Ostateczny cios. Nowe obostrzenia dobiły kina

Jeszcze dwa, trzy tygodnie temu wydawało się, że sytuacja w polskich kinach wraca do normalności. Rosnąca z tygodnia na tydzień frekwencja, wyprzedane bilety na seansach "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy"… Niestety, druga fala pandemii oraz kolejne zaostrzenie związanych z nią procedur sprawiły, że kina znów opustoszały.

10 października zaczęły obowiązywać nowe obostrzenia będące następstwem wprowadzenia w całym kraju żółtej lub czerwonej strefy.
10 października zaczęły obowiązywać nowe obostrzenia będące następstwem wprowadzenia w całym kraju żółtej lub czerwonej strefy.

20.10.2020 11:01

Dnia 10 października zaczęły obowiązywać nowe obostrzenia będące następstwem wprowadzenia w całym kraju żółtej lub czerwonej strefy. W obu strefach rygor sanitarny pozwala wykorzystać na salach kinowych jedynie 25 proc. dostępnych miejsc.

Przypomnijmy, że od początku czerwca, czyli od momentu zniesienia lockdownu, procedury dopuszczały możliwość sprzedaży 50 proc. miejsc na sali. Na informację o nowych obostrzeniach błyskawicznie zareagowali właściciele kin, którzy zaapelowali o zachowanie poprzednich warunków rygoru. Główny Inspektor Sanitarny nie wyraził na to zgody. Ze względu na wyższy cel, jakim jest zdrowie widzów oraz walka z pandemią, była to zapewne słuszna decyzja. Niemniej, dla kin okazała się "nokautującym ciosem". Za sportowych aren wiemy, że nawet po ciężkim nokaucie zawodnik zazwyczaj wstaje z desek. Pytanie brzmi, jak długo trzeba go będzie cucić…

Po zniesieniu lockdownu polskie kina potrzebowały niemal czterech miesięcy, aby odbudować widownię do przyzwoitego poziomu. A przyzwoity poziom w dobie pandemii to 40-50 proc. stanu z poprzednich lat. Pod koniec września weekendowa frekwencja sięgnęła już nawet 400 tys. osób. Znakomicie sprzedawał się wówczas dramat "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy", który szczelnie wypełniał sale kinowe (w ich okrojonej oczywiście pojemności). Dobrze radziły sobie także "Trolle 2" oraz "Mulan", które śmigały na przedpołudniowych pokazach. Gdyby nie maseczki na twarzach widzów w foyer (w znacznie mniejszym stopni na salach) można było odnieść wrażenie, że przestrzeń kinowa wróciła do normalności. Niestety, to stadium rzeczywistości było przejściowe i bardzo krótkie. Kolejne tygodnie przyniosły nam bowiem duże spadki frekwencji. I tak podczas minionego weekendu na seanse kinowe zostało sprzedanych już tylko 150 tys. biletów. Nadchodzące dni będą zapewne jeszcze gorsze. W konfrontacji z pandemią, z nowymi procedurami poległy bowiem dwie najważniejsze – pod względem komercyjnym – premiery października.

Najpierw fatalnie zaprezentowała się komedia obyczajowa "Jak zostać gwiazdą", którą podczas premierowego weekendu obejrzało zaledwie 20,4 tys. osób. Trzeba uczciwie dodać, że produkcja z Maciejem Zakościelnym i Tomaszem Karolakiem poległa nim jeszcze procedury związane z koronawirusem zostały zaostrzone. Niewiele większą popularnością cieszył się wprowadzony do kin w czasie minionego weekendu dramat "Banksterzy". W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania obraz z Antonim Królikowskim, Rafałem Zawieruchą i ponownie Tomaszem Karolakiem zgromadził 31 tys. widzów. Obie polskie produkcje miały być motorem napędowym kinowego box office’u, tymczasem cieszą się mniejszą popularnością niż te nieliczne hollywoodzkie produkcje, na ogół drugiego lub trzeciego sortu, rzucone pandemii na pożarcie.

Tytuły z najwyższą frekwencją podczas premierowego weekendu od momentu zniesienia lockdownu:

1.      ”Pętla” – 178,4 tys. widzów.

2.      ”25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy” – 125,3 tys. widzów.

3.      ”After 2” – 68,1 tys. widzów.

4.      ”Mulan” – 62,6 tys. widzów.

5.      ”Scooby-Doo!” – 60 tys. widzów (wraz z przedpremierowymi pokazami).

6.      ”Tenet” – 54,1 tys. widzów.

7.      ”Greenland” – 38,9 tys. widzów.

8.      ”Banksterzy” – 31 tys. widzów.

9.      ”Tajemniczy ogród” – 22,5 tys. widzów.

10.  ”Jak zostać gwiazdą” – 20,4 tys. widzów.

Oczywiście dramatycznie niska frekwencja pociąga za sobą także ogromny spadek nakładów na reklamę kinową. Z danych cennikowych Kantar Media, opracowanych przez Wirtualnemedia.pl wynika, że w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku reklamodawcy wydali w kinach niespełna 390 mln zł. W analogicznym okresie 2019 roku wpływy z tej formy reklamy sięgnęły ponad mld zł. Oznacza to spadek w granicach 65 proc. Jeżeli działalność kin w najbliższym czasie zostanie zawieszona, straty w tym obszarze działalności będą jeszcze większe.

Na razie kina wciąż są jednak otwarte. Pytanie, na jak długo. Możliwy jest bowiem zarówno scenariusz "zachodni", jak i "południowy". Zachodni oznacza zawieszenia działalności na skutek decyzji właścicieli kin (jak to miało miejsce w przypadku firmy Cineworld, która kilkanaście dni temu zamknęła ponad 500 obiektów na terenie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii). Południowy wiąże się z wprowadzeniem kolejnego lockdownu dla instytucji kulturalnych (taka sytuacja ma obecnie miejsce w Czechach i na Słowacji). Trzeci – jedyny optymistyczny – scenariusz zakłada, że kina nie zawieszą swojej działalności i w stanie bliskiej wegetacji przetrzymają ten ciężki okres.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (58)