Andrzej Munk (1921-1961)
Zmarł 55 lat temu, ale do dziś uchodzi za jednego z najważniejszych polskich reżyserów. Choć odszedł w tragicznych okolicznościach mając zaledwie 39 lat, zdążył wyrobić sobie opinię jednego z najbardziej utalentowanych twórców. Umiał spojrzeć na wojnę z dystansu i z ironią. Potrafił dramat obrócić w żart i w ten sposób opowiedzieć o narodowej tragedii.
Stworzył kilka najbardziej pamiętnych filmowych postaci – mężczyznę, który miał "Zezowate szczęście" i kobietę, która była "Pasażerką". Każdy jego film zrealizowany po 1954 roku był obsypywany nagrodami, także za granicą. Od 1965 roku łódzka szkoła filmowa przyznaje nagrody jego imienia najlepszym debiutantom roku.
Ostatnim filmem, nad którym pracował była "Pasażerka". Munk rozpoczął pracę nad nim w 1961 roku, ale przerwał ją tragiczny wypadek samochodowy pod Łowiczem, w którym poniósł śmierć. Pochowano go na Powązkach. Na jego grobie postawiono figurę Chrystusa Frasobliwego wykonaną przez rzeźbiarza Stanisława Pastuszkiewicza, ale była sukcesywnie niszczona. Aż w końcu kompletnie ją zdewastowano, a na grobie ktoś zostawił kartkę: "Nie będzie Chrystus stał na grobie Żyda".