
Reżyser Todd Phillips opisał waszą współpracę na planie tego filmu jako prawdziwe partnerstwo. Czy też to tak odbierasz?
Joaquin Phoenix: Tak, i nie ograniczało się to tylko do planu filmowego. Po zakończeniu zdjęć lub w weekendy rozmawialiśmy przez telefon, pisaliśmy ze sobą lub spotykaliśmy się, żeby porozmawiać o następnych scenach. Czułem, że jesteśmy tak zjednoczeni w tym procesie, że gdyby jeden z nas stracił inspirację, ten drugi prawdopodobnie zdołałby go ponownie zainspirować. To zaskakujące, jak często myśleliśmy tak samo o rozwiązaniu określonego problemu czy sytuacji na planie.
Mówiąc o rozwiązywaniu problemów: mamy w filmie scenę w łazience, która jest kluczowym momentem dla Arthura – w jaki sposób twoja współpraca z Toddem doprowadziła do stworzenia tego, co się tam wydarzyło?
Joaquin Phoenix: Przygotowanie polegało na nauce tańca i ruchu, ale nie odkryliśmy rzeczywistej intencji tej sceny, dopóki nie trafiliśmy tego dnia na plan filmowy. Kiedy trafiliśmy na miejsce, czuliśmy, że nadal brakuje czegoś, co ilustrowałoby uzewnętrznienie się innej strony osobowości Arthura. Wpadliśmy na ten pomysł, ponieważ chodziłem na te wszystkie nauki tańca, a Todd zaczął puszczać muzykę wiolonczelową - bardzo mocny utwór, który dopiero co otrzymał dzień wcześniej. Powiedziałem wtedy – "No to może tu się zacznie ruch” – na co Todd odparł – "Dobrze, ja zacząłbym od twojej stopy. Zacznij od stopy i masz swój ruch” – to wszystko, co powiedział. Potem wyszliśmy i myśleliśmy o tym, to było wszystko, co mieliśmy. Później pojawiło się coś jeszcze i to był zarówno punkt zwrotny dla bohatera, jak i dla mnie i Todda, jeśli chodzi o naszą współpracę.
W filmie są również schody, które przyczyniły się do tego, jak z Toddem zbudowaliście razem sylwetkę Arthura – jak doszło do powstania tej sceny?
Joaquin Phoenix: Kiedy pisywałem w dzienniku Arthura w ramach mojego przygotowania do roli, Todd wysłał mi jakiś tekst o krokach w ramach inspiracji do pisania. Potem opowiedział mi o schodach, których mieliśmy użyć w kilku scenach, w których Arthur chodzi w górę i w dół. I było kilka stron w dzienniku, które po prostu całe zapisałem tekstem "krok po kroku po kroku po kroku po kroku”, na całych stronach, wiersz za wierszem. Przerodziło się to w pewnego rodzaju zwyczaj między nami i zaczęliśmy sobie nawzajem wysyłać ten tekst – "krok po kroku”.