Mulder i Scully mogą nie wracać

Kiedy zakończyła się emisja "Z Archiwum X", większość z dystansem odnosiła się do pomysłów kolejnych seriali o zjawiskach paranormalnych z FBI w tle. A jednak udało się stworzyć hit, który pozwala zapomnieć, że Mulder i Scully byli kiedyś władcami naszej wyobraźni.

To serial "Fringe", stworzony przez J.J. Abramsa, a wiec tego samego, który współodpowiada za sukces "Zagubionych". Schemat wydaje się prosty. Jest agentka FBI Olivia Dunham, przydzielona do nowej komórki, jak Dana Scully i są sprawy niewytłumaczalne dla przeciętnego agenta. Oczywiście pojawił się też klucz do całości wydarzeń. Kiedyś byli to kosmici, teraz mamy wzór. Brakuje agenta Foxa Muldera, jednak dzielnie zastępuje go kilka męskich postaci.

Profesor Walter Bishop to zdecydowanie wyróżniająca się postać. Szalony profesor, dzięki któremu udaje się rozwikłać nawet najtrudniejsze sprawy w końcu okazuje się być po części ich sprawcą. Ma jasną stronę, trochę dziwaka, trochę ekscentryka, ale również naukowca, przez którego wycierpiało wiele osób. To pomieszanie charakterologiczne dobrze wpływa na zarys postaci. Szczególnie jeśli doda się do niej syna Petera, którego gra Joshua Jackson. Kiedyś był ulubieńcem nastolatek, teraz walczy o to, by Ziemia nadal istniała w takiej postaci jak dotąd, kłócąc i odkrywając na nowo swojego ojca. I na pewno przejście do młodzieńca do mężczyzny wychodzi mu lepiej niż jednemu z bohaterów "Kronik Sary Connor" o nazwisku Augustin Green (David z Beverly Hills 90210)

Ta trójka oraz Astrid, która pomaga w laboratorium, by profesor Bishop był skupiony na pracy to inny typ niż dwójka samotników z "Archiwum X". Bardziej otwarci, mający swoje problemy uczuciowe, rodzinne są dla widza bardziej realni niż kamienni Mulder i Scully. Sprawy są bardzo podobne, również schemat poszczególnych odcinków odnosi się do kultowego serialu z przeszłości. Mamy też nawet bohatera łączącego wszystko w całość - tajemniczego "Observera". Kiedyś zadowalaliśmy się Krajickiem czy "Palaczem"

Każdy epizod wydaje się być zamkniętą całością, jednak posuwa bohaterów naprzód do wyjaśnienia wielkiej tajemnicy, której rozwiązanie jest tuż za rogiem. Swoistego klimatu dodaje serii humor. Specyficzny,często odnoszący się do zagadnień naukowych pokazuje, że nawet na styku teoretyka (Bishopowie) z praktykiem (Duhnam i jej przełożony Broyles) można zbudować dialogi wywołujące uśmiech na twarzach widzów. Zresztą Duhnam to w serii silna kobieta, potrafiąca pobić nawet kilku mężczyzn(Scully co najwyżej rozbijała wazon na czyjejś głowie).

Pociąga też dużo bardziej skomplikowana tajemnica i intryga niż w "X Files". Tam od początku było wiadomo, że chodzi o kosmitów. We "Fringe" już nie wszystko jest takie proste i to raczej człowiek coraz bardzie zbliża się do momentu, kiedy będzie mógł zdobyć zdolności absolutnie niewyobrażalne. Zło kreuje człowiek, choć nie wszystko do końca jest takie proste, na jakie na pierwszy rzut oka wygląda. Gdzie jest prawda? Okazuje się, że już nie tam, ale tu bezpośrednio pod stopami bohaterów.

Pewnie jeszcze przynajmniej jeden raz Mulder i Scully powrócą na ekrany kin w długometrażowej wersji serialu. Szkoda, że trwał tak długo, bo nadal może być stawiany za wzór. Jednak trzeba przyznać, że pamięta o nich coraz mniej osób. "Fringe" doskonale wpisał się w oczekiwania i trzeba przyznać, że je spełnił.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)