Nowe "Sin City" najchętniej ogladaną premierą w Polsce
Po blisko dekadzie oczekiwań przebojowe Miasto Grzechu wróciło na polskie ekrany, z miejsca osiągając status najchętniej oglądanej premiery weekendu. W promującym *"Sin City: Damulka warta grzechu" wideo-wywiadzie wizjonerski reżyser Robert Rodriguez tłumaczy, dlaczego fani musieli tak długo czekać na kolejne przygody Nancy, Marva i spółki oraz, co nowego czeka widzów w drugiej ekranizacji kultowych dzieł Franka Millera.*
„Sin City – Miasto grzechu” trafiło na ekrany kin w 2005 roku, odnosząc spektakularny sukces frekwencyjny i zyskując bardzo wysokie noty od krytyków. W filmie aż roiło się od charyzmatycznych postaci: silnych kobiet, bohaterów o wątpliwej reputacji i podłych złoczyńców, których z miejsca pokochali fani, natychmiast żądając nakręcenia kolejnej części. Reżyserzy, Robert Rodriguez i Frank Miller, zgodnie postanowili, że jeśli sequel ma powstać, to musi być jeszcze mocniejszy, niż część pierwsza.
"Publiczność uwielbiała „Sin City”. Ludzie często podchodzili do mnie i do Franka i pytali, kiedy powstanie druga część. Odpowiadaliśmy, że za rok, za dwa lata... I tak minęło 10 lat. Ponieważ zawsze był to temat świeży dla nas i naszych fanów, wcale nie poczuliśmy, że minęło tyle czasu. W końcu zebraliśmy całą obsadę. Wszystko było idealnie dobrane i mogliśmy zacząć prace nad filmem. Gdy tylko wróciliśmy na plan, było jak za starych czasów” – mówi Robert Rodriguez.
Poza rewelacyjnym zastosowaniem technologii 3D, która wyniosła graficzne nowele Millera w zupełnie nowy wymiar, drugie "Sin City" to zastrzyk świeżej krwi w osobach nowych aktorów. Wśród nich znalazła się zjawiskowa Eva Green, która zachwyciła twórców w filmie „300: Początek imperium”, kontynuacji przeboju kinowego na podstawie komiksu Millera. „Eva jest idealna. Ludzie będą ją uwielbiać. Ona po prostu ma moc oddziaływania na aktorów, na bohaterów i na widownię. Doskonale wie, co robi. Jest stworzona do roli Avy Lord. Ludzie zapewne powiedzą, że to moja najlepsza kobieca postać. Szkoda tylko, że nie ja ją stworzyłem” – śmieje się reżyser.