Tak drogiego filmu jeszcze nie było. Musi zarobić miliard dolarów

Przez kilkadziesiąt lat za najdroższy film w historii kina uważana była "Kleopatra". Kostiumowa produkcja z 1963 r. po uwzględnieniu inflacji, kosztowałaby dzisiaj 290 mln dol. Więcej pieniędzy pochłonęli dopiero w 2007 r. "Piraci z Karaibów: Na krańcu świata". Teraz najdroższym filmem w historii może stać się "Mission: Impossible - Dead Reckoning - Part One". Oto jego nowy zwiastun.

Tom Cruise jako Ethan Hunt
Tom Cruise jako Ethan Hunt
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

"Piraci z Karaibów: Na krańcu świata" stali się pierwszą produkcją, której budżet sięgnął 300 mln dol. W przeciwieństwie do "Kleopatry" film z Johnnym Deppem szybko przyniósł zysk wytwórni. W okresie kinowej dystrybucji zarobił bowiem 960 mln dol. Na zwrot kosztów produkcji kostiumowego widowiska z Elizabeth Taylor trzeba było czekać blisko 20 lat. Nie pomogła nawet sprzedaż filmu do ZSRR i ponad 30-milionowa widownia. Ponoć dopiero wydanie "Kleopatry" na kasetach video w 1982 r. ostatecznie pokryło koszty jej produkcji.

Niektóre źródła podaję, że ponad 300 mln dol. (nawet w granicach 350 mln) kosztował "Avangers: Koniec gry". Ta kwota wydaje się być jednak zawyżona, ze względu na fakt, że obie ostatnie części "Avangersów" realizowane były jednocześnie i duża część kosztów powinna rozkładać się na oba filmy.

Absurdalnie drogą produkcją była także "Liga Sprawiedliwości", która też kosztowała ok. 300 mln dol. Jak się okazuje, "Avatar: Istota wody" wcale nie był taki drogi. Jego budżet zamknął się bowiem w kwocie 250 mln dol.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Teraz wiele wskazuje na to, że najdroższą produkcją w historii kina może stać się "Mission: Impossible - Dead Reckoning - Part One". Kilkanaście miesięcy temu wytwórnia poinformowała, że film kosztował 290 mln dol., po czym podjęła decyzję o dokręceniu kolejnych widowiskowych scen. Nie ulega wątpliwości, że budżet filmu z Tomem Cruise'em całkowicie wymknął się spod kontroli. Głównie z powodu pandemii koronawirusa.

Zdjęcia do "Mission: Impossible 7", który początkowo kosztować miał ok. 200 mln dol., rozpoczęły się 20 lutego 2020 ro. w Wenecji. Zaplanowano je na ok. sześć miesięcy, a zakończyć się miały na przełomie sierpnia i września 2020 r. realizacją spektakularnej sceny wysadzenia mostu i pędzącego pociągu w Pilchowicach na Dolnym Śląsku. Jak wiemy, ekipa filmowa nie pojawiała się w Polsce. Scenę zrealizowano w kamieniołomie Derbyshire w Wielkiej Brytanii pod koniec 2021 r. Wówczas podano nową datę premiery filmu (30 września 2022 r.), która i tak została przesunięta.

Ostatecznie "Mission: Impossible - Dead Reckoning - Part One" pojawi się w kinach w połowie lipca 2023 r. W tym tygodniu widzowie mogą zobaczyć nowy zwiastun filmu. Dziennikarz "Variety" napisał: "Jeśli sprzeda się słabo, będzie to oznaczać koniec kariery Toma Cruise'a. Jednak na pewno tak się nie stanie. Film zapowiada się na jeden z największych hitów roku".

Analitycy rynku kinowego prognozują, że siódma część "Mission: Impossible" zarobi w kinach ponad miliard dol. Gigantyczny koszt produkcji szybko powinien więc się zwrócić.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" awanturujemy się o "Awanturę" na Netfliksie, załamujemy ręce nad przedziwną zmianą w HBO Max, a także rozmawiamy o największym serialowym szoku 2023 roku. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)