Trwa ładowanie...
18-04-2007 19:15

Kevin Aiston: Zapuściłem tu korzenie

Kevin Aiston: Zapuściłem tu korzenieŹródło: AKPA
d6qzl3t
d6qzl3t

WYWIAD Zapuściłem tu korzenie Kevin Aiston to najbardziej popularny Anglik w Polsce i w niczym nie przypomina typowego ponuraka z nad Tamizy. Odkąd tu przyjechał pokochał nasz kraj i zadomowił się na dobre - tu ma rodzinę i buduje dla niej dom. Twierdzi, że po tylu latach spędzonych u nas, już nic go tu nie zdziwi. W rozmowie z Mirosławem Mikulskim mówi o sobie, swoich planach zawodowych, córce, domu i politykach, którzy denerwują go coraz bardziej...

**

- Ciężko się z tobą ostatnio spotkać. Masz aż tyle pracy?**

d6qzl3t

Mam trochę roboty, ale nie narzekam, gorzej jak nie ma pracy. Jestem pracoholikiem i podejmuję się wszystkich rozsądnych prac, które mają sens. Akurat teraz mam taką lawinę. Dużo jeżdżę po Polsce i występuję z kabaretem. Do tego w ubiegłym miesiącu wydałam podręcznik do nauki angielskiego, którego cały nakład - 10 tysięcy sztuk, rozszedł się w ciągu trzech tygodni! Teraz wydawnictwo nie może nadążyć z zamówieniami, z czego się bardzo cieszę. Miałem już spotkanie w wydawnictwie i rozmawialiśmy o trzech kolejnych książkach. Jedna z nich to będzie nauka języka polskiego dla obcokrajowców.

**

Powoli stajesz się specjalistą od angielskiego. To już twój kolejny podręcznik do jego nauki...**

d6qzl3t

Rzeczywiście, to już mój drugi, a właściwie trzeci podręcznik. Pierwszy nie wypalił, bo wydawnictwo, które go wydało, w ogóle go nie reklamowało. Teraz jest zupełnie inaczej. Moja książka będzie sprzedawana na całym świecie wśród Polonii m.in. w Australii, USA i Wielkiej Brytanii. Bardzo się z tego cieszę. Wcześniej byłem nauczycielem angielskiego i bardzo narzekałam na brak dobrych podręczników do nauki języka, dlatego sam zacząłem je pisać.

**

- Niedawno w twoim życiu wiele się wydarzyło. Urodziła ci się córka Chelsea i wybudowałeś sobie dom. Przeprowadziliście się już do nowego lokum?**

d6qzl3t

Jeszcze nie, bo dom jeszcze zimuje. Chciałbym, żeby wyszło trochę słońca, nagrzało mury, wtedy mógłbym położyć gipsy. Dom jest straszliwie duży, sam się tym zdziwiłem, bo w projekcie wyglądał na mniejszy. Ma pięć sypialni, trzy kominki, a garaż jest tak wielki, że musiałbym kupić ze trzy samochody, żeby zrobić z niego użytek. Naprawdę dałem czadu (śmiech)!

**

Po co ci taki duży dom?**

Wcale takiego nie chciałem! Na projekcie wyglądał na dużo mniejszy, a ja nie mam wyobraźni przestrzennej. Jak ktoś mi mówił, że… …to 360 metrów kwadratowych to nie byłem sobie w stanie wyobrazić, ile to jest. Dopiero jak robotnicy zaczęli wylewać fundamenty, pomyślałem, że może być za duży. A jak zobaczyłem jego wysokość, to już się trochę przeraziłem. To największy dom na Łąkach Radzyminskich. Kiedy stoję na jego dachu to wiedzę z góry dachy wszystkich domów dookoła. To mój pierwszy dom i jestem z niego bardzo zadowolony. Buduję go z myślą o córce, żeby nie musiała harować jak ja w pracy. Chciałbym, kiedy już mnie nie będzie na tym świecie, żeby chociaż miała dach nad głową. To prezent od ojca dla córki, żeby było jej łatwiej.

d6qzl3t

**

Jak jest taki duży to pewnie będzie można go zobaczyć z satelity na stronach googli?**

Pewnie tak! To dobry pomysł, szkoda, że wcześniej nie przyszedł mi do głowy. Poszukam go i wydrukuję sobie zdjęcie na pamiątkę (śmiech). Muszę tylko sprawdzić na GPS-ie położenie domu.

**

Nie miałeś kłopotu ze znalezieniem fachowców od budownictwa? Podobno wszyscy wyjechali już do Anglii albo Irlandii?**

Wszyscy są w Radzyminie! Jestem lokalnym patriotą, jak jest jakaś robota i tyle pieniędzy do wydania, to wolałem je wydać w Radzyminie. Murarz jest moim sąsiadem, a dekarz, który robił mi dach mieszka trzy ulice dalej. Ale przyznaję, że to nie tylko lojalność wobec miasta. Wiem, że jak coś mi się zepsuje to nie będę musiał szukać majstra w Irlandii, tylko pójdę do sąsiada i ten na miejscu zrobi mi poprawkę. Powodu były więc dwa - lojalność wobec Radzymina, który daje mi dach nad głową i praktyczność, żeby nie mieć kłopotów z poprawkami.

d6qzl3t

**

Kiedy zapraszasz na parapetówkę?**

Jeszcze nie w tym roku. Nie chcę mówić o polityce, ale rząd nie ułatwia życia ludziom, którzy budują domy. Od pierwszego stycznia ceny wszystkich materiałów budowlanych poszły w górę o sto procent. PIS obiecał trzy miliony mieszkań w osiem lat, ale to nierealne.

**

Jak się chowa twoja córka Chelsea. Jesteś dla niej dobrym ojcem?**

Sądząc po jej reakcjach to wydaje mi się, że bardzo dobrym. Ufa mi i naprawdę kocha po uszy. Nie wiedziałem, że dziecko, które jeszcze nie ma dwóch lat może tak okazywać uczucia - miłość, czułość i wrażliwość. Jestem oddanym, wyrozumiałym ojcem, a ona ciągle do mnie bełkotuje, bo jeszcze nie mówi. Patrzę na jej miny, gesty i próbuję z nich odczytać co ma na myśli. Ona wie, że zawsze mam dla niej czas, stoi, tłumaczy i powoli zadaje pytania. Jak się denerwuje, bo nie może wyrazić tego co chce, to mówię jej - małymi krokami, slowly, slowly...

d6qzl3t

**

Mówisz do niej po angielsku?**

W większości po angielsku, bo mieszkamy w Polsce i język polski ma wszędzie dookoła - w telewizji, w bajkach, od rodziny, babci, dziadków. Tego jej… … nie zabraknie, a środowisko mówiące po angielsku jest bardzo mało. Tylko czasami mówię do niej po polsku np. koniec jedzenia (śmiech). Jak ojciec jest Anglikiem to powinna mówić po angielsku.

**

Była już w Anglii?**

Jeszcze nie, ale już ma brytyjski paszport. Dostała go trzy dni po urodzeniu. Papiery złożyłem już wcześniej, potem musiałem tylko uzupełnić datę urodzenia. Jest już więc obywatelką Zjednoczonego Królestwa.

**

A ty kiedy ostatnio odwiedziłeś Londyn?**

W listopadzie ubiegłego roku i spędziłam tam piękne dwa tygodnie. Wcześniej byłem w Anglii cztery lata temu, chodziłem po dzielnicy Chelsea, spotkałem kolegów ze szkoły i poszliśmy na piwko. Teraz było o wiele przyjemniej, bo jest tam od cholery Polaków. Do jakiegokolwiek pubu nie wszedłem, zawsze jakiś rodak tam pracował. Nie mogłem nawet przez chwilę sam posiedzieć przy barze, bo po chwili ktoś podchodził. Mówił - cześć Kevin, to ty? Mogę się przysiąść? Oczywiście, cieszę się, że będę mógł z kimś pogadać po ludzku - mówiłem. Potem przysiadał się drugi, trzeci, czwarty. Jeden nawet zaprosił mnie do domu na obiad, bo jego mama bardzo chciała mnie poznać. Zjadłem tam dobry barszcz z uszkami. Dzięki Polakom, w Londynie poczułem się jak w domu, chociaż nie mieszkam tam od piętnastu lat. To było super uczucie, bo poczułem, że z powodu języka polskiego mam tam dużo przyjaciół. Wszyscy traktowali mnie jak dobrego znajomego.

**

Co cię tam zaskoczyło po tylu latach?**

Dużo Polaków (śmiech). Poza tym wszystko jest zautomatyzowane i skomputeryzowane. Gdyby nagle zabrakło prądu, to cały kraj stanąłby w miejscu. Nawet w toalecie publicznej jest mnóstwo elektroniki. Nie przypuszczałem, że wszystko może pójść do przodu tak szybko.

**

Widzę, że na dobre zapuściłeś już u nas korzenie?**

Jasne, wiedziałem o tym już kilka lat temu. A teraz jest jeszcze moja żona Marynia i córka Chelsea. Staramy się już o kolejne dzieci, bo na tym się nie skończy. Chcę mieć co najmniej pięcioro! Jak będę starym dziadem, to przy stole obok mnie będzie siedziała żona i pięcioro dzieci. Chcę mieć liczną rodzinę, żebym miał dla kogo pracować i komu zrobić żurek na Wielkanoc, a nie tylko raz, dwa.

**

Już wymyśliłeś dla swojej córki jakiś zawód?**

Nie wiem, ale bardzo mocno związana jest ze strażą pożarną. Jak słyszy syrenę, to pokazuje przez okno samochód palcem i krzyczy Dadi, dadi... Nawet jak to policja. Wtedy mówię, że … …to nie my, bo strażacy są przystojniejsi (śmiech). Ostatnio już odróżnia policję od straży. A kim będzie w przyszłości, nie wiem. Uwielbia tańczyć i śpiewać. Bardzo lubi film "Skrzypek na dachu" i zna już po angielsku niektóre słowa piosenek. Śpiewa sobie po swojemu i z butelką na głowie.

**

Masz jeszcze czas, żeby zajmować się strażą pożarną?**

Mam, ale ostatnio dużo występuję na scenie z kabaretem. W tym tygodniu miałem trzy występy w różnych miastach Polski i nagranie w telewizji razem z "Koniem Polskim".

**

Czy po tylu latach pobytu w Polsce coś cię jeszcze dziwi?**

To co mnie kiedyś dziwiło, dziś już mnie nie zaskakuje. Gdyby przyjechał jakiś Anglik i pokazał mi co go dziwi, to może zwróciłbym na to uwagę.

**

Może polityka?**

Zaskoczyłeś mnie, chciałem unikać tego tematu, bo za to można już pójść siedzieć (śmiech).

**

Co ci się nie podoba w polityce?**

Wszystko (śmiech). Jak ktoś to powiedział, to szambo, które nie zostało jeszcze opróżnione. Wszyscy się ze sobą kłócą i obrażają się. Czy nie ma ważniejszych spraw, niż to, że ktoś obraził czyjąś żonę? Zajmijcie się pracą, polityką zagraniczną, a nie tylko pokazywaniem się w telewizji. Politycy częściej pokazują się na ekranie niż Marcin Daniec! Powinni stworzyć program - "Politycy (nie) dadzą się lubić"! To co się teraz dzieje to kompletna żenada. A jeżeli szanowny pan prezydent uważa, że go obrażam, to chętnie mu wytłumaczę o co mi chodzi. Mam wrażenie, że chyba stracił kontakt z ludzkością i nie wie co się dzieje poza pałacem. A ponoć służy ludziom... Niech przestaną zajmować się ze sobą a niech zaczną zajmować się z ludźmi i z krajem wreszcie!!!

**

Porozmawiajmy już o czymś przyjemniejszym, bo widzę, że sięgasz po papierosa. Jak wyglądają twoje plany na przyszłość?**

Też byś się wkurzył (śmiech). A jeśli chodzi o plany, to mam ich sporo. Teraz jeżdżę po Polsce i występuję - czasami sam, czasami ze Steffenem, a czasami z Czarkiem Pazurą, kabaretami Ani Mru Mru, Koń Polski, Moralnego Niepokoju, Jurkiem Krysiakiem, Piotrem Bałtroczykiem i Maciejem Stuhrem. Planuję wydanie kolejnych książek od nauki angielskiego, a być może zagram też w filmie kinowym. Dostałem już scenariusz filmu fabularnego, który będzie kręcony w łódzkiej filmówce. Jeszcze nie podpisałem kontraktu więc nic nie mogę powiedzieć. Ma to być współczesny thriller, a ja mam tam bardzo fajną rolę i wystąpię jako ojciec, który adoptuje syna z domu dziecka. Mogę zdradzić, że to dość znacząca rola. Teraz producent szuka pieniędzmi i czekam na rozpoczęcie zdjęć. Mam też kilka pomysłów na programy telewizyjne - język angielski na wesoło. Chciałbym to robić tak, jak profesor Jan Miodek robi z językiem polskim. Jeżdżę też ze swoim kabaretem w języku angielskim, który skierowany jest do studentów i uczniów. Dałem już
pierwszy występ w Częstochowie i dostaliśmy wielkie oklaski od studentów i rektora szkoły wyższej. Poza tym cały czas występuję w "Europa da się lubić". Zajęć mam dużo i pracy mi nie brakuje.

**

Życzę ci więc chwili odpoczynku.**

Dziękuję. Życzyłbym sobie tego samego, bo przydałoby mi się trochę wolnego. Chciałbym latem wyjechać na tydzień nad polskie morze, poczuć piasek między palcami na plaży i flądrę w ustach. Na pewno pojadę nad morze, bo lubię ten szum fal, kiedy odpływam podczas snu na plaży.

**

Dziękuję za rozmowę.**

d6qzl3t
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d6qzl3t