Kinowe klapy 2019 roku. Ci twórcy skończyli rok w długach
Choć co chwila w mediach pojawiają się prognozy o upadkach kin i przeniesieniu świata filmowego na platformy streamingowe, liczby temu przeczą. Coraz częściej chodzimy do kin, a polscy widzowie z chęcią wybierają rodzime produkcje. Mimo to niektóre z nich, wbrew przewidywaniom, okazały się finansowymi klapami. Przypominamy największe kinowe porażki 2019 roku.
"Terminator: Mroczne przeznaczenie"
Blockbustery cechują się wysokimi kosztami i sporymi oczekiwaniami zarówno producentów, jak i widzów. Kolejna odsłona "Terminatora", tym razem w Meksyku, kosztowała 185 mln dol. nie wliczając w to promocji filmu. Choć produkcja cały czas jest jeszcze wyświetlana w niektórych kinach, nie ma już szans przekroczyć kwoty 300 mln dol. (obecnie to 261 mln dol.).
"Piłsudski"
To była jedna z najbardziej oczekiwanych polskich produkcji w 2019 r. Twórcy podkreślali dbałość o szczegóły i wierne odwzorowanie realiów historycznych, lecz nie udało im się uniknąć wpadek. Budżet filmu sięgał ok. 15 mln zł, a do kin wybrało się zaledwie 350 tys. widzów, co daje niespełna 4 mln zł przychodów. Konkurencja z "Legionami", które również we wrześniu trafiły do kin, okazała się dla "Piłsudskiego" zabójcza.
"Men in Black: International"
Odnowienie kultowej serii bez Willa Smitha i Tommy'ego Lee Jonesa? W dodatku jednym z "facetów w czerni" została kobieta Tessa Thompson, która towarzyszyła Chrisowi Hemsworthowi. Zapowiadało się na odświeżenie starej, komediowej formuły, ale nie do końca się udało. Budżet na poziomie 110 mln dol. i tyle samo kosztów na marketing nie opłaciło się w kontrze do 254 mln dol. przychodów z kin.
"Hellboy"
Rebooty nie cieszą się dobrą sławą i bywają określane wprost "maszynką do robienia pieniędzy", wzorując się na niegdyś popularnym dziele. Nie inaczej było i w tym przypadku. Widzowie spodziewali się klapy i ją dostali. Producenci zainwestowali ok. 50 mln dol., a z kin na całym świecie zyski sięgnęły 22 mln dol. Chyba długo nie zobaczymy ponownie tego czerwonego diabła.
"Godzilla: Król potworów"
Podobny przypadek jak z "Hellboyem". Kolejny atak Godzilli nie przyciągnął widzów do kin. Choć twórcy wyłożyli blisko 200 mln na koszty produkcji, co oznacza, że efekty specjalne nie powinny zawodzić, stało się inaczej. Za efektownym obrazem nie poszła żadna interesująca treść. Mimo to fenomen podwodnego potwora ma już tak długą historię, że widzowie chcieli sprawdzić na własnej skórze, czy odkryją w tej historii coś nowego. W USA wpływy z kin sięgnęły 110 mln dol., a zagranicą 275 mln dol. Biorąc pod uwagę dodatkowe koszty promocji, "Godzilla: Król potworów" nie pozwolił zarobić producentom, w tym Jamesowi Cameronowi, twórcy "Avatara".
"Diablo. Wyścig o wszystko"
Wydawać by się mogło, że polscy widzowie są spragnieni kina akcji. Frekwencyjny sukces serii "Szybkich i wściekłych" był dobrą prognozą dla twórców "Diablo. Wyścigu o wszystko". Jednak przy ograniczonym budżecie 5 mln zł trudno zrealizować efektowne sceny wyścigów. Film został zmiażdżony przez krytykę i widzowie odpuścili sobie ten seans. Wpływy z kin szacuje się na niecały 1 mln zł.