"Mamusiu, nie mogę oddychać. Pomóż mi!". Śmierć Brittany Murphy do dziś budzi uzasadnione kontrowersje
Była piękna, młoda i zdolna. Brittany Murphy, utalentowanej amerykańskiej piosenkarce i aktorce, wróżono wielką karierę. Prawdziwą sławę i popularność przyniosły jej role w "Przerwanej lekcji muzyki” (1999) i "8. mili” (2002).
20 grudnia 2009 r. świat obiegła wiadomość o śmierci 32-letniej gwiazdy. Według oficjalnych źródeł aktorka, od dłuższego czasu zmagająca się z anemią, zmarła z powodu zapalenia płuc i przedawkowania leków. Ale czy tak było naprawdę? Jej odejście wciąż budzi ogromne kontrowersje. Do sprawy po latach wrócił właśnie tygodnik "People", zadając pytanie, czy aktorka mogła uniknąć śmierci?
"Nie mogę oddychać"
Już w 2009 r. śmierć aktorki wzbudziła liczne kontrowersje i zrodziła wiele spekulacji. Aktorka przez kilka dni zmagała się z symptomami przypominającymi grypę. Nagle upadła na podłogę w łazience, wołając:
*- Mamusiu, nie mogę oddychać. Pomóż mi *- i zaraz potem odeszła w ramionach przerażonej matki i męża (na zdjęciu).
Koroner uznał jej śmierć za wypadek i całą sprawę zamknięto. Kilka miesięcy później, 23 maja 2010 r., zmarł mąż Brittany Murphy, brytyjski scenarzysta i reżyser, Simon Monjack. Zaczęły się spekulacje.
"Moje życie się skończyło"
- Miałem życie, o którym nawet nie marzyłem. Ale oddałbym wszystko za jeszcze jeden dzień z Brittany. Moje życie się skończyło. Cóż więcej mi zostało - rozpaczał Monjack na wieść o śmierci żony.
- Straciliśmy dzisiaj nasze małe słońce - pisał Ashton Kutcher, były chłopak Murphy. - Przesyłam moje kondolencje dla rodziny Brittany, jej męża i wspaniałej matki Sharon. Do zobaczenia po drugiej stronie.
- To okropne. Kochałam pracować z Brittany - mówiła ze smutkiem jej koleżanka z planu filmowego, Alicia Silverstone. - Była taka zdolna, ciepła, słodka. Była między nami głęboka więź.
Tragedii można było uniknąć?
Tuz po śmierci żony Monjack zaprzeczał plotkom, jakoby Murphy była uzależniona od leków. Jej sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną zgonu było zatrzymanie akcji serca na skutek zapalenia płuc, anemii i zatrucia lekami.
Koroner podkreślał jednak, że w organizmie aktorki nie znaleziono narkotyków, a Murphy brała wyłącznie leki na receptę, które jej przepisano. I dodawał, że gdyby wcześniej odwiedziła lekarza, cała sprawa miałaby znacznie szczęśliwsze zakończenie.
- Wiem, że planowała wizytę u lekarza, ale nie zdążyła - mówił ze smutkiem.
Zbieg okoliczności?
Monjack, którego dziennikarze szybko oskarżyli o zaniedbanie opieki nad chorą żoną, zapewniał, że robił dla niej wszystko. Był przekonany, że aktorka miała tylko lekką grypę i nie zdawał sobie sprawy, że jej stan był tak poważny. Zwłaszcza że brała antybiotyki i wydawało się, że czuje się coraz lepiej.
5 miesięcy później jego teściowa zadzwoniła na pogotowie, informując, że w łazience - tej samej, w której zmarła jej córka - znalazła nieżywego Monjacka.
Sekcja zwłok wykazała, że umarł na to samo, co jego żona, czyli zapalenie płuc i anemię.
- To tragiczny zbieg okoliczności - mówił koroner.
Teorie spiskowe
Tylko czy na pewno? Ojciec aktorki, Angelo Bertolotti, nie ma żadnych wątpliwości, że nie był to żaden przypadek. Twierdzi, że para nie zmarła z przyczyn naturalnych, a w organizmie aktorki i jej męża wykryto stężenie aż dziesięciu metali ciężkich. Leki, które zażywali małżonkowie, nie zawierały takich substancji.
Przyjaciele pary wspominają, że małżonkowie od dawna skarżyli się na dokuczliwe bóle głowy i złe samopoczucie. To dlatego Bertolotti zdecydował się podjąć dalsze kroki i zbadać dogłębniej sprawę śmierci swojej córki i zięcia.
Mimo upływu lat zrozpaczony ojciec zamierza dochodzić sprawiedliwości. Twierdzi, że nie ma żadnych wątpliwości, że Brittany została otruta, gdyż takie stężenie metali ciężkich występuje zazwyczaj w... trutce na szczury.
Kolejne spekulacje
- Moja córka nigdy nie była anorektyczka ani narkomanką – mówił Bertolotti, dodając, że żądni sensacji dziennikarze zrobili wszystko, by zszargać reputację zmarłej Brittany.
Wyjawił również, że małżonkowie od dłuższego czasu obawiali się o swoje życie i utrzymywali, że ktoś stale ich obserwuje. Ojciec zmarłej nie zamierza spocząć, dopóki nie wyjaśni wszystkich wątpliwości związanych ze śmiercią Brittany.
Czy faktycznie małżonkowie zostali otruci? W zagranicznych mediach aż wrze od rozmaitych spekulacji. Według jednej z nich najbardziej podejrzaną osobą jest... matka Brittany, Sharon (na zdjęciu poniżej), która mieszkała ze swoją córką. I – jak twierdzą wtajemniczone osoby – miała romans ze swoim zięciem, Simonem.