Niedługo cieszył się awansem. Edward Żentara zdecydował się na desperacki krok

Niedługo cieszył się awansem. Edward Żentara zdecydował się na desperacki krok
Źródło zdjęć: © ONS.pl

18.03.2018 | aktual.: 20.03.2018 13:01

Aktorską karierę zaczął już jako nastolatek, jednak szersza publiczność usłyszała o nim dopiero w latach 80. Popularność zdobył dzięki roli w "Karate po polsku", filmowi "Siekierezada" oraz serialowi "Trzy młyny".

Ale to nie kino, lecz teatr był jego największą miłością. Z czasem, gdy doceniono jego zasługi dla polskiej sceny, otrzymał stołek dyrektora artystycznego w koszalińskim Bałtyckim Teatrze Dramatycznym. Później został dyrektorem Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie. Ale niedługo cieszył się tym awansem.

Edward Żentara targnął się na swoje życie. Niestety, mimo prób reanimacji nie udało się go uratować.

W maju minie siedem lat od jego śmierci. Co sprawiło, że popularny i ceniony aktor postanowił popełnić samobójstwo?

1 / 5

''Nie jestem pogodzony ze sobą''

Obraz
© Filmpolski.pl

Zaraz po samobójczej śmierci Żentary do prasy trafiła informacja, że aktor pozostawił po sobie list, w którym tłumaczył, że podjął tę dramatyczną decyzję w związku z problemami związanymi z sytuacją w prowadzonym przez niego teatrze oraz kłopotami sercowymi.

Przyjaciele Żentary potwierdzali, że artysta od dłuższego czasu był w kiepskiej kondycji psychicznej.

2 / 5

Kłótnie z ekipą

Obraz
© East News

Żentara faktycznie miał ogromne problemy z zarządzaniem teatrem. W marcu 2008 roku grupa aktorów niezadowolonych z działań dyrektora opublikowała "List otwarty w sprawie Tarnowskiego Teatru".

Twierdzili w nim, że Żentara nie radzi sobie na kierowniczym stanowisku, narzekali również na wybrany przez niego repertuar.

- Był za dobrym człowiekiem, za wrażliwym. A dyrektor musi umieć postawić na swoim, no i czasami kogoś zwolnić – mówił w "Gazecie Krakowskiej" współpracownik Żentary, Robert Balawejder.

Aktorom nie podobało się również, że Żentara sam nader często występował na scenie, bo w ten sposób odbierał im pracę. Ale był jeszcze inny powód ich niezadowolenia.

3 / 5

Konfliktowa kochanka

Obraz
© East News

Podobno aktorów z tarnowskiego teatru najbardziej irytowało, że Żentara za wszelką cenę próbował wypromować swoją ówczesną, młodszą od niego o trzydzieści lat kochankę.

Ta, choć nie miała odpowiedniego wykształcenia, została zatrudniona w teatrze na cały etat. Jak twierdzą inni aktorzy, nieustannie zawalała próby, nie zjawiała się na spektaklach – a mimo to wszystko uchodziło jej płazem.

- Edek przymykał na to oczy. Nie dopuszczał do siebie krytyki jej osoby. Posuwał się do gróźb wobec tych, którzy mieli z nią konflikt – mówił w "Gazecie Krakowskiej" zwolniony przez Żentarę Robert Żurek.

- On w złym momencie spotkał nieodpowiednią osobę. To był toksyczny związek. Szybko obrosła w piórka i wydawało jej się, że jest w teatrze nietykalna – wtórował mu Rafał Balawejder.

4 / 5

Depresja

Obraz
© East News

Jak twierdzą w "Gazecie Krakowskiej" aktorzy z tarnowskiego teatru, to właśnie owa kochanka doprowadziła Żentarę do rozstroju emocjonalnego.

- On coraz bardziej pogrążał się w depresji- mówił Mariusz Szaforz.

Aktor bał się, że dziewczyna go zdradza, cierpiał również z powodu rozstania z żoną. Zaczął odcinać się od znajomych, pocieszenia szukając w alkoholu.

Kochanka, nie zwracając uwagi, że Żentara bierze leki psychotropowe, miała go zresztą namawiać do picia. Do ich mieszkania coraz częściej zaglądała policja, bo sąsiedzi skarżyli się na głośne awantury.

5 / 5

Nie wytrzymał ciśnienia

Obraz
© East News

Wieczorem, w poniedziałek 24 maja 2011 roku, Żentara zjawił się w swoim służbowym mieszkaniu przy teatrze. Wtedy widziano go po raz ostatni. Gdy we wtorek nie wrócił do domu, ani nie stawił się w pracy, zaczęto go szukać.

Ciało aktora znaleziono w wannie – musiał doczołgać się do niej po tym, jak podciął sobie żyły podudzi w przedpokoju.

- Mimo reanimacji nie udało się go uratować – powiedział "Faktowi" młodszy inspektor Dariusz Nowak z małopolskiej policji.

– To jest tragiczna sytuacja. Edward był w pełni sił – mówiła gazecie Dorota Kamińska. - Jestem bardzo zaskoczona tym, co się stało. Żył życiem Stachury. Nie dał sobie rady z kłopotami. To się zdarza coraz częściej. W momencie, kiedy u wrażliwych osób następuje zbitka złych rzeczy i kiedy pojawiają się kłopoty, ludzie nie wytrzymują. Jest mi niesłychanie żal, że nie wytrzymał ciśnienia.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (134)