Oscary 2020. Wyśmiano efekty specjalne w "Kotach". Twórcy odpowiedzieli ciętą ripostą
Choć tegoroczna oscarowa gala należała do jednej z najsztywniejszych w historii, jeden żart rozbawił niemal wszystkich. Chodziło w nim o efekty specjalne w filmie "Koty", który został zmiażdżony przez krytykę. Ich twórcy odnieśli się do tego wątku i nie przebierali w słowach.
Pojawienie się na scenie Jamesa Cordena i Rebel Wilson na scenie Dolby Theatre wywołało u zebranych, jak i widzów transmisji lawinę śmiechu. Para aktorów wystąpiła w przebraniach kotów. Nie ma w tym nic dziwnego, zważając na to, że ostatnio zagrali w filmie "Koty". Wyczekiwana filmowa adaptacja kultowego musicalu okazała się wielkim rozczarowaniem.
"Koty" zamiast powalczyć o Oscary, zostały nominowane do Złotych Malin, czyli antynagród filmowych. W recenzjach szczególnie krytykowano nienaturalne efekty specjalne filmu, które zaburzały proporcje postaci. Co ciekawe, po pierwszych pokazach dla prasy postanowiono "naprawić" efekty tuż przed premierą kinową. Efekt nie okazał się zadowalający i produkcja poniosła sromotną, finansową porażkę.
W trakcie wręczania Oscara za -nomen omen- efekty specjalne aktorzy rzucili uwagą: "jako członkowie obsady 'Kotów' najlepiej wiemy, jakie znaczenie mają efekty specjalne". Na odpowiedź ich twórców nie trzeba było długo czekać.
Stowarzyszenie Visual Effects Society zrzeszające osoby pracujące przy CGI wydało w tej sprawie oświadczenie.
"Wczoraj, przy okazji prezentowania nagrody za efekty specjalne, producenci postanowili sobie z nich zażartować i zasugerować, że to one są odpowiedzialne za kiepskie wyniki filmu "Koty". Efekty specjalne nie wynagrodzą źle opowiedzianej historii. The Visual Effects Society skupia się na honorowaniu efektów specjalnych jako formy sztuki i zapewnianiu, że wszyscy pracujący przy nich mężczyźni i kobiety są należycie docenieni" - napisano.
Dodano, że członkowie stowarzyszenia czują się rozczarowani postawą Akademii, która dopuściła do pojawienia się takiego żartu w trakcie oscarowej gali.