Na seansie ludzie mdleli. Mocny film o aborcji szokuje i oburza
Trzy kobiety zasłabły na seansie filmu "Zdarzyło się". Projekcję na festiwalu w Antalyi dwukrotnie przerywało wejście służb medycznych. Film opowiada historię Anne, studentki, która w latach 60. próbuje pozbyć się niechcianej ciąży. Podczas sceny, gdy dokonuje samookaleczenia, by wywołać poronienie, zasłabła jedna widzka, a dwie kolejne - gdy na ekranie pokazywano mrożący krew w żyłach zabieg pokątnego spędzenia płodu.
O tym filmie jest głośno od 11 września, gdy wygrał 78. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji. Nic dziwnego, że na 58. edycji Antalya Golden Orange Film Festival na premierowy pokaz "Zdarzyło się" przybyły tłumy. Mało kto chyba spodziewał się jednak, jak sugestywną i przekonującą historię dostanie. Film wywołuje tak silne reakcje widowni jak przed laty seans "Nieodwracalnego" Gaspara Noé ze słynną dwunastominutową sceną gwałtu analnego dokonywanego przez oprawcę na bohaterce granej przez Monikę Bellucci.
W "Zdarzyło się" oglądamy kilkanaście tygodni z życia Anne, francuskiej studentki literatury (świetna 22-letnia Anamaria Vartolomei, Rumunka mieszkająca w Paryżu), która zachodzi w niechcianą ciążę. Są lata 60., więc aborcja we Francji jest jeszcze zakazana. Za usunięcie płodu grozi więzienie. Ale Anne nie ma najmniejszych wątpliwości, że nie chce urodzić. Rozpoczyna rozpaczliwą walkę z czasem, którą odmierzają kolejne napisy na ekranie informujące, w którym tygodniu ciąży jest.
Bohaterka filmu różnymi sposobami próbuje doprowadzić do obumarcia płodu. Najpierw wstrzykuje sobie środek od lekarza, a potem się samookalecza. I chociaż ta scena jest sugestywna, nie pokazuje w dosłowny sposób tego, co robi ze swoim ciałem Anne, to organizatorzy Antalya Golden Orange Film Festival musieli przerwać festiwalową projekcję, by udzielić pomocy młodej Turczynce, która zasłabła podczas jej oglądania.
Seans szybko wznowiono, ale gdy na ekranie pojawiła się naturalistyczna, mocna scena spędzenia płodu, zasłabły dwie kolejne osoby. Znów zatrzymano wyświetlanie filmu, a na odbywającą się pod gołym niebem projekcję ponownie wkroczyły służby medyczne. Po seansie rozległy się gromkie brawa, choć nie brakowało głosów, że przed filmem publiczność powinna zostać ostrzeżona, na jaki film idzie.
"Zdarzyło się" jest adaptacją książki 81-letniej dziś Annie Ernaux, która ponad pół wieku temu sama stanęła przed wyborem: albo urodzi i zaprzepaści swoją edukację, albo znajdzie sposób, by pozbyć się niechcianej ciąży. Kobieta nie miała wątpliwości, że chce skupić się na własnym rozwoju. I choć nie udało jej się dokonać aborcji ani z pomocą lekarza, ani w wyniku samookaleczenia, to w końcu znalazła kobietę, która w swoim mieszkaniu przeprowadzała takie zabiegi.
Dokonana przez Audrey Diwan adaptacja wspomnień Ernaux porusza, bo w odróżnieniu od wielu filmów o podobnej tematyce oglądamy bohaterkę samoświadomą, która wie, czego chce. Nie uświadczymy tu rozterek i wątpliwości, czy powinna zachować ciążę, czy nie. Anne chce mieć dzieci, ale nie teraz, tylko w przyszłości, gdy już zagwarantuje sobie stabilną pozycję zawodową. I nikt ani nic nie jest jej w stanie od tej decyzji odwieść, bo podjęła ją w zgodzie ze sobą. Tyle że całe otoczenie chciałoby zadecydować za nią, odbierając jej prawo do jej ciała i przyszłości.
Film Diwan porusza, bo pokazuje, jak samotna jest bohaterka ze swoim problemem. Lekarze bez przekonania nawołują, by zaakceptowała swoją sytuację, przyjaciółki się od niej odwracają, bo nie chcą ryzykować współudziału w łamaniu prawa, sprawca ciąży martwi się przede wszystkim o siebie, a koleżanki z akademika widzą w niej puszczalską. Wszyscy ją upokarzają, nie ma w nikim sparcia. Anne traci grunt pod nogami, ale nie gubi woli walki i gotowości, by ponieść wszelkie ryzyko, byle tylko móc o sobie stanowić. Nawet jeśli na szali położy własne życie.
- Nakręciłam ten film z gniewu. Nakręciłam go także z pragnienia. Kręciłam w moim brzuchu, moich trzewiach, moim sercu i mojej głowie. Chciałam, by "Zdarzyło się" stało się doświadczaniem – tymi słowami reżyserka i współautorka scenariusza Audrey Diwan komentowała przyjęcie Złotego Lwa, najważniejszej nagrody weneckiego festiwalu. I to jej się udało.
Jej film ma niezwykłą siłę oddziaływania na widza i nie ma tutaj znaczenia, jaki jest status prawny aborcji w kraju, gdzie jest pokazywany. Przypomnijmy, że w Turcji terminacja płodu na żądanie jest legalna do 10. tygodnia ciąży. Teoretycznie identyfikacja z bohaterką, która próbuje pozbyć się płodu pokątnie, powinna być tu mniejsza, a jednak omdlały aż trzy młode Turczynki.
We Francji aborcję zalegalizowano w 1975 r., ale jej temat nadal powraca na arenie politycznej. Tak samo jest teraz, kiedy francuski komitet oscarowy stoi przed decyzją zgłoszenia swojego kandydata w kategorii najlepszy film zagraniczny. Typy są trzy: "Zdarzyło się", "Titane", który wygrał festiwal w Cannes, i "Północny bastion". Dyskusja o tym, który film powinien reprezentować kraj, weszła we Francji na poziom polityczny.
Prawica sprzeciwiała się wyborowi "Zdarzyło się". Dopingowano natomiast "Północny bastion", który wyreżyserował… mąż Audrey Diwan, Cédric Jimenez, którzy razem napisali do niego scenariusz. Rzecz w tym, że "Północny bastion" (w Polsce dostępny na Netfliksie) odbierany jest jako próba wybielenia francuskiej policji, która w ostatnich latach nadużywała uprawnień względem imigrantów. Film Jimeneza pokazuje, że mogła mieć ku temu powody. Francuscy kinomani są sytuacją skonfundowani, bo "Zdarzyło się" traktuje się jako głos w sprawie obrony wolności, a "Północny bastion" jako usprawiedliwienie jej odbierania. Komisja oscarowa wyszła z tego sporu obronną ręką, stawiając na canneńskiego faworyta, czyli "Titane".
Kontrowersje napędzają famę "Zdarzyło się", który to film rozpoczął swój pochód festiwalowy. Co ciekawe, pokazywany jest nawet w miejscach, gdzie temat aborcji praktycznie nie istnieje w debacie publicznej - już za kilka dni obraz będzie miał swoją egipską premierę na 5. El Gouna Film Festival. Jest też pewne, że trafi do polskich kin, bo prawa do tytuły kupił polski dystrybutor - firma Aurora Films. Na razie wiemy, że na ekranach zobaczymy go najwcześniej w 2022 roku, ale dokładna data premiery nie jest jeszcze znana. Już możemy się natomiast spodziewać, że film wywoła sprzeciw polskich obrońców życia, którzy nie dostrzegą zapewne jego walorów artystycznych.