Julia Roberts: musiała stawić czoło wielu osobistym tragediom
Jest jedną z najlepiej zarabiających aktorek w Hollywood. Jej popularność nie słabnie od dobrych dwóch dekad, a wierni fani są w stanie wybaczyć jej każdą wpadkę i najgłupszy wybryk.
Julia Roberts, swego czasu nazywana „królową komedii romantycznych”, której sławę przyniosła rola w „Pretty Woman”, od lat uchodzi za ulubienicę amerykańskiej publiczności. Choć nie jest klasyczną pięknością, jej nazwisko gości na listach najseksowniejszych aktorek świata.
Laureatka Oscara i wielu innych prestiżowych nagród wciąż zachwyca charakterystycznym szerokim uśmiechem. Ale ostatnio gwiazda nie miała tylu powodów do radości. Mimo że jej kariera ma się doskonale, Roberts musiała stawić czoło wielu osobistym tragediom.
Pierwsze sukcesy
Na początku myślała, aby zostać weterynarzem, później chciała dołączyć do zespołu, aż wreszcie uznała, że jej prawdziwym przeznaczeniem jest film. Po przeprowadzce do Nowego Jorku trafiła do agencji modelek i zaczęła uczęszczać na lekcje aktorstwa.
Zaczęło się od gościnnego występu w serialu „Crime Story w 1988 roku, a zaraz potem Roberts trafiła na duży ekran w filmie „Satysfakcja”, gdzie zagrała u boku Liama Neesona.
Krytyka doceniła ją za rolę w „Mystic Pizza”, a rok później pojawiła się w „Stalowych magnoliach”, za które otrzymała nominację do Oscara.
Wielki przebój
W 1990 roku kojarzył ją już chyba każdy. Wszystko za sprawę komedii romantycznej "Pretty Woman", która dziś uchodzi za klasyk w swoim gatunku. Aż trudno uwierzyć, ale ani Roberts, ani Richard Gere nie byli aktorami od początku typowanymi do głównych ról.
Rolę Edwarda Lewisa odrzuciło wiele gwiazd, w tym Al Pacino, Albert Brooks czy Sylvester Stallone. Jeszcze dłużej trwało poszukiwanie idealnej Vivien. Propozycją wzgardziły m.in. Sandra Bullock, Sarah Jessica Parker, Molly Ringwald, Daryl Hannah oraz Kristin Davies. Jak się okazało - warto było poczekać.
Gere i Roberts spotkali się ponownie dziewięć lat później na planie "Uciekającej panny młodej".
Gwiazdorski foch
Roberts uchodzi za niezwykle sympatyczną i serdeczną gwiazdę. Od lat udziela się w akcjach charytatywnych i wspiera rozmaite fundacje
Jednak na planie "Pretty Woman" ponoć nie była wcale taka bezproblemowa. Nie chciała na przykład pozować w skąpym odzieniu. Dlatego piękne i zgrabne ciało, które widzimy na plakacie, nie należy do niej. Głowę aktorki dolepiono do ciała słynnej dublerki gwiazd, Shelley Michelle.
Roberts miała również kompleksy na punkcie swojego wyglądu. Twierdziła, że w scenie łóżkowej, kiedy operator robi zbliżenie na jej twarz, na jej czole widać żyłę. Aby uspokoić aktorkę, reżyser kładł się między nią a Gere'em i obaj panowie masowali czoło Roberts, dopóki żyła nie przestała być widoczna.
Gwiazda wielkiego formatu
Chociaż Gere nazywał hit Garry'ego Marshalla "głupawą komedyjką romantyczną", po premierze zarówno on jak i Roberts stali się gwiazdami. Nic dziwnego, że aktorka mogła przebierać w propozycjach, a jej popularność rosła z dnia na dzień. Nic zatem dziwnego, że nawet jeśli zdarzały się jej mniejsze lub większe wpadki, krytyka oraz widzowie natychmiast o nich zapominali.
W 2000 roku wreszcie zdobyła upragnionego Oscara za "Erin Brockovich". Trzy lata temu została nominowana po raz czwarty za rolę w filmie "Sierpień w hrabstwie Osage".
Aktorce udało się również zerwać z etykietką "królowej komedii romantycznych". Roberts stara się, aby jej repertuar był jak najbardziej zróżnicowany. Niedawno zagrała w "Zakładniku z Wall Street", a niedługo pojawi się w dramacie "Wonder".
Zdrowy tryb życia
Uśmiechnięta, serdeczna, niosąca pomoc innym. Aż trudno uwierzyć, że Julia Roberts przeżyła tak wiele osobistych dramatów. Jej rodzice rozwiedli się, gdy miała cztery lata. Jej matka związała się później z mężczyzną, którego Roberts szczerze nienawidziła. Sześć lat później dowiedziała się, że jej tata zmarł na raka.
Kiedy zaś stała się sławna, jej przyrodnia siostra Nancy Motes, zaczęła opowiadać w prasie, że Julia jest tak naprawdę potworem. Twierdziła, że Roberts nabijała się z jej wagi i nazywała grubasem. Motes wpadła w depresję i tyła, a za wszystkie swoje niepowodzenia obwiniała oczywiście siostrę.
*- Powinniście wiedzieć, że „ulubienica Ameryki” jest suką *– pisała na Twitterze.
Śmierć najbliższych
9 lutego 2014 roku Motes znaleziono martwą w jej mieszkaniu. 37-letnia Nancy, od dłuższego czasu zmagająca się z depresją, popełniła samobójstwo, przedawkowując narkotyki. Przed śmiercią napisała długi list, po części obarczając winą za swoje odejście Julię Roberts.
- Moja matka i tak zwane „rodzeństwo” nie dostaną nic oprócz wspomnienia, że to oni wpędzili mnie w najgłębszą depresję - napisała.
Choć nie miały dobrych relacji, śmierć siostry była dla Roberts prawdziwym szokiem. A potem nastąpił kolejny cios. Kilka tygodni później u matki aktorki, Betty Lou Motes, zdiagnozowano raka płuc.
Jak donosili dziennikarze, Roberts kompletnie się załamała. Poprosiła mamę, aby wprowadziła się do niej. Chciała być razem z nią w tych najtrudniejszych chwilach. Leczenie nie przyniosło jednak rezultatów. Betty Lou Motes przegrała walkę z chorobą. Zmarła 19 lutego 2015 roku.