Michael York: Legendarny aktor cierpi na bardzo rzadką chorobę
Fani aktora zaczęli bić na alarm. Pojawiły się hipotezy o nowotworze i operacjach plastycznych. Jednak okazuje się, że prawda jest jeszcze gorsza…
Kiedy kilka miesięcy temu w sieci pojawiło się zdjęcie, gdzie Michael York i Liza Minnelli pozują podczas imprezy zorganizowanej z okazji 40-lecia premiery kultowego „Kabaretu”, fani zamarli. Wbrew pozorom nie chodziło o słynną aktorkę, która nadal wygląda wspaniale. Komentarze wywołał wielce niepokojący wygląd jej ekranowego partnera.
Do niedawna mówiło się o Michaelu Yorku, że mimo dojrzałego wieku pięknie się starzeje. Choć słynny brytyjski aktor nie jest młodzieniaszkiem, kilka lat temu ciągle miał ten sam czar, z którego tak słynął przez całą karierę.
Fani aktora zaczęli bić na alarm. Pojawiły się hipotezy o nowotworze i operacjach plastycznych. Jednak okazuje się, że prawda jest jeszcze gorsza…
Publicznie wyznał, co mu dolega
Do sprawy alarmującego wyglądu Michaela Yorka powrócił niedawno brytyjski Guardian.
Okazuje się, że zmiany skórne na twarzy aktora nie są ani wynikiem operacji plastycznych – co sugerował tabloid The Globe - ani objawami ciężkiego nowotworu kości.
Wszelkie spekulacje na temat stanu zdrowia rozwiał sam aktor, który publicznie opowiedział o swoich dolegliwościach podczas odczytu w londyńskim Royl Free Hospital.
Kilkaset osób rocznie
Jak podaje gazeta, 71-letni Michael York cierpi na bardzo rzadką chorobę, którą co roku udaje się zdiagnozować zaledwie u 500-600 Brytyjczyków.
Odpowiednio wczesna diagnoza pozwala na opóźnienie tego procesu i przedłużenie życia chorego średnio o dziesięć lat.
Błędne diagnozy
York zdradził, że początkowo zignorował delikatne zmiany na skórze. Jednak powiększająca się opuchlizna wokół oczu zaczęła go niepokoić, zwłaszcza że aktor nigdy nie miał kłopotów z cerą – jest jedną z niewielu osób w branży, która na planie praktycznie nie korzysta z usług makijażysty.
Z pomocą przyszedł znajomy lekarz. Jak pisze brytyjska gazeta, przyjaciel aktora wykrył u niego rzadko występującą chorobą Fabry'ego.
Kiedy York stracił przytomność i w stanie śpiączki trafił do szpitala, okazało się, że diagnoza była błędna. Lekarze nie potrafili orzec, co mu dolega. Pojawiły się podejrzenia, że gwiazdor cierpi na raka szpiku kostnego. Jednak terapia wykluczyła i tę ewentualność.
''Nie mam pojęcia, czy jestem wyleczony''
Przełomem okazała się diagnoza doktora Roberta Kyle’a z Kliniki Mayo w Minnesocie specjalizującego się w amyloidozie. Jego podejrzenia okazały się strzałem w dziesiątkę.
W lipcu 2012 roku aktor został poddany autotransplantacji szpiku kostnego oraz bolesnej chemii. Operacja jak na razie przyniosła zadowalające rezultaty.
- Nie mam pojęcia, czy jestem wyleczony. W każdej chwili mogę mieć remisję choroby. Jednak na razie wróciła mi chęć do życia. Mogę bez przeszkód podróżować i cieszyć się każdym dniem - powiedział przybyłym na odczyt gościom.
Aktor zaznaczył, że nadal nie wygląda normalnie, ale nie zamierza ukrywać swojej choroby pod warstwą makijażu.
Aktor niezwykle wszechstronny
Przez całą swoją karierę Michael York udowadniał, że jest aktorem niezwykle wszechstronnym. Bogate emploi pozwalało mu grać zarówno w szalonych komediach („Ostatni film o Legii Cudzoziemskiej”) jak i wcielać się w role postaci biblijnych („Jezus z Nazaretu”).
York z powodzeniem występował również na małym ekranie.Obok „Sagi rodu Forsyte'ów” warto wymienić bardzo popularną swego czasu w Polsce „Tajemnicę Sahary” czy „SeaQuest”.
Od 1968 roku jest mężem Patrycji McCallum, uznanej fotograf, którą rok wcześniej poznał podczas sesji zdjęciowej. W 1976 roku para zamieszkała w Los Angeles. Od kilkunastu lat York skupia się przede wszystkim na pracy w teatrze, wykładaniu aktorstwa i pisaniu książek. (Guardian/gk/kk)