Odeszli nagle. Wspominamy tragicznie zmarłych filmowców

Odeszli nagle. Wspominamy tragicznie zmarłych filmowców
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Gdy się stoi na świeczniku, łatwo zapomnieć, że wszyscy są równi wobec śmierci. 1 listopada to dobra okazaja, że wspomnieć tragicznie zmarłych twórców filmowych i aktorów.

Niektórzy z nich byli u szczytu sławy, inni raczej niedocenieni, ale bardzo dobrze się zapowiadali i mieli przed sobą wielką karierę. Wszystkich łączyło jedno - nie zdążyli się pożegnać z bliskimi i wielbicielami ich twórczości. Wyszli z domu i już nigdy nie wrócili.

1 / 5

Mieczysław Stoor (1929-1973)

Obraz
© film polski

Był doskonałym aktorem epizodycznym, jednym z najbardziej charakterystycznych artystów, którzy przewinęli się przez polski film. Od momentu, kiedy pojawił się na ekranie, wzbudzał prawdziwe emocje, zyskując liczne grono zagorzałych fanów. Lecz mimo że publiczność go uwielbiała, branża nigdy w pełni nie doceniła i nie wykorzystała jego talentu.

Mieczysław Stoor miał na swoim koncie występy w kilkudziesięciu produkcjach filmowych i serialach, głównie w rolach drugo- i trzecioplanowych,choć wystarczyło mu kilka minut, aby na stałe zapisać się w pamięci widzów. Zadebiutował jako Marek Kozioł w „Piątce z ulicy Barskiej” , zagrał w „Krzyżakach” i „Wilczych echach” , a miłośnicy seriali kojarzą go zapewne z roli Sturmführera Hansa Stedtke w „Stawce większej niż życie” .

Jego karierę przerwała tragiczna śmierć. Zmarł 5 października 1973 roku podczas pracy na planie filmu „Gniazdo” w reżyserii Jana Rybkowskiego. Odszedł we śnie w wyniku zaczadzenia, choć do dzisiaj krążą różne wersje odnośnie przyczyn jego śmierci. Jedni twierdzą, że aktor zatruł się tlenkiem węgla, inni, że udusił się spalinami z niewyłączonego silnika samochodowego. Pojawiły się również plotki, że być może Stoor zasnął z papierosem, od którego zajęła się kołdra.

Pochowano go na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Miał zalewie 44 lata.

2 / 5

Janusz Bukowski (1941-2005)

Obraz
© East News

Widzowie kojarzą go głównie dzięki roli zbójnika Wróblika w „Janosiku”. Serial przyniósł mu faktycznie ogromną popularność, ale Janusz Bukowski nigdy w pełni nie wykorzystał swojej szansy i nie zdobył należnej sławy. Od filmu wolał teatr. Znacznie bardziej cieszyły go występy sceniczne, zwłaszcza kiedy miał możliwość grać u boku swojej ukochanej żony.

Nieustannie się rozwijał, oprócz aktorstwa zajmował się także reżyserią, był dyrektorem teatru, wykładał w łódzkiej filmówce, działał w ZASP-ie i udzielał się społecznie.

Bukowski cieszył się zawsze doskonałą formą i nigdy nie narzekał na swoje zdrowie. We wrześniu 2005 roku wyjechał do Pragi, aby wziąć udział w zdjęciach do nowego filmu. Tam dostał ataku serca, zmarł 22 września.

3 / 5

Bożena Kurowska (1937-1969)

Obraz
© PAP

Przez wiele lat niedoceniania, kiedy w końcu dostrzeżono ją za granicą, jej karierę przerwała nagła śmierć.

Na deskach teatru zadebiutowała w sztuce „Taka miłość”, gdzie wcieliła się w rolę Lidy. Widzowie mogli ją podziwiać również w „Żeglarzu”, „Wojny trojańskiej nie będzie” czy „Niepokoju przed podróżą”. Mimo talentu i charyzmy Kurowska w teatrze była wyraźnie niedoceniania i poszkodowana. Aktorka dostawała przeważnie zastępstwa, mimo że świetnie sprawdzała się w rolach charakterystycznych.

Popularność i uznanie, na które zasługiwała, Kurowska zdobyła dzięki kinu. Na ekranie zadebiutowała mając zaledwie 21 lat rolą w „Zamachu” – wojennym dramacie psychologicznym Jerzego Passendorfera . Aktorka wcieliła się w jedną z głównych ról.

Dzięki roli konspiratorki Kurowska została zauważona i już rok później wystąpiła w „Lotnej” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Mimo kontrowersji film okazał się artystycznym sukcesem i dzięki niemu zyskała jeszcze większą rozpoznawalność.

Niestety, świetnie zapowiadającą się karierę przekreśliła nagła śmierć aktorki, która 16 września 1969 roku zmarła, tak jak żyła – na scenie podczas przedstawienia. Miała zaledwie 32 lata. Jej ciało spoczęło na Cmentarzu Bródnowskim. Oficjalnej przyczyny śmierci nigdy nie podano do wiadomości publicznej, choć mówi się, że Kurowska cierpiała na ostrą odmianę białaczki.

W nekrologu zamieszczonym we wrześniowym numerze Teatru napisano, że aktorka grywała „role amantek o wyraźnym zabarwieniu charakterystycznym”. Koleżanki i koledzy zapamiętali ją jako osobę skromną i pracowitą.

4 / 5

Ludmiła Jakubczak (1939-1961)

Obraz
© PAP

Jej piosenki to niekwestionowane klasyki, które niegdyś nuciła cała Polska. Nawet dziś te utwory pojawiają się w filmach – wykonywaną przez nią „Alabamę” wykorzystano w oscarowej "Idzie".

Jej wielbicielom nie dane było poznać pełni talentu Jakubczak. Zmarła tragicznie w wypadku samochodowym, a winą za jej śmierć obarczono jej męża Jerzego Abratowskiego. Fani artystki wysnuli teorię, że Abratowski miał romans i wypadek spowodował celowo, by pozbyć się żony.

Doszło nawet do tego, że po pogrzebie tłum otoczył męża, nazywając go mordercą. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby nie interwencja policji. Kompozytor, który nie mógł żyć z tą świadomością, uciekł z kraju do Stanów Zjednoczonych i nigdy już do Polski nie wrócił.

5 / 5

Andrzej Munk (1921-1961)

Obraz
© PAP

Zmarł 55 lat temu, ale do dziś uchodzi za jednego z najważniejszych polskich reżyserów. Choć odszedł w tragicznych okolicznościach mając zaledwie 39 lat, zdążył wyrobić sobie opinię jednego z najbardziej utalentowanych twórców. Umiał spojrzeć na wojnę z dystansu i z ironią. Potrafił dramat obrócić w żart i w ten sposób opowiedzieć o narodowej tragedii.

Stworzył kilka najbardziej pamiętnych filmowych postaci – mężczyznę, który miał "Zezowate szczęście" i kobietę, która była "Pasażerką". Każdy jego film zrealizowany po 1954 roku był obsypywany nagrodami, także za granicą. Od 1965 roku łódzka szkoła filmowa przyznaje nagrody jego imienia najlepszym debiutantom roku.

Ostatnim filmem, nad którym pracował była "Pasażerka". Munk rozpoczął pracę nad nim w 1961 roku, ale przerwał ją tragiczny wypadek samochodowy pod Łowiczem, w którym poniósł śmierć. Pochowano go na Powązkach. Na jego grobie postawiono figurę Chrystusa Frasobliwego wykonaną przez rzeźbiarza Stanisława Pastuszkiewicza, ale była sukcesywnie niszczona. Aż w końcu kompletnie ją zdewastowano, a na grobie ktoś zostawił kartkę: "Nie będzie Chrystus stał na grobie Żyda".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)