Krystyna Janda: nie tylko jej życie zawodowe wzbudza zainteresowanie mediów
Jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej cenionych polskich aktorek. Zdobyła mnóstwo nagród i nie może narzekać na brak zajęć. Kiedy akurat nie gra, pisze felietony, reżyseruje, opiekuje się założonym przez siebie Teatrem "Polonia" i prowadzi "Fundację Krystyny Jandy na rzecz Kultury".
Ale nie tylko jej życie zawodowe wzbudza zainteresowanie mediów. Dziennikarze przez lata śledzili jej związek z Andrzejem Sewerynem. Aktorzy wydawali się parą idealną, dopóki Janda nie zorientowała się, że tkwi w złotej klatce, a jej aktorskie ambicje powoli obumierają. Kolejne kłótnie i nieporozumienia doprowadziły wreszcie do rozpadu małżeństwa.
Janda pocieszenie znalazła w ramionach przyjaciela, Edwarda Kłosińskiego. Niestety, ich szczęście nie trwało długo.
Błąd w papierach
Romans w szkole
Po maturze Janda poszła do wymarzonej szkoły teatralnej i właśnie tam poznała Andrzeja Seweryna, asystenta Tadeusza Łomnickiego. Seweryn był w tym czasie żonaty z Bogusławą Blajfer, ale jak twierdził, związek nie należał do udanych – oboje romansowali i z czasem przestało im się układać.
To dlatego nie czuł się winny, kiedy zaczął zalecać się do Jandy. Tyle że ona początkowo nie odwzajemniała tego uczucia.
_- Widywałam go tylko na korytarzach i bardzo mi się nie podobał _– wspominała Janda w książce "Tylko się nie pchaj. Krystyna Janda opowiada o sobie Bożenie Janickiej". Seweryna to jednak nie zraziło. Dalej zabiegał o kontakt, nalegał na spotkania, wydzwaniał codziennie, pożyczał książki i chciał o nich dyskutować.
Mistrz i uczenica
Wreszcie Janda uległa jego urokowi i wbrew radom rodziców i przyjaciół, zaczęła się z nim spotykać. Początkowo była niezwykle szczęśliwa. Twierdziła, że Seweryn był jej nauczycielem i dzięki niemu odkryła rzeczy, o których nie miała pojęcia.
- Andrzej wprowadził mnie w nowy dla mnie świat. Poznałam ludzi, którzy siedzieli latami w więzieniach, poświęcili życie wielkiej sprawie. Chowałam się gdzieś w kącie i chłonęłam ich opowieści i rozmowy – mówiła w "Tylko się nie pchaj".
Z czasem jednak zaczęło jej przeszkadzać, że stale jest w cieniu swojego partnera - W tym środowisku byłam tylko kimś na przyczepkę do Andrzeja – dodawała. Ale kiedy Seweryn rozwiódł się z Blajfer i poprosił ją o rękę, zgodziła się bez wahania. Niedługo potem na świat przyszła ich córka Maria.
Konflikt interesów
Niestety, szybko okazało się, że małżonków, oprócz dziecka, niemal już nic nie łączy.
- Dziś myślę, że mój pierwszy mąż ożenił się ze mną, bo potrzebował energicznej żony, która umiałaby wszystkie sprawy załatwiać sama, zostawiając mu wolną głowę – twierdziła Janda. - Zorganizowałam więc dom, byłam w ciąży, urodziłam dziecko. Siedziałam z Marysią na kolanach w bujanym fotelu i czekałam, kiedy Andrzej wróci z wieczornego spektaklu. Zupełnie zapomniałam, że ja też miałam zostać aktorką.
Kiedy wróciła na scenę, Seweryn nie był zadowolony, nieustannie ją krytykował i raczył "dobrymi radami"._ - Generalnie uważał, że jestem beznadziejna_ – kwitowała.
Nowa miłość
Rozwód był tylko kwestią czasu. Wreszcie któregoś wieczoru, po wielkiej awanturze, Janda spakowała się i wraz z córką wyprowadziła do swoich rodziców. Rozwód sfinalizowali w 1979 roku.
- On wiedział, że jest ktoś w moim życiu, ja dowiedziałam się niebawem, że w jego życiu też. Moje skrupuły, wyrzuty sumienia nie miały sensu – mówiła o rozstaniu z mężem w "Tylko się nie pchaj". Tym "kimś" był poznany trzy lata wcześniej na planie "Człowieka z marmuru" operator Edward Kłosiński.
Gdy Kłosiński usłyszał, że Janda jest znowu "wolna", szybko wrócił z zagranicy, gdzie akurat pracował i natychmiast udał się do rodziców aktorki, aby prosić ich o jej rękę. Wkrótce zamieszkali razem, a w 1981 roku wzięli ślub. Janda nie posiadała się ze szczęścia, zwłaszcza kiedy na świat przyszli Adam i Jędrzej.
Zawalił się jej świat
- To Edward był siłą Krysi. Ostoją spokoju. Nigdy nie grzał się w jej blasku, nie starał się zdobyć rozgłosu dzięki sławnej żonie. Zresztą nie musiał. Był rewelacyjnym operatorem – opowiadała w "Super Expressie" znajoma pary.
Ich przyjaciel dodawał zaś, że była to miłość "nie szalona, nie burzliwa, ale spokojna i bardzo przemyślana", zdolna przetrwać nawet największe burze. Gdy u Kłosińskiego zdiagnozowano nowotwór płuc, Janda nie odstępowała ukochanego niemal na krok. Nie tracili nadziei, wspierali się nawzajem, wierząc, że wszystko będzie dobrze. Niestety. Kłosiński zmarł zmarł 5 stycznia 2008 roku, trzy dni po swych 65. urodzinach.
Jandzie zawalił się cały świat. O tym, co przeżyła, postanowiła opowiedzieć w "Tataraku" Andrzeja Wajdy. Wspominała, jak towarzyszyła mężowi w szpitalu, jak łudziła się nadzieją, że wróci do zdrowia. I choć od tamtej pory minęło już kilka lat, wyznaje, że wciąż nie może się pozbierać.
– Śmierć najbliższej osoby zmienia dosłownie wszystko. Pokazuje, że nie ma nic dalej – mówiła.