Kto wrobił Zająca Wielkanocnego?
W okresie bożonarodzeniowym oferta kinowa jest co roku bardzo szeroka. Możemy wybierać i przebierać w świątecznych komediach romantycznych i animacjach (także tych 3D). Tymczasem Wielkanoc była jakby pomijana. Do dziś. 1 kwietnia na ekrany kin weszła prawdziwie familijna wielkanocna produkcja – „Hop”.
Najnowsze dzieło producentów „Jak ukraść Księżyc” i „Charlie St. Cloud” jest połączeniem animacji i filmu fabularnego. Zabieg taki znamy już m.in. z „Kto wrobił Królika Rogera” czy „Stuarta Malutkiego”. Franka i Zeta różni wiele. Przede wszystkim to, że pierwszy jest człowiekiem, drugi – królikiem. Obaj jednak nie bardzo mają ochotę w końcu dorosnąć i zająć się „czymś poważnym”.
Rodzice Franka za wszelką cenę pragną, żeby dorosły już syn wyprowadził się wreszcie z domu, znalazł sobie stateczną pracę i przestał bujać w obłokach. Jeszcze trudniejsze zadanie stoi przez Zetem – jego ojciec jest bowiem TYM Zającem – Wielkanocnym. W magicznej fabryce na (ma się rozumieć) Wyspach Wielkanocnych dowodzi produkcją świątecznych słodkości, które w odpowiednim momencie osobiście ukrywa w ogrodach grzecznych dzieci.
Zet bardzo kocha ojca, ale nie ma zamiaru kontynuować rodzinnej tradycji. Jego marzeniem jest zostanie… perkusistą w zespole rockowym. Ucieka więc z domu i dociera do Hollywood. Tam „na dzień dobry” nie zostaje zaakceptowany jako jeden z króliczków Playboy’a, a chwilę później wpada Frankowi pod koła. Chłopak niechętnie przygarnia więc gadającego zająca i tak zaczyna się ich wielka przygoda.
Chociaż widzowie przywykli już do tego, że współczesne animacje stoją na bardzo wysokim poziomie, to „Hop” wciąż potrafi zachwycić, m.in. perfekcyjnym połączeniem świata realnego i rysunkowego. Szczególnie sceny z fabryki robią piorunujące wrażenie – tak na dzieciach, jak i dorosłych. A skoro już o rodzicach mowa. „Hop” nie jest filmem w rodzaju „Shreka”, a nawet „Epoki lodowcowej” czy „Madagaskaru”, które bardziej oblegane były chyba przez widzów w wieku od nastolatka wzwyż, niż przez maluchy.
"Hop" to typowa komedia familijna, w której nie brakuje jednak smaczków rozumianych tylko przez rodziców (zły kurczak Carlos maluje na pisance obraz „Stworzenie Kurczaka”, nawiązujący do słynnego malowidła Michała Anioła, a Zet, biorąc udział w muzycznym show z udziałem Davida Hasselhoffa, dowiaduje się, że gadający zając nie robi na nim takiego wrażenia, bo w domu ma już przecież gadający samochód – mowa oczywiście o K.I.T.T. z „Nieustraszonego”). A dzieci, jak to dzieci – śmieją się w dość niezrozumiałych dla dorosłych momentach, ale na „Hop” śmieją się dużo i często, więc cel został osiągnięty.