Maggie Smith: królowa brytyjskiego ekranu skończyła 82 lata
28.12.2016 | aktual.: 28.12.2016 13:40
Jedna z najlepszych brytyjskich aktorek, członkini zarządu Brytyjskiego Instytutu Filmowego, która za swoje dokonania otrzymała tytuł damy Orderu Imperium Brytyjskiego. Na ekranie pojawia się prawie od sześciu dekad i zdobyła mnóstwo najrozmaitszych nagród, w tym „potrójną koronę aktorską” (Oscar, Tony i Emmy).
Ale Maggie Smith woda sodowa nigdy nie uderzyła do głowy. Do swoich osiągnięć podchodzi z dystansem i śmieje się, że tak naprawdę wciąż do końca nie rozumie swojego zawodu. Prywatnie również jest niezwykle skromna; zresztą nie kryje, że los wielokrotnie ciężko ją doświadczał. Ciężko chorowała, a na planie „Harry’ego Pottera” przeżyła prawdziwą gehennę; do końca pozostała jednak profesjonalistką i mało kto zdawał sobie sprawę z jej cierpienia. Wyznaje też, że wciąż nie poradziła sobie ze stratą drugiego męża, swojej największej miłości.
Aktorka z powołania
Chociaż nigdy nie zaliczała się do klasycznych piękności, nie miała żadnego problemu z wejściem do branży aktorskiej. Inteligentna, silna, obdarzona charyzmą Smith szybko odnalazła się przed kamerami. Na ekranie zadebiutowała w 1955 roku, a już trzy lata później została nominowana do BAFTA za film „Nowhere to Go”.
Krytycy ją uwielbiali; zdobyła wiele nagród, była też sześć razy nominowana do Oscara, statuetkę otrzymała za dwie kreacje, w „Pełni życia panny Brodie” i „Suicie kalifornijskiej”.
Niepokojąca diagnoza
I choć zawodowo wiodło się jej doskonale, prywatnie aktorka nie miała już tylu powodów do radości.
W styczniu 1988 roku lekarze zdiagnozowali u niej chorobę Gravesa-Basedowa, schorzenie autoimmunologiczne, które daje objawy podobne do tych przy nadczynności tarczycy. U Smith choroba spowodowała charakterystyczny wytrzeszcz oczu, a także poważne kłopoty ze wzrokiem, z którymi aktorka boryka się do dziś.
I to był dopiero początek jej problemów.
Smutny rok
Trzy miesiące po usłyszeniu nieprzyjemnej diagnozy Maggie Smith musiała stawić czoła kolejnej tragedii.
W marcu zmarł ukochany mąż aktorki, 67-letni scenarzysta Beverley Cros.
To w jego ramionach znalazła pocieszenie po rozwodzie z pierwszym małżonkiem, Robertem Stephensem. To on wychowywał z nią dwóch synów z poprzedniego małżeństwa, Toby'ego Stephensa i Chrisa Larkina. Byli praktycznie nierozłączni i uchodzili za jedną z najlepiej dobranych par w branży filmowej – i Smith twierdzi, że gdyby nie rozdzieliła ich jego śmierć, byliby wciąż razem.
„Cały czas za nim tęsknię”
Śmierć Crosa była dla niej ogromnym ciosem i Smith wyznaje, że choć minęło już tyle czasu, wciąż nie może się z tym pogodzić.
- Cały czas za nim tęsknię. To jest aż niedorzeczne! Ludzie mówią, że z czasem jest lepiej. Ale to nieprawda! Po prostu jest inaczej i tyle. Gdy pojawia się w moich snach, mówię mu: "Przecież ty nie żyjesz! Nie możesz być tu!" - mówiła. - To okropne, ale co można zrobić? Kiedy akurat nie pracuję i zostaję sama, jest naprawdę ciężko. Kiedy przebywam wśród ludzi, jest nieźle, udaje mi się o tym nie myśleć, ale gdy wracam do siebie, ta cisza mnie przytłacza.
Walka z chorobą
Rok 2007 również nie był łatwy dla Smith. Wtedy u aktorki wykryto raka piersi. Gwiazda walczyła z chorobą i choć czuła się fatalnie, nie zamierzała rezygnować z pracy. Przyznawała, że kosztowało ją to wiele cierpień i wyrzeczeń. Przechodziła chemioterapię i straciła wszystkie włosy, a mimo to przychodziła na plan filmu „Harry Potter i Książę Półkrwi”; nie chciała zawieść widzów.
- Byłam zupełnie łysa, jak ugotowane jajko. Musiałam więc nosić perukę. Niestety, to okazało się koszmarem – wspominała te trudne chwile. - Pojawiły się bolące rany na głowie, które sprawiały mi ogromny ból. Płakałam i wyłam z cierpienia. Przez długi czas czułam się fatalnie. Teraz wracam do formy, zaczynam się czuć znowu jak człowiek. Nieszczęścia chodzą po ludziach. Ale przedstawienie musi trwać dalej.
Niezatapialna Maggie Smith
Ledwo udało się jej pokonać raka, a znów trafiła pod opiekę lekarzy – tym razem z powodu problemów z sercem.
Jednak i tym razem brytyjskiej damie udało się pokonać chorobę. Po krótkiej przerwie wróciła przed kamery i zapewnia, że zamierza grać tak długo, jak tylko będzie mogła; aktorstwo jest jej prawdziwą pasją i nadaje życiu sens.
Niedawno można ją było oglądać w ostatnim sezonie niezwykle popularnego brytyjskiego serialu „Downton Abbey”, pojawiła się też w „Drugim Hotelu Marigold” i zagrała główną rolę w „Damie w vanie”, za którą znowu została doceniona przez krytykę.