Mischa Barton: sukces kosztował ją zbyt wiele. Aktorka nie wytrzymała presji i stoczyła się na samo dno
Niegdyś była ulubienicą mediów, które z przymrużeniem oka patrzyły na wybryki niesfornej nastolatki. Kiedy dorosła, występki stały się skandalami, a prasa brukowa nie dawała jej spokoju. Dziś znowu jest antybohaterką Hollywood.
Barton od dłuższego czasu próbowała odciąć się od dawnych skandali i udowodnić, że ma się znacznie lepiej. Udawało się jej to połowicznie - ludzie przestali rozmawiać o jej nałogach, przerzucając się na dyskusje o... nadprogramowych kilogramach. Kiedy wydawało się, że jej życie jest względnie poukładane, w 2016 roku padła ofiarą głośnego skandalu, kiedy pozwała własną matkę.
Na domiar złego Mischa przeszła prawdopodobnie kolejne załamanie nerwowe. Jak podaje serwis TMZ.com, aktorka została przewieziona do szpitala psychiatrycznego po tym jak ubrana jedynie w koszulę i krawat, wisiała na płocie przed domem i krzyczała, że zbliża się koniec świata, a jej matka jest czarownicą.
Według serwisu Barton mogła być pod wpływem narkotyków lub alkoholu. Jeśli doniesienia się potwierdzą, będzie to kolejny raz kiedy aktorka wpadła w sidła nałogu.
Teatralne początki
Urodziła się w Londynie, ale dzieciństwo spędziła w Nowym Jorku. Od najmłodszych lat chciała zostać aktorką i wkrótce jej marzenie miało się spełnić. Została dostrzeżona przez agenta i dość szybo trafiła na scenę. W sztuce teatralnej "Slavs!" zagrała mając osiem lat.
Jej występ przyjęto entuzjastycznie i wkrótce utalentowana dziewczynka mogła przebierać w propozycjach. Debiut filmowy był już tylko kwestią czasu.
Początki kariery
Udało jej się pojawić w kilku znaczących produkcjach, choć były to często jedynie epizody, jak w przypadku "Szóstego zmysłu" czy "Notting Hill". Większy rozgłos zdobyła dzięki "Szczeniakom" i to właśnie ta rola, doceniona przez krytykę, wreszcie otworzyła przed nią drzwi do kariery.
W przerwach, odpoczywając od planu filmowego, zajmowała się modelingiem, aż wreszcie zaproponowano jej angaż w "Życiu na fali". Serial przyniósł upragnioną popularność i uczynił z Barton osobę rozpoznawalną. Choć jednocześnie przylepił jej etykietkę, której długo nie mogła się pozbyć.
Woda sodowa
Niestety, Mischa Barton szybko podzieliła los wielu młodych gwiazd, które zachłysnęły się sławą. W prasie pojawiały się kolejne doniesienia, że początkująca celebrytka publicznie popala marihuanę, rzuca się w niekontrolowany wir imprez, nadużywa alkoholu.
Wreszcie została aresztowana za prowadzenie auta pod wpływem środków odrzucających. Jednak płynące ze wszystkich stron słowa krytyki nie zrobiły na Barton najmniejszego wrażenia.
Kryzys za kryzysem
Wkrótce stało się jasne, że Barton zupełnie nie radzi sobie z presją otoczenia. Media informowały, że aktorka przeżywa załamanie nerwowe i trafiła na obserwację do szpitala psychiatrycznego. Pojawiły się plotki, że gwiazda jest w tak złym stanie psychicznym, że nie radząc sobie z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu, planowała popełnić samobójstwo. Wieszczono jej ostateczny upadek i koniec kariery.
Niespodziewany powrót
Barton znowu zaskoczyła wszystkich - została wypisana z oddziału i wróciła na plan serialu "Beautiful Life". Tym samym ucięła plotki, że producenci planują zastąpić ją inną aktorką. Oczywiście musiała pójść na wymuszony okolicznościami kompromis. Zgodziła się pozostać pod opieką specjalistów od leczenia uzależnień.
Jej bliscy nie mogli uwierzyć w tak błyskawiczną przemianę - Barton wydawała się pełna optymizmu i zapewniała, że czuje się znacznie lepiej i że wreszcie "odzyskała kontrolę nad własnym życiem".
Oszukana przez matkę
W 2015 roku media obiegła informacja, że aktorka pozywa swoją matkę. Mischa twierdziła, że przez lata była okrada przez Nuale Barton, która od początku kariery pełniła funkcję menedżerki swojej znanej córki. Młoda gwiazdka miała jej ufać bezgranicznie, dopiero kiedy zorientowała się, że kobieta nie przelewała jej na konto pełnych sum z kontraktów, postanowiła zainterweniować.
Końca nie widać?
Ostatnia afera całkowicie zepsuła, i tak fatalny, wizerunek Mischy, która przez ostanie lata tak bardzo starała się wyjść z nałogów i wrócić do normalności. Niestety problemy z matką i słaba psychika doprowadziły Barton do granic wytrzymałości.