Od kina żydowskiego do izraelskiego
Nagrodzone przed dwoma laty w Cannes „Meduzy” to jeden z dziesięciu filmów, które będzie można obejrzeć w ramach Dnia Izraelskiego na 34. FPFF w Gdyni. Podczas czwartkowej konferencji goście będą się zastanawiać nad fenomenem kina znad Morza Martwego.
W Gdyni będzie można zobaczyć dwa filmy, które zostały nagrodzone na największych festiwalach: „Meduzy”, które zdobyły w 2007 r. w Cannes Złotą Kamerę dla najlepszego debiutu, oraz nagrodzony w tym samym roku Srebrnym Niedźwiedziem w Berlinie „Beaufort”.
– Organizatorzy zadbali, aby o kinie izraelskim można było nie tylko dyskutować, ale także poznać najciekawsze produkcje ostatnich lat. I takie właśnie będziemy mieli okazję oglądać w gdyńskim Multikinie – zapewnia Agnieszka Prokurat, która na Festiwalu zajmuje się współpracą z zagranicznymi gośćmi. – Niezwykła różnorodność egzotycznego u nas kina izraelskiego z pewnością zadowoli wytrawnych widzów. Po raz pierwszy polska widownia zobaczy takie obrazy jak: „Surrogate”, „Matka Valentiny”, „Vasermil”, „Wszystko zaczyna się w morzu”.
W ciągu ostatnich kilku lat kino izraelskie odnosi spore sukcesy na międzynarodowych festiwalach filmowych. Skąd te sukcesy nieznanej wcześniej kinematografii? Twórcą z Izraela udało się stworzyć kino uniwersalne, traktujące o problemach zwykłych ludzi. W ten sposób wyszli z hermetycznego kręgu kina żydowskiego opowiadającego o trudnej historii państwa Izrael. Takim autorem jest współreżyser „Meduz” Etgar Keret, popularny w Polsce prozaik.
Ale nowy charakter kina izraelskiego to nie tylko efekt nowych umiejętności autorów. To także świetne warunki, które miejscowym filmowcom dają szansę na rozwój.
W czwartek goście z Izraela będą mówić o zmianach, jakie zaszły w ich kinematografii w ciągu ostatniej dekady. Przełomem była uchwalona w 2000 r. ustawa, dzięki której Izraelska Fundacja Filmowa zdobywa środki na tworzenie filmów. Choć nie są to wielkie pieniądze (średni budżet wynosi ok. 1 miliona dolarów), to pozwalają na produkcję na europejskim poziomie. Izraelczycy nauczyli się współpracować z filmowcami z innych państw. Koproducenci głównie z Francji, Niemiec czy Włoch wykładają ponad jedną trzecią pieniędzy inwestowanych w kino izraelskie.
Namiastką takiej koprodukcji jest dokument Katarzyny Klimkiewicz „Nic do stracenia”, którego projekcja odbędzie się podczas czwartkowej konferencji. Film powstał w ramach projektu „Izrael – Polska. Nowe spojrzenie”, organizowanego w ramach Roku Polskiego w Izraelu 2008/2009.