"Mission: Impossible" w Polsce. "Talibowie wysadzają posągi, my - mosty"
Czy próba wysadzenia mostu pilchowickiego na potrzeby filmu z Tomem Cruise'em skończy się wielkim międzynarodowym skandalem oraz protestem ludzi, którzy będą się przykuwać do przęseł? Rozmówca WP, były prezes Kolei Dolnośląskich: - Nikt tego mostu nie odbuduje. Ale obiecać można wszystko, bo papier wszystko zniesie.
Sebastian Łupak: Jeśli firma Alex Stern dostanie wszystkie potrzebne zgody, to "użyje" mostu w Pilchowicach do zdjęć filmowych, a potem – jak zapowiada – most zostanie odbudowany już jako nowoczesna konstrukcja. To dobre rozwiązanie?
Piotr Rachwalski, były prezes Kolei Dolnośląskich, który jest jednym z liderów ruchu przeciwko wyburzeniu mostu: Ten most nie zostanie odbudowany, bo w obecnych realiach to koszt 30-40 mln zł. Od dawna miałem dowody, że takie wysadzenie mostu jest planowane na potrzeby filmu, ale nikt mi nie wierzył.
Będziecie protestować w tej sprawie?
Dla rządzących to będzie druga Rospuda. To będzie wizerunkowa klęska i rządu, i całej Polski. Trzeba podnosić larum i robić hałas w tej sprawie. Różne grupy są tym mostem zainteresowane - miłośnicy kolei, miłośnicy historii Śląska. Szykujemy w tej sprawie petycje online i listy protestacyjne. Działa dolnośląska konserwator zabytków, która rozpoczęła procedurę wpisu mostu na listę zabytków.
Poinformowaliśmy też o fakcie organizacje producenckie, filmowe i branżowe w Hollywood. List do premiera Morawieckiego w tej sprawie napisał już Międzynarodowy Komitet Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego. Piszą, że na świecie zachowało się bardzo niewiele takich mostów. Z kolei Monika Bogdanowska, małopolska wojewódzka konserwator zabytków z Krakowa, pyta "w czym gorsi są talibowie strzelający do posągów Buddy od producentów filmowych wysadzających mosty, skoro jedni to robią dla idei, a inni dla pieniędzy...".
Warto się tak starać? Dla rozpadającego się mostu, który za 10 lat i tak się zawali?
Dla pewnej grupy osób zabytki poniemieckie – jak właśnie ten most - nie są cenne. Ale dla ludzi z Dolnego Śląska to jest dziedzictwo jak każde inne. Może dla ludzi z Warszawy to jest stare i poniemieckie, więc do wyburzenia, ale dla nas nie.
Mówią nam, że to jest zapadający się rupieć, złom. To nieprawda. Po tym moście jeszcze trzy lata temu jeździły pociągi. Może niektóre barierki czy deski są do wymiany, ale most wciąż jest nośny. Linia kolejowa Jelenia Góra – Lwówek Śląski nie została zamknięta z powodu tego mostu.
Krytycy mówią, że to pan, jako były prezes Kolei Dolnośląskich, zamknął linię i most, a teraz pan jest jego obrońcą...
Bzdura i kłamstwo! Przewoźnik nie ma takiej mocy sprawczej, żeby zamykać linię. Linię zamyka jej właściciel, czyli PKP PLK. Ja do końca o tę linię walczyłem. W grudniu 2016 roku puściliśmy tam ostatni pociąg. Nazwaliśmy go Ostatni Leniwiec, bo na niektórych odcinkach jechał z prędkością 5-10 km/h. Szybciej się nie dało. Tak powoli na normalnej linii jeździć nie ma sensu. Teraz, prawnie, ta linia jest czynna, ale można po niej jeździć z prędkością 0 km/h. Czyli, paradoksalnie, jest to linia czynna, po której nie wolno jeździć. To jest wybieg prawny PKP PLK.
Ten film, prawdopodobnie z Tomem Cruise’em, będzie promował Polskę. Cały świat dowie się, że mamy takie piękne krajobrazy, jak ten nad Jeziorem Pilchowickim. Warto!
Ta scena w filmie gra Szwajcarię. Będzie to więc promocja Szwajcarii. Żadnej promocji regionu z tego nie będzie.
Ten most ma 111 lat. Bez remontu runie za 10, 20 lat. Mieszkańcy nie będą mieli nic: starego mostu, nowego mostu, promocji na świecie, tabliczki z napisem: tu był Tom Cruise…
Teraz słyszymy wszystko. Zaraz pewnie pojawi się ekspertyza, że most grozi zawaleniem. Nie zawali się! Niektóre deski są rzeczywiście zgniłe, ale to nie są elementy konstrukcyjne podtrzymujące most. Pod Jastrowiem na Gwdzie jest most kolejowy, który wycofujący się Niemcy wysadzili w czasie wojny. Wisi niekonserwowany i powisi następnych sto lat, bo to są dobre, nitowane konstrukcje. Więc nie tak szybko z tym zawaleniem.
Zapewne pewne deski trzeba na moście Pilchowickim wymienić, ale to nie znaczy, że musi się on od razu zawalić. Natomiast jeśli ten most wysadzą na potrzeby filmu, to rzeczywiście nie będzie już czego remontować. Wysadzenie tego mostu zamknie temat na zawsze, bo ten most nie zostanie odbudowany.
Ale właśnie zostanie. Pan Robert Golba z firmy producenckiej Alex Stern mówi, że zagwarantują to podpisane wkrótce dokumenty i będą na to zabezpieczone środki. Jeśli w sprawę angażują się Ministerstwo Kultury, PKP i Paramonut Pictures, to chyba mówią bardzo poważnie. Ja bym im wierzył, bo to poważne instytucje.
To jest nierealne. To, że firma Alex Stern odmalowała czołg i kilka kamienic we Wrocławiu po filmie "Most Szpiegów" Stevena Spielberga w 2014 roku, to nie znaczy, że odbudują most. To są zupełnie inne pieniądze. Bądźmy realistami. Hollywood umie liczyć finanse. Oni nie będą wydawać dodatkowych 40 mln zł na most.
Po drugie: nie Paramount Pictures jest tu partnerem, tylko mała firma pana Roberta Golby - Alex Stern. Można sobie wyobrazić, jaki będzie dalszy scenariusz. Obiecać można wszystko, bo papier wszystko zniesie. A później spółka upadnie i kto to odbuduje?
Doliczmy jeszcze inne względy - środowiskowe, ekologiczne i związane z bezpieczeństwem zapory w Pilchowicach.
Poza tym nikt nie da rady odbudować tego w starej technologii, czyli mostu nitowanego. Odbudowa w starym kształcie nie jest możliwa. Więc pewnie powiedzą nam: no cóż, chcieliśmy odbudować, ale nie da się. W białych rękawiczkach można wysadzić most, a później powiedzieć: no chcieliśmy, ale, wiecie, rozumiecie, nie dało się…
Dlatego właśnie, po wysadzeniu, zbudują go w nowej technologii i odnowią całą linię. A mieszkańcy Wlenia i okolic zaczną zarabiać na turystyce, bo region jest malowniczy. Co pan powie burmistrzowi i mieszkańcom Wlenia? Mają zrezygnować z dużej hollywoodzkiej produkcji i nie robić nic z mostem?
Powiem tak: niech Ministerstwo Kultury i PKP przeznaczą 40 mln zł gwarancji bankowej. Niech to będzie zabezpieczone i zdeponowane przed zdjęciami w dużym państwowym banku, np. PKO BP. Wtedy możemy rozmawiać.
Jeśli takie gwarancje i pieniądze by się znalazły, to możemy rozmawiać nawet o wysadzeniu mostu?
Jeśli byłyby gwarancje i finansowe, i organizacyjno-prawne, że most zostanie odbudowany w ciągu 2-3 lat, można by było dopuścić taką opcję do dyskusji. Nigdy nie należy mówić "nigdy". Gdyby za tym szły środki na modernizację linii - być może należałoby o tym rozmawiać.
Ja jednak jestem przeciw takim precedensom. Jeśli bowiem tu damy zielone światło, to jutro znajdzie się inny producent, który zechce wysadzić Wawel i da potem środki na odbudowę. Czy mamy na to się zgodzić? To pytanie retoryczne.
Z ostatniej chwili:
Jak się dowiedzieliśmy, trwa procedura przejmowania linii kolejowej Jelenia Góra - Lwówek Śląski przez województwo dolnośląskie. "Uruchomienie jej jest istotnym elementem realizowanego przez samorząd województwa planu przywracania ruchu kolejowego i walki z wykluczeniem komunikacyjnym w regionie" - tłumaczy urząd marszałkowski."Most nad Jeziorem Pilchowickim jest ważnym świadectwem historii rozwoju przemysłu i techniki w regionie. Dlatego samorząd województwa w pełni popiera działania podjęte przez wojewódzkiego konserwatora zabytków zmierzające do wpisania tego obiektu do rejestru zabytków. Jednocześnie w planowanych przez siebie działaniach rewitalizacyjnych zobowiązuje się do pełnego zachowania oryginalnej substancji budowli" - zapewnia urząd marszałkowski w oświadczeniu.