Niezrozumiany i nieszczęśliwy syn najbardziej lubianego aktora świata? Chet Hanks właśnie narobił sobie nowych wrogów

Sześciokrotnie nominowany do Oscara, dwukrotnie zdobył tę najważniejszą statuetkę. Choćby nawet Tom Hanks w życiu nie trzymał w dłoniach tej nagrody, wciąż byłby aktorem numer jeden w sercach widzów. Zabawny, dostępny, dobry, miły, honorowy... pozytywne epitety na temat hollywoodzkiego aktora, które pojawiają się wśród ludzi z branży i widzów, można mnożyć w nieskończoność. Internet zalewa fala opowieści o tym, jak Hanks "wprasza" się na ślub przypadkowych ludzi, robi zdjęcia z fanami, ściska przechodniów. Święty? Bez przesady. Ideał? Nie mówimy "nie".

W końcu w całym tym hołdzie ku czci Toma Hanksa mamy też oczywiście polski akcent. Gwiazdor okazał się fanem malucha. Gdy zauważył małego fiata na jednej z europejskich ulic, uradowany zrobił sobie z nim zdjęcie. Potem dzięki sile internetu i wielkiej miłości polskich widzów sam stał się właścicielem tego wyjątkowego auta.

W 2006 roku magazyn "Esquire" bez żadnych podchodów przy okładkowym zdjęciu aktora napisał wprost: "Najbardziej normalny facet w Ameryce". Dziesięć lat później umieścił obszerny artykuł wykładający, jak Tom Hanks stał się... naczelnym tatą Ameryki. Czy artykuł przeczytało jedno z czwórki prawdziwych dzieci aktora, konkretnie syn Chet Hanks?

Chester "Chet" Hanks ma dziś 31 lat i (tu owijamy w bawełnę) nie najlepszą opinię. Narkotyki, alkohol, nieślubne dziecko, napaść na byłą dziewczynę, zawieszone prawo do posiadania broni (a w Stanach niełatwo je stracić!), zdewastowane pokoje hotelowe i wreszcie odwyk. Chet ma na swoim koncie kilka pomniejszych ról, ale nikt o zdrowych zmysłach nie nazwie go aktorem. Dla każdego jest po prostu "synem tego Hanksa". I o tym, jakie to uczucie, postanowił powiedzieć po raz pierwszy.

Na swoim kanale na YouTubie opublikował wideo pod wszystko mówiącym tytułem "Prawda o dorastaniu jako Hanks". Na samym początku zapowiada, że jego wyznanie będzie "głębsze i prawdziwsze, niż kiedykolwiek".

- Jest wiele zalet, ale czasem może być naprawdę dziwnie - mówi Chet. Szybko jednak podkreśla: - To błogosławieństwo, nie chciałbym innego życia, nie chciałbym innych rodziców. Ale to jest obosieczny miecz.

Chet Hanks opowiada o tym, jak będąc nastolatkiem, był ciągle narażony na ocenę rówieśników, którzy mieli mu zazdrościć znanego nazwiska.

- Sława jest najpotężniejszym narkotykiem, może też być najbardziej wyniszczającym - wspomina, opowiadając, że jego sytuacja była tym dziwniejsza, że on sam nawet nie był sławny, był jedynie dzieckiem znanych osób.

Niechęć, zazdrość i prześladowanie rówieśników miało wywołać w nim odruch obronny, wytworzenie "twardej skorupy" i agresji.

- Uwierzyłem w to, co o mnie mówiono. Że jestem rozpieszczonym dupkiem, który nie ma własnej wartości. I wstydziłem się tego. Ze wstydu narodziła się agresja, a z agresji autodestrukcja.

Chet przekonuje, że choć jego pozycja jest uprzywilejowana i życie syna znanych rodziców było łatwe, to nigdy nie był rozpieszczony. Dowodem ma być historia, jak musiał umyć samochód ojca, by... zarobić 60 dolarów.

Dalej w swoim nagraniu Chet opowiada, że nikt nigdy nie wytłumaczył mu, skąd się biorą ataki na niego i dlaczego ludzie go nie lubią.

- Nie miałem silnego męskiego wzorca, gdy dorastałem, który powiedziałby mi, że ludzie zazdroszczą mi, bo mam to, czego oni nie mają. By powiedział mi: "Pi**rzyć ich!".

W amerykańskich mediach wręcz zawrzało. Nie dość, że Chet swoimi poczynaniami przez ostatnie lata przynosił Tomowi Hanksowi wstyd, to jeszcze teraz mówi wprost, że jego ojciec był nieobecny. We wszystkich publikacjach na ten temat pojawiają się wzmianki o pozostałej trójce dzieci aktora, oczywiście na zasadzie dużego kontrastu.

Najstarszy syn Hanksa, Colin (jego matką była Samantha Lewes) także jest aktorem. Za fenomenalną rolę w serialu "Fargo" otrzymał nominację do Złotego Globu. Ma dwójkę dzieci i chętnie jest wręcz "wywlekany" przez amerykańskie tabloidy za każdym razem, gdy Chet zrobi coś głupiego. Hanks jest także ojcem pisarki Elisabeth Hanks. Ma też jeszcze jedno dziecko, najmłodszego w rodzinie Trumana.

Przy takim rodzeństwie wpadający co raz to w nowe tarapaty Chet wypada jak rozpuszczony, nieodpowiedzialny i korzystający z tego, co mu życie podstawiło pod nos nastolatek. W komentarzach w sieci czytamy, że jego żale brzmią jak wywody dorastającego dziecka, a nie dorosłego mężczyzny odpowiedzialnego za własne czyny.

"Brak męskiego wzorca? Czego jeszcze potrzebujesz, będąc dzieckiem Toma Hanksa? Twoje rodzeństwo jakoś nie ma takich uwag", "60 dolarów za umycie samochodu? Ja miałem szczęście, jeśli dostałem dolara" - wszystkie opinie są pisane w jednym tonie.

Jeśli Chet szukał zrozumienia, litości i wsparcia, to musi ich szukać na terapii. W sieci, gdzie panuje obowiązek miłości i uwielbienia dla Toma Hanksa, zwyczajnie nie ma na to miejsca.