Mariusz Dmochowski: Przedwczesna śmierć była szokiem dla wszystkich
30.10.2015 | aktual.: 22.03.2017 16:50
Wysoki i dobrze zbudowany, obdarzony niepowtarzalnym głosem i wielką charyzmą. Widzowie go uwielbiali, reżyserzy zaś najchętniej obsadzali Mariusza Dmochowskiego w rolach władców, wodzów, mężczyzn silnych i potężnych. I choć brylował na ekranie, a w świecie filmu dał się poznać jako artysta wszechstronny, prywatnie pozostał człowiekiem skromnym.
*Wysoki i dobrze zbudowany, obdarzony niepowtarzalnym głosem i wielką charyzmą. Widzowie go uwielbiali, reżyserzy zaś najchętniej obsadzali Mariusza Dmochowskiego w rolach władców, wodzów, mężczyzn silnych i potężnych. * I choć brylował na ekranie, a w świecie filmu dał się poznać jako artysta wszechstronny, prywatnie pozostał człowiekiem skromnym.
Nigdy nie pchał się na pierwszy plan, rzadko udzielał wywiadów, unikał błysków fleszy. Odszedł nagle, a informacja o jego zgonie była dla publiczności prawdziwym szokiem. Mało kto wiedział, że Dmochowski od wielu lat walczył z nałogiem, który nie tylko wyniszczał jego organizm, ale wreszcie i doprowadził do przedwczesnej śmierci aktora.
Plany pokrzyżowała mu choroba
Urodził się 29 października 1930 roku w Piotrkowie Trybunalskim.
Kiedy w jednym z wywiadów zapytano go, czy od zawsze marzył o aktorskiej karierze, zaprzeczył. W dzieciństwie uczył się grać na fortepianie i śpiewał,* przekonany, że zostanie artystą operowym*; miał ku temu odpowiednie predyspozycje, a znawcy zachwycali się jego barytonem. Plany pokrzyżowała mu choroba.
- Czym ja nie chciałem być... - wspominał. - Może właśnie dlatego zostałem aktorem, że zawód ten pozwala być ciągle kimś innym. Zamierzałem studiować wokalistykę i zostać śpiewakiem. Zrezygnowałem jednak ze względów zdrowotnych, na drodze stanęły bowiem nawracające anginy.
Aktor charakterystyczny
Nie żałował jednak nigdy swojego wyboru. Rozpoczął studia w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i tam, pod okiem najwybitniejszych osobowości świata filmu i teatru, poznawał tajniki swojego przyszłego zawodu.
Dyplom otrzymał w 1955 roku i od razu zaproponowano mu etat w teatrze – stamtąd zaś trafił i do radia, i na ekrany.
Ze względu na warunki fizyczne pojawiał się najczęściej w filmach i serialach kostiumowych; stał się aktorem charakterystycznym, ale nigdy nie pozwolił się zaszufladkować.
Ważne role
Grał zwykle królów, władców, arystokratów lub adwokatów. Kilka razy wcielał się Jana III Sobieskiego – w serialu „Czarne chmury”, w dwóch wersjach „Pana Wołodyjowskiego” i filmie „Ojciec królowej”.
Krytykę zachwycił zwłaszcza rolą Augusta II Mocnego w „Hrabinie Cosel”, widzowie zaś darzą go ogromnym sentymentem za rolę Stanisława Wokulskiego w „Lalce”, gdzie zabiegał o względy Beaty Tyszkiewicz.
Nie bał się wyzwań
Przyznawał, że kocha aktorskie wyzwania.
- Większość moich ról stanowili bohaterowie skomplikowani psychicznie, trudni, z kompleksami. Starałem się zawsze dotrzeć do pobudek jakie nimi kierowały, rozszyfrować przyczyny, dla których byli właśnie tacy – mówił, pytany o swoją pracę.
- Siłą rzeczy aktor nie może przedstawiać postaci określając tylko jej zewnętrzne cechy. Musi zrozumieć ją i pogłębić od strony psychologicznej. Aktor powinien przekonać widza o słuszności takiego, a nie innego działania na scenie czy ekranie. Najpierw sam jednak musi być o tym przekonany – dodawał.
Aktorstwo było jego pasją
Aktor przyznawał, że nie dba o nagrody, sławę czy pochwały krytyki, że zależy mu na tym, by publiczność uwierzyła w przekazywane przez niego emocje, by kreowana przez niego postać wywoływała żywiołowe reakcje.
Widzowie doceniali jego szczerość i zaangażowanie. - Staram się pracować uczciwie nad każdą rolą i największą satysfakcją jest dla mnie ocena i odbiór publiczności. Czuję, kiedy to, co robię, trafia do widza i jest to najpiękniejsze - powiedział w jednym z wywiadów.
Zgubny nałóg
Ale Dmochowskiemu nie wszystko układało się po jego myśli.* Nie zawsze cieszył się sympatią otoczenia* – wiele osób wypominało mu, że działał aktywnie w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Zrehabilitował się, gdy na początku lat 80. zdał legitymację partyjną i zaangażował się w działalność opozycyjną.
Filmowcy narzekali, że współpraca na planie nie należała do najłatwiejszych. Prywatnie Dmochowski był człowiekiem zamkniętym w sobie, stroniącym od ludzi. Pewnie dlatego mało kto wiedział, że przez wiele aktor zmagał się z uzależnieniem od alkoholu. Nałóg doprowadził wreszcie do jego przedwczesnej śmierci.
Zmarł 7 sierpnia 1992 roku. Miał zaledwie 61 lat.
(sm/gb)