Michael Alig nie żyje. O organizatorze imprez i mordercy powstało wiele filmów
Michael Alig zasłynął jako jeden z prekursorów ruchu Club Kids, który robił furorę w nowojorskich klubach w latach 80. i pierwszej połowie lat 90. O jego kontrowersyjnym życiorysie nakręcono film "Party Montser" z gwiazdorem "Kevina samego w domu" w roli głównej. 25 grudnia 2020 r. Alig napisał zakończenie swego burzliwego życia.
Jak podaje Fox News, Michael Alig zmarł w nocy z czwartku na piątek w posiadłości w Washington Heights na Manhattanie. Na ciało nieprzytomnego 54-latka natknął się jego były chłopak. Mężczyzna wezwał pogotowie, jednak Aliga nie dało się uratować. Jako prawdopodobną przyczynę śmierci podano przedawkowanie narkotyków.
W domu Aliga policja znalazła i zabezpieczyła torebki z heroiną i akcesoria do zażywania narkotyku.
Michael Alig urodził się w South Bend w stanie Indiana. W młodości był piątkowym uczniem, jednym z najwybitniejszych absolwentów swojego liceum. Na studia wyjechał do Nowego Jorku, gdzie nie był prześladowany ze względu na swój homoseksualizm jak w czasach licealnych.
Szybko zapomniał o uczelni, gdy zasmakował imprezowego stylu życia. W drugiej połowie lat 80. był już samozwańczym królem Club Kids – grupy awangardowych imprezowiczów, narkomanów i hedonistów, którzy wyznaczali trendy w nowojorskich klubach. Ich wpływ na lokalną młodzież był tak wielki, że o Club Kids rozpisywał się "Time", "Newsweek" czy "People".
Alig przez kilka lat parał się organizacją imprez, ale dobra passa zakończyła się w 1996 r. 17 marca tamtego roku Alig i jego współlokator Robert Riggs zamordowali Andre "Angela" Melendeza – innego członka Club Kids i dilera narkotyków. Riggs i Alig przez kilka dni trzymali zwłoki w wannie wypełnionej lodem, ale gdy zaczęło się rozkładać, postanowili pozbyć się dowodów zbrodni.
Riggs przekonał Aliga, dając mu 10 działek heroiny, by poćwiartował zwłoki kolegi, zapakował w oddzielne torby i wrzucił do rzeki Hudson. Król Club Kids pozbył się ciała, ale później otwarcie rozpowiadał znajomym, że to on i Riggs zamordowali Melendeza, który nagle zniknął bez śladu.
Wielu uznało to za głupie żarty, ale gdy historia dotarła do uszu dziennikarza "Village Voice", sprawą zainteresowała się policja. Wszczęte śledztwo wykazało, że Michael Alig i Robert Riggs dokonali morderstwa, do którego przyznali się w 1997 r. Idąc na ugodę, dostali wyrok 10 do 20 lat pozbawienia wolności.
Michael Alig wyszedł z więzienia w maju 2014 r. Zajął się muzyką, nagrywał komediowy talk show na YouTube, ale wkrótce znowu zaczął brać narkotyki, co doprowadziło do tragicznego finału w Boże Narodzenie 2020 r.
Życiorys Michaela Aliga był tematem wielu filmów i programów telewizyjnych. W 1998 r. nakręcono dokument "Party Monster: The Shockumentary", w 2003 r. ukazał się film fabularny "Party Monster" z Macaulayem Culkinem w roli głównej, a w 2015 r. premierę miał kolejny dokument - "Glory Daze: The Life and Times of Michael Alig".