Niebezpieczne związki tajemniczej Filomeny
Na podstawie autentycznej historii Filomeny Lee, która przez pół wieku ukrywała istnienie swojego syna, reżyser *Stephen Frears stworzył opowieść filmową. Nominowana do czterech Oscarów "Tajemnica Filomeny" (przeczytaj naszą recenzję) budzi kontrowersje na całym świecie, ponieważ określana jest jako film antykatolicki. Czy rzeczywiście taki był zamiar reżysera?*
20.02.2014 11:24
"Zaczęło się od przypadkowego spotkania na przyjęciu noworocznym w 2004 roku, a zakończyło pięcioletnim poszukiwaniem mężczyzny, którego nigdy nie poznałem" - pisał Martin Sixsmith w artykule opublikowanym w The Guardian. Zwierzenia dziennikarza były inspiracją dla angielskiego reżysera, a także aktora i jednocześnie współautora scenariusza Steve'a Coogana. Postanowili oni podążyć drogą religijnej Irlandki (w tej roli Judi Dench), poszukującej syna, adoptowanego przed pięćdziesięcioma laty przez amerykańską rodzinę. Głównej bohaterce w odnalezieniu mężczyzny pomagał dziennikarz polityczny Martin Sixsmith, w którego postać wciela się właśnie Steve Coogan.
Geneza wydarzeń, o których mowa w filmie, miała miejsce w latach 50. XX wieku, kiedy to odrzucona przez rodzinę nastoletnia Filomena Lee urodziła nieślubne dziecko w opactwie Rosecrea. Syn Anthony został wbrew jej woli oddany do adopcji. Przez wiele lat zarówno matka, jak i syn, poszukiwali siebie nawzajem, jednakże zakonnice skutecznie zapobiegły ich spotkaniu. Dopiero książka "The Lost Child of Philomena Lee" napisana przez Sixmitha, pozwoliła Filomenie dowiedzieć się, co stało się z jej synem. Historia opowiedziana w filmie nie jest odosobniona, w powojennej Irlandii tysiące matek zostało w ten sposób pozbawionych dzieci. Wynikało to z dogmatu Kościoła katolickiego uznającego samotne matki za istoty pozbawione zasad moralnych. Prawdopodobnie zakony pobierały pieniądze za możliwość adopcji, a matki zmuszane były do formalnego zrzeczenia się wszelkich praw do ich biologicznych dzieci.
Zamiataną pod dywan, niechlubną sytuacją w historii Kościoła ponownie zainteresowano się w związku z premierą filmu. The New York Post określił wymowę obrazu jako "pełen nienawiści atak na Kościół katolicki" (przeczytaj naszą recenzję).Dziennik oskarżył twórców, iż w negatywnym świetle przedstawiają obraz zakonnic. Z kolei w Irlandii w styczniu tego roku dwa katolickie zakony przeprosiły za złe traktowanie dzieci w sierocińcach w latach 1922 – 1995. W odpowiedzi na te zdarzenia Filomena Lee zainicjowała kampanię "Projekt Filomena", która ma na celu zjednoczenie poszkodowanych przed laty matek. Kobieta zwróciła się również do amerykańskiego rządu, aby wprowadził przepisy legislacyjne umożliwiające otwarcie 60 000 akt adopcyjnych. Podczas wizyty w Kongresie Stanów Zjednoczonych Filomena Lee powiedziała: "Byłam niezwykle poruszona ogromnym wsparciem, jakie dostaliśmy od ludzi z całego
świata. Docenili to, że odważyliśmy się opowiedzieć tę historię i zwrócić uwagę na przerażające doświadczenie, które tak wiele matek ma za sobą".
Na początku lutego Filomena Lee i Steve Coogan spotkali się w Watykanie z papieżem Franciszkiem. Ojciec Święty prawdopodobnie nie widział "Tajemnicy Filomeny", gdyż jak zaznacza jego rzecznik, nie chce być kojarzony z kampanią promocyjną filmu. Na konferencji prasowej kobieta oznajmiła, że wybaczyła już krzywdę, jaka została jej wyrządzona przez Kościół, a spotkanie z papieżem pomogło jej definitywnie zamknąć sprawę.
Pomysł zaangażowania do filmu Judi Dench podsunął reżyserowi Coogan, według którego był to pierwszy i jedyny możliwy wybór. Aktorka wcieliła się wcześniej w postaci znanych w historii świata kobiet – Królowej Wiktorii, Elżbiety I czy Iris Murdoch. Przy tym projekcie miała wykreować osobę, która żyje. Przed realizacją Dench mówiła dla The Telegraph: "To ogromna odpowiedzialność. Niepokoi mnie, jak zareaguje Lee". Panie spotkały się na specjalnym, kończącym zdjęcia, pokazie dla ekipy, gdzie jak wspomina aktorka, Filomena siedziała za nią i trzymała rękę na jej ramieniu. "Czy możesz sobie wyobrazić – Judi Dench zagrała mnie. Byłam tak podekscytowana. A kiedy ją poznałam, dodatkowo okazała się uroczą kobietą" - powiedziała The Telegraph. Dench za rolę
Filomeny Lee nominowana została do Oscara.
Atrakcyjność "Tajemnicy Filomeny" wynika głównie ze sprzeczności. Stephen Frears opiera bowiem narrację filmu na kontraście głównych bohaterów. Starsza, mocno religijna pani versus niewierzący, ironiczny dziennikarz. Nawet lepiej, nie tylko dwa różne charaktery, ale dodatkowo odmienne klasy społeczne. Po początkowych nieporozumieniach para zaczyna świetnie się dogadywać, bowiem przyświeca im zacny cel dotarcia do prawdy. Dla każdego z nich określenie to posiada inną definicję. Filomena rozpatruje swoją krzywdę wyrządzoną jej przez zakon w kontekście religii, a Sixsmith poszukuje odpowiedzi na pytania związane ze świecką etycznością wydarzeń.
Reżysera nie interesuje wywołanie kontrowersji w środowiskach katolickich, ponieważ nie ocenia bohaterów i ich czynów. "Tajemnica Filomeny", w przeciwieństwie do "Sióstr Magdalenek", filmu podejmującego podobny problem, zachowuje równowagę w dozowaniu treści emocjonalnych. W dużej mierze dzięki odtwórcom głównych ról idealnie dystansujących swoje postaci wobec siebie i otaczającego ich świata. Powściągliwość zachowana przez reżysera sprawia, iż rysuje on racjonalny portret kobiety poszukującej prawdy, pozbawiony jednoznacznej wymowy ideologicznej.
_**Marcin Radomski**_