"Jest obawa, że jak umrę, to zamiast porządnej płyty nagrobnej, ktoś postawi mi karton"
Małgorzata Kożuchowska grała w "M jak miłość" 11 lat od 2000 r. Do dziś pokutuje przekonanie, że jej bohaterka zginęła w zderzeniu samochodu, który prowadziła, z papierowymi pudłami. Ale tak naprawdę podczas jazdy doszło u Hanki Mostowiak do pęknięcia tętniaka w mózgu.
Co ciekawe, osławione kartony pojawiły się na planie jako tańszy zamiennik rekwizytów, które miały uchronić wynajęte auto przed uszkodzeniami w scenie wypadku.
- Nie było materacy, gąbek. Powinny być takie rzeczy. Były kartony, no bo jedyne, co mogli po prostu za friko tam wrzucić. Ja wtedy pamiętam, powiedziałam do ekipy: "Dobra, musimy to tak wykadrować, żeby tego nie było widać". A oni: "Nie no, Gośka, przecież wiadomo!". Wyszło jak wyszło - opowiadała aktorka u Kuby Wojewódzkiego.
W każdym razie wyszło na tyle przekonująco, że fani do dziś celebrują tamto zdarzenie.
- Co roku są tacy, którzy obchodzą rocznicę śmierci Hanki. Pojawiają się wtedy wpisy na moim Instagramie: "Pani Małgosiu, czy pani pamięta, że dzisiaj ta rocznica śmierci Hanki?". Odpowiadam: "Tak oczywiście, idę ze zniczem". [...] Jest obawa, że jak umrę, to zamiast porządnej płyty nagrobnej, ktoś postawi mi karton" - żartowała w TVN.