Mąż Halyny Hutchins przemówił. "Nie istnieją słowa, aby opisać tę sytuację"
Podczas pracy na planie filmu "Rust" wskutek tragicznego wypadku operatorka Halyna Hutchins została śmiertelnie postrzelona przez Aleca Baldwina. Jej rodzina pozostaje w bliskim kontakcie z aktorem.
Halyna Hutchins miała zaledwie 42 lata. Od kilku tygodni operatorka przebywała w Nowym Meksyku wraz ekipą westernu "Rust", którego gwiazdą jest Alec Baldwin. W czwartek na jego planie doszło do tragicznego wypadku. Aktor wystrzelił z rekwizytu, który nie był odpowiednio zabezpieczony. Trafił Hutchins oraz reżysera filmu Joela Souzę. Kobieta została przetransportowana helikopterem do szpitala uniwersyteckiego w Albuquerque, gdzie zmarła. Osierociła 8-letniego syna.
Po przesłuchaniu przez policję aktor został zwolniony, nie postawiono mu zarzutów. W swoim oświadczeniu zapewnia, że jest oszołomiony tragedią i wspiera pogrążoną w żałobie rodzinę Halyny Hutchins. Te słowa potwierdził jej mąż, Matthew.
- Rozmawiałem z Alekiem Baldwinem, który bardzo mnie wspiera. Nie wydaje mi się, aby istniały słowa, aby opisać tę sytuację. Nie będę w stanie komentować faktów ani tego, przez co teraz przechodzimy, ale doceniam to, że wszyscy byli bardzo życzliwi. Myślę, że będziemy potrzebować trochę czasu, zanim streścimy jej życie w łatwy do zakomunikowania sposób - powiedział w rozmowie z Insiderem.
Wciąż nie ustalono, w jakich okolicznościach doszło do użycia niezabezpieczonej broni. Wiadomo już, że asystent reżysera przekazał rekwizyt Baldwinowi, zapewniając go, że to "cold gun", czyli niezaładowany pistolet.